W skacowanej, mistrzowskiej Barcelonie tylko Robert Lewandowski trzyma fason
Wszystko wskazuje na to, że Robert Lewandowski tuż przed końcem sezonu hiszpańskiej Primiera Division wrócił do wysokiej formy. Mimo tego, że Barca po zapewnieniu sobie mistrzowskiego tytułu przegrała już drugi mecz (po porażce z Realem Sociedad San Sebastian 1:2 u siebie teraz skompromitowała się z walczącym o utrzymanie Realem Valladolid 1:3), Polak ratował honor mistrza strzelając piękne gole w ostatnich minutach.
RL9 ma ich obecnie 23 i prowadzi w klasyfikacji strzelców Pichichi, mając szansę na tytuł najlepszego strzelca ligi w swoim pierwszym sezonie w Hiszpanii. W sumie po przenosinach z Bayernu Monachium wbił już 33 gole w 44 meczach i już jest jednym z najlepszych strzelców Barcy w historii na tym etapie rozgrywek.
ZOBACZ TAKŻE: Barcelona rozbita przez beniaminka! Gol Roberta Lewandowskiego osłodził porażkę
Lewandowski ma średnią 0,75 gola na mecz i jeśli porównamy go z innymi super strzelcami przekonamy się, że poprawia liczby Samuela Etoo, czyli dziewiątego najlepszego strzelca klubu z Katalonii (130 goli w 199 meczach). W sezonie 2005/2006 Kameruńczykowi udało się zdobyć 34 gole w 47 meczach (średnia 0.72 gola na mecz). Kiedy kończył swoją przygodę z Barcą w sezonie 2008/2009 miał 36 goli w 52 meczach (średnia 0,69 na mecz). W obu tych sezonach Barcelona wygrywała Ligę Mistrzów.
Hiszpanie doceniają wyczyn Polaka tym bardziej, że przez długi czas w obecnym sezonie był on pozbawiony wsparcia kontuzjowanych Ousmane Dembele i Pedriego, którzy są mistrzami w dostarczaniu piłek napastnikowi. A poza tym sam grywał z kontuzją. Co wywoływało mieszane uczucia (ambicja przesłaniała zdrowy rozsądek?). Czyli mimo 35 lat na karku, jest szansa, że w przyszłym sezonie jego liczby będą jeszcze bardziej imponujące.
Tymczasem "Lewy" jest o krok od tytułu Pichichi. Jego gole w dwóch ostatnich meczach sprawiły, że znów ma sześciobramkową przewagę nad Karimem Benzemą, który ma o jeden mecz mniej (dziś wieczorem jego Real gra z Rayo). W ostatnich dwóch kolejkach Barcelona będzie gościć Mallorcę i udaje się do Vigo na mecz Celtą. Real natomiast wyjeżdża do Sevilli i zamyka sezon u siebie. Czy Francuz jest w stanie dokonać "remontady" i dogonić Polaka? Hiszpańskie media bardzo w to wątpią.
Najgorsze jest to, że na długo przed końcem sezonu z tradycyjne rywalizacji Barcy z Realem Madryt pozostały już tylko korespondencyjne zmagania ich najlepszych napastników.
Zarówno "Królewscy", jak i Barcelona już dawno przestali grać. To co piłkarze Xaviego wyprawiali w ostatnim starciu z beniaminkiem w Valladolid wołało o pomstę do nieba. Tak naprawdę mistrzowie zasługiwali na porażkę nawet 0:5.
Z jednej strony wskazuje to na ewidentnie przedłużającego się kaca po świętowaniu przed dziesięcioma dniami (mistrzowo został zdobyte po wygranej z Espanyolem), z drugiej ostrzega przed zbytnim optymizmem w następnym sezonie. Okazuje się bowiem, że ekipa z Katalonii może wygrywać tylko wówczas, gdy gra na sto procent. A na stojąco nie jest stanie dotrzymać kroku nawet drużynie z Valladolid. Margines pomiędzy mistrzostwem, a przeciętnością jest w tym przypadku bardzo niewielki.
Przejdź na Polsatsport.pl