W Lechu Poznań czas pożegnań
Piłkarze Lecha Poznań zakończyli sezon z brązowymi medalami, a sobotni mecz Jagiellonią Białystok (2:0) był dla sporej grupy pożegnalnym występem w barwach "Kolejorza". Blisko 40 tysięcy kibiców owacyjnie żegnało w trakcie i po spotkaniu odchodzących zawodników.
Pedro Rebocho, Lubomir Satka, Artur Sobiech, Michał Skóraś oraz dwaj bramkarz Artur Rudko i Dominik Holec – ci piłkarze nie zagrają już w poznańskiej drużynie. Bardzo prawdopodobne, że ich los podzieli Joao Amaral. Portugalczyk ma wprawdzie ważny kontrakt, ale w minionym sezonie grał bardzo mało i już w przerwie zimowej nosił się z zamiarem odejścia.
ZOBACZ TAKŻE: Znamy ostatniego spadkowicza z PKO BP Ekstraklasy!
W sobotni wieczór największe brawa otrzymał Skóraś, który z poznańskim klubem związany był przez blisko dziewięć lat.
- Kibice w Poznaniu są czasami specyficzni i nie zawsze było kolorowo, ale naprawdę dostałem ogromne wsparcie i prezent. Dla mnie to było coś niesamowitego – mówił po spotkaniu z Jagiellonią pomocnik zespołu, który od 1 lipca będzie zawodnikiem belgijskiego Club Brugge.
Jak dodał, trzecie miejsce w lidze może jednak zostawić pewien niedosyt, bo liczył, że uda się przynajmniej podjąć walkę o obronę mistrzowskiego tytułu.
- Z drugiej strony był to nasz 56. mecz w tym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki. Można powiedzieć, że rozegraliśmy dwa sezony w jednym, dlatego to trzecie miejsce w tych rozgrywkach jest dla nas też bardzo ważne – zaznaczył.
23-letni Skóraś przyznał, że opuszcza stolicę Wielkopolski jako spełniony piłkarz. Zdobył z klubem mistrzostwo kraju, wicemistrzostwo i brązowy medal. Grał z fazie grupowej Ligi Europy i w ćwierćfinale Ligi Konferencji.
- Żałuję tylko, że nie udało się zdobyć Pucharu Polski czy superpucharu. Myślę, że mogę czuć się spełniony, rozwinąłem się piłkarsko, dużo się zmieniło w mojej grze na przestrzeni kilku ostatnich lat. Będę też wspominał chłopaków do końca życia i tę niepowtarzalną atmosferę na Bułgarskiej – podsumował reprezentant Polski.
Podobnie jak Skóraś, także Satka opuszcza Lecha z podniesioną głową. On też przyczynił się do sukcesów zespołu w ostatnich czterech latach. Słowacki obrońca w trakcie pobytu w Poznaniu był też regularnie powoływany do reprezentacji narodowej. Miał też niemały udział w zwycięstwie nad Jagiellonią, które zapewniło "Kolejorzowi" trzecią lokatę. W drugiej połowie podwyższył wynik na 2:0.
- Dołożyłem tylko nogę, obrońcy próbowali wybijać piłkę, ale na szczęście im się nie udało. Nie strzeliłem gola przez cały sezon i nie sądziłem, że mi się to uda. Chciałem po prostu wygrać ten mecz i pożegnać się z kibicami z medalem. Zdobyłem pierwszego gola w tym sezonie i zarazem ostatniego w Lechu – przyznał.
Słowak uważa, że w lidze jego zespół nie był w stanie wywalczyć coś więcej niż trzecie miejsce.
- Na początku rozgrywek straciliśmy bardzo dużo punktów i Raków z Legią nam "odjechały". Dla Lecha trzecie miejsce nigdy nie jest sukcesem, ale jak spojrzymy na cały sezon, to jest dobrze – ocenił.
Jak dodał, z Lechem żegna się z ciężki sercem, ale też to był jego wybór. Nie chciał zdradzić, gdzie zagra w kolejnym sezonie.
- Już w pierwszym dniu zostałem przyjęty w Poznaniu tak, że czułem się tu jak w domu. Odchodzę, bo kariera piłkarza jest krótka, a ja chciałbym spróbować sił w mocniejszej lidze. Nie rozmawiałem jeszcze z moim agentem, nie wiem, czy ma już dla mnie jakieś oferty – wyjaśnił.
Lechici od niedzieli są na urlopach, a do treningów wrócą 26 czerwca.