Co Iga Świątek robiła w urodziny? "Gdybym zjadła cały tort..."
- Nie imprezowałam w urodziny - zapewniła Iga Świątek. W środę skończyła 22 lata, a w czwartek po ciężkim początku wygrała z Amerykanką Claire Liu 6:4, 6:0 w drugiej rundzie wielkoszlemowego turnieju French Open w Paryżu.
Świątek broni tytułu wywalczonego rok temu. Na kortach im. Rolanda Garrosa najlepsza była także w 2020 roku. Na otwarcie tegorocznej edycji wygrała z Hiszpanką Cristiną Bucsą również 6:4, 6:0.
Konfrontacja z Liu była bliźniaczo podobna do meczu 1. rundy. 22-latka z Raszyna znów początkowo popełniała wiele niewymuszonych błędów, a kiedy wreszcie złapała właściwy rytm, to rywalka nie miała wiele do powiedzenia.
ZOBACZ TAKŻE: Iga Świątek wśród legend! Imponujący wynik Polki
- Przeszłam niemal ten sam proces co dwa dni temu. W drugim secie znów byłam w stanie zagrać lepiej. Pierwszy służył mi do zebrania informacji i złapania rytmu. Rywalka grała dobrze i nie ułatwiała mi zadania - powiedziała Świątek.
W pierwszym secie podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego zanotowała 15 niewymuszonych błędów, natomiast Liu 10. W efekcie po sześciu gemach był remis 3:3. Dokładnie od tego momentu zaczęła się zarysowywać przewaga Polki, która wygrał trzy z czterech kolejnych gemów.
Świątek zapewniła, że ciężki start nie był jednak konsekwencją świętowanych dzień wcześniej urodzin.
- Gdybym zjadła cały tort, pewnie nie byłabym w stanie dziś biegać. Nie imprezowałam, nie zrobiłam niczego, co mogłoby mi dziś utrudnić wstawanie z łóżka. To był naprawdę miły dzień. Zjedliśmy razem z zespołem obiad, dostałam drobne upominki - podkreśliła.
Problem, choć mniejszy niż we wtorek, nadal sprawia silniejszy niż zwykle wiatr.
- Trzeba grać trochę na przekór własnej intuicji, bo piłka zachowuje się inaczej niż się wydaje. Trzeba ją po prostu dobrze obserwować. Dziś radziłam sobie z tym trochę lepiej - oceniła liderka światowego rankingu.
W drugim secie Świątek ścięła liczbę niewymuszonych błędów dokładnie o połowę i to wystarczyło, aby 102. na liście WTA Amerykanka nie była w stanie nawiązać walki. Po godzinie i 29 minutach liderka rankingu cieszyła się z awansu do kolejnej rundy.
W sobotę jej kolejną rywalką będzie Xinyu Wang (80. WTA). Z cztery miesiące młodszą od siebie Chinką Świątek w seniorskiej karierze jeszcze nie grała. Wang w czwartek pokonała Szwedkę Rebeccę Peterson 7:6 (7-5), 6:2.
- Graliśmy w juniorach, między innymi półfinał Wimbledonu. Na pewno nie będzie łatwo, bo ona ma dużo mocy, jest dość wszechstronna. Ważna będzie taktyka. Trener będzie musiał obejrzeć kilka ostatnich jej meczów. Pamiętam jej styl z juniorów, ale muszę się na pewno poduczyć jej gry - przyznała Świątek.
Polka odniosła się też do kwestii meczów w sesji wieczornej, która do programu French Open została wprowadzona przed rokiem. Nadal jest ona bowiem praktycznie niedostępna dla tenisistek. W poprzedniej edycji turnieju tylko w jednym z 10 meczów zaplanowanych na późny wieczór zagrały kobiety, co spotkało się z krytyką. W pierwszym tygodniu trwającej imprezy nie dostały szansy.
- Przyznaję, że ja preferuję grę w ciągu dnia i zawsze proszę, aby grać wcześniej. Gdyby jednak pojawiła się prośba, abym zagrała wieczorem to oczywiście jestem w stanie się przystosować. Nie raz już w tym sezonie grałam wieczorami. Nie chciałabym tylko, aby to było za często - powiedziała Świątek.
Przejdź na Polsatsport.pl