Wisła Kraków oświetliła drogę do Ekstraklasy. Radosław Sobolewski ma nowych liderów
O ile w Ekstraklasie jest już wszystko rozstrzygnięte, spod topora degradacji spróbuje uciec jeszcze Wisła Płock, a Pogoń Szczecin marzy o wyprzedzeniu na trzeciej pozycji Lecha, o tyle w Fortuna 1 Lidze dwie ostatni kolejki zapowiadają się pasjonująco. W drzwiach prowadzących do Ekstraklasy panuje ogromny tłok, a Wisła Kraków, choć wreszcie wygrała ważny wyjazd i to 3:0, nadal niczego nie może być pewna. Poza grą w barażach, bo co najmniej to ma zagwarantowane.
Wisła Kraków przełamała swą niemoc w wyjazdowych starciach z bezpośrednimi rywalami w walce o awans do Ekstraklasy. Jej efektowne zwycięstwo 3:0 nad Podbeskidziem w Bielsku-Białej ma jeszcze większą wartość niż poprzednie z tak mocnym rywalem na jego podwórku Arką w Gdyni, gdyż tym razem podopieczni Radosława Sobolewskiego spisali się na medal bez Luisa Fernandeza. Wyścig o awans pozostaje pasjonujący i nic nie jest rozstrzygnięte. Wiśle ucieka Ruch z ŁKS-em, a na kole siedzą jej Bruk-Bet Termalica z Puszczą Niepołomice, która marzenia o awansie do Ekstraklasy na stulecie klubu traktuje śmiertelnie poważnie.
ZOBACZ TAKŻE: Trener ŁKS Łódź studzi nastroje. "Gratulacje są przedwczesne"
Sobolewski ma nie tylko Błaszczykowskiego, ale też nieoczywistych liderów
Sobolewski ma jednak mocne karty. Nie tylko w osobie żywej legendy Wisły Jakuba Błaszczykowskiego, który po 21-miesięcznej walce z kontuzją wrócił do składu i do gry. Nie tylko w wielotysięcznej armii kibiców, która wiernie podróżuje za swą ekipą i głośno ją wspiera, ale też w nieoczywistych liderach, którzy odpowiedzialność za wynik zaczynają brać na swe barki w kulminacyjnym momencie sezonu. Jak choćby 22-letni Dawid Szot, który dotychczas łatał dziury na bokach obrony i denerwował manierą podawania do tyłu, bez ryzyka straty. Tymczasem w Bielsku-Białej został ojcem zwycięstwa, bo to on strzelił pierwszą bramkę i wypracował drugą. Błyszczał też Tachi, który przed upływem kwadransa stracił komfort gry, łapiąc żółtą kartkę, ale później imponował stoickim spokojem w rozgrywaniu piłki, utrzymywaniu jej w strategicznych sektorach środka boiska, gdzie rywal zagęszczał przestrzeń.
Ten mecz zaświecił też światło w tunelu w sprawie ewentualnego odejścia po sezonie Luisa Fernandeza, który strzelił 20 bramek i wypracował sześć kolejnych. Jednego hiszpańskiego wirtuoza z powodzeniem może zastąpić kolejny. Angel Rodado, zwłaszcza przy bramce na 0:3, pokazał, że może czarować w polu karnym rywala i skutecznie strzelać do siatki.
Cała drużyna zareagowała najlepiej jak mogła na brak wielkiego lidera. Wszyscy piłkarze w ekipie Sobolewskiego wzięli się w garść i wykonywali swoją robotę w pocie czoła. Na Fernandeza nie mogli się oglądać, gdyż ten siedział na trybunach i po kolejnych trafieniach Szota i Rodado miał coraz bardziej pogodną twarz. Boris Moltenis, pomimo presji ze strony rywala, potrafił dokładnie wprowadzać piłkę do gry, w drugiej linii harował James Igbekeme, a w drugiej połowie uaktywnił się Kacper Duda. Na wysokości zadania stanął też Mikołaj Biegański, który dwoma świetnymi interwencjami pomógł drużynie zachować czyste konto bramkowe. Tak działa zespół, który od listopada buduje Sobolewski.
Starcia z Zagłębiem Sosnowiec i Górnikiem Łęczna dla Wisły są jak finały
Przed Wisłą są dwa finały sezonu zasadniczego – niedzielny z Zagłębiem Sosnowiec i z Górnikiem w Łęcznej 3 czerwca. Może się okazać, że nawet dwa zwycięstwa nie wystarczą na wyprzedzenie „Niebieskich”, których czekają jednak derbowe przeprawy z GKS-em Katowice i GKS-em Tychy.
Natomiast dwie wygrane zagwarantują krakowianom przystąpienie do barażów z trzeciej pozycji, a to oznacza rozgrywanie ich na własnym stadionie. Zimowe transfery nie poszły w las. Wisła po nich wygrała wszystkie mecze u siebie, ma imponującą średnią 2,36 pkt na mecz.
Jesteśmy świadkami kolejnego pasjonującego sezonu Fortuna 1. Ligi, który dowodzi, że wprowadzenie barażów było strzałem w dziesiątkę. Na dwie kolejki przed końcem ŁKS-owi brakuje punktu do Ekstraklasy, ale szansę na nią ma siedem kolejnych ekip. Nawet w Podbeskidziu tli się jeszcze cień nadziei na załapanie się do „szóstki”.
W analogicznym okresie ubiegłego sezonu bezpośredniego awansu pewna była tylko Miedź, szanse na drugie miejsce miały Widzew, Arka i Korona, ale w walce o barażową szóstkę liczył się nawet dwunasty GKS Katowice.
Przejdź na Polsatsport.pl