Od 3:0 do 3:3. Wpadka Atletico Madryt, "Królewscy" bliżej wicemistrzostwa
Piłkarze Atletico Madryt zremisowali na wyjeździe z Espanyolem Barcelona 3:3, choć prowadzili już 3:0, i stracili drugie miejsce w tabeli hiszpańskiej ekstraklasy na rzecz lokalnego rywala - Realu. "Królewscy" wygrali z Rayo Vallecano 2:1, a bohaterem meczu był nieobecny na boisku Vinicius Junior.
Będące w ostatnich tygodniach w dobrej formie Atletico już w drugim z rzędu wyjazdowym pojedynku rozczarowało. 14 maja przegrało ze spadkowiczem Elche, a w środę nie poradziło sobie z przedostatnim w tabeli Espanyolem.
ZOBACZ TAKŻE: Mistrz Anglii zatrzymany. Drużyna Polaka zagra w europejskich pucharach
Goście prowadzili po golu Saula Nigueza w 21. minucie, a tuż przed przerwą wynik 14. trafieniem w sezonie podwyższył Francuz Antoine Griezmann. Z kolei na początku drugiej połowy kolejną bramkę dla stołecznych uzyskał Belg Yannick Carrasco.
Gospodarze jednak nie rezygnowali i zabrali się do odrabiania strat. Najpierw do siatki Atletico piłkę posłał Meksykanin Cesar Montes, później rzut karny wykorzystał Joselu, a w 79. minucie do remisu doprowadził Brazylijczyk Vinicius Souza.
"Co za szaleństwo! Remis w Barcelonie" - napisała gazeta "Marca".
Atletico ma 73 pkt i traci jeden do Realu, który wcześniej w środę wygrał derbowe starcie z Rayo Vallecano 2:1.
Na 18. w sezonie bramkę Francuza Karima Benzemy w 84. odpowiedział Raul de Tomas. Pięć minut później szalę na stronę "Królewskich" przechylił Brazylijczyk Rodrygo.
Bohaterem spotkania był jednak nieobecny na boisku Junior Vinicius. Przed pierwszym gwizdkiem koledzy z zespołu, rywale i kibice na stadionie Santiago Bernabeu wsparli brazylijskiego skrzydłowego, który w niedzielę stał się obiektem rasistowskich ataków podczas meczu w Walencji.
Na prezentację gracze Realu wyszli w koszulkach z należącym do Viniciusa numerem 20 i z jego nazwiskiem na plecach. Na południowej trybunie rozwinięto transparent z napisem "Wszyscy jesteśmy Viniciusem. Dość tego". Poparcie dla walki z rasizmem okazali też wspólnie zawodnicy obu drużyn, którzy sfotografowali się z banerem: "Rasiści, wynoście się z futbolu". Benzema podobne w wymowie hasło miał też na kapitańskiej opasce.
Brazylijczyk, który w środę nie zagrał z powodu urazu kolana, też na chwilę pojawił się na murawie, bił brawo i był wyraźnie wzruszony tymi gestami. W 20. minucie spotkania kibice na stadionie zaczęli skandować "Vinicius, Vinicius".
W niedzielę Real przegrał na wyjeździe z broniącą się przed spadkiem Valencią 0:1. Vinicius nie dokończył meczu, bowiem w końcówce za niesportowe zachowanie ujrzał czerwoną kartkę. Wcześniej doszło do spięcia Brazylijczyka z miejscowymi kibicami, którzy mieli go obrażać, a piłkarz pokazał gest, z którego można było odczytać, że życzy spadku miejscowej drużynie.
Sam Vinicius zapewnił, że nie po raz pierwszy stał się celem takich ataków, a Hiszpanię określił jako kraj rasistowski.
Sprawa stała się głośna nie tylko w Hiszpanii, ale na całym świecie. Wsparcie dla "Viniego" wyraził szef FIFA Gianni Infantino, prezydent Brazylii Luiz Inacio Lula da Silva, a do brazylijskiego MSZ został wezwany ambasador Hiszpanii.
We wtorek hiszpańska federacja (RFEF) zamknęła na pięć meczów jedną z trybun stadionu w Walencji, a klub został ukarany grzywną w wysokości 45 tysięcy euro. Jednocześnie po przeanalizowaniu zapisów z kamer i protokołu meczowego komisja RFEF zdecydowała się cofnąć czerwoną kartkę Brazylijczyka.
Prowadząca w tabeli i pewna już tytułu Barcelona przegrała we wtorek z Realem Valladolid 1:3. Autorem honorowego trafienia dla gości był Robert Lewandowski, który z dorobkiem 23 bramek prowadzi w klasyfikacji strzelców.
Przejdź na Polsatsport.pl