Prezes żegna się z klubem, walczył z depresją
Marek Szczerbowski po czterech latach żegna się z funkcją prezesa wielosekcyjnego GKS Katowice. - To były bardzo fajne i zarazem trudne lata – powiedział podczas spotkania na katowickiej AWF. Przyznał, że zmagał się z depresją.
- Umówiłem się cztery lata temu z prezydentem Katowic Marcinem Krupą, że jeśli zdecyduję się odejść, to tak zrobimy. Poprosiłem o to parę miesięcy temu, a dziś składam wniosek o rozwiązanie stosunku pracy za porozumieniem stron. Choć jest pokusa, by zostać – stwierdził.
ZOBACZ TAKŻE: To przekonało UEFA! Odsłaniamy kulisy decyzji ws. Szymona Marciniaka w finale Ligi Mistrzów!
W trakcie niemal dwugodzinnego wystąpienia omówił funkcjonowanie klubu w ostatnich latach. Należący do samorządu miejskiego GKS prowadzi ekstraklasowe sekcje siatkarzy, hokeistów i piłkarek nożnych oraz 1-ligowych piłkarzy.
- GKS rozrósł się do potężnej organizacji. Czeka go wiele wyzwań. Ja się boję, że mój stan ducha może się pogorszyć. Potrzebuję spokoju. Tu trzeba być między 8 a 16 godzin dziennie. To ciężka praca. Nie wiem, jak zareagowałby na to mój organizm – wyjaśnił.
Oficjalnie Szczerbowski pożegna się z klubem 26 sierpnia, w dniu swoich urodzin i upływu czterolecia sprawowania funkcji.
W trakcie długiego wystąpienia omówił funkcjonowanie klubu w ostatnich latach. Należący do samorządu miejskiego GKS prowadzi ekstraklasowe sekcje siatkarzy, hokeistów i piłkarek nożnych oraz 1-ligowych piłkarzy.
Hokeiści w minionym sezonie obronili tytuł mistrzowski, piłkarki - zdobyły mistrzostwo po raz pierwszy w historii.
- Celami było m.in. obniżenie kosztów, optymalizacja wyników, uporządkowanie relacji z kibicami, zwiększenie sprzedaży biletów - zaznaczył.
W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele wszystkich sekcji.
Prezes przypomniał sukcesy poszczególnych drużyn, przedstawił poprawę funkcjonowania klubowego szkolenia. Anegdotycznie ujawniał kuluary niektórych rozmów z zawodnikami i trenerami. Zauważył, że na przykład przy obniżeniu kosztów funkcjonowania hokeistów, drużyna wywalczyła dwa tytułu mistrza Polski.
Nie ukrywał, że jego zdaniem na dłuższą metę finansowanie sportu zawodowego z pieniędzy publicznych nie jest dobre.
- Na dziś nie wiem, czy wszyscy by zaakceptowali taki wstrząs. Pieniądz publiczny powoduje, że ta własność jest niedookreślona. Docelowo trzeba szukać wiarygodnego inwestora, który będzie chciał przejąć klub – powiedział.
Pokazał migawki z przerwanego na ponad 20 minut - na skutek zachowania kibiców – meczu piłkarskiego GKS z Widzewem Łódź w kwietniu 2022.
- To był przełom. Trzeba było podjąć decyzje. PZPN zamknął stadion, wojewoda też. Wtedy poszedł na mnie potężny atak, by wymusić ode mnie nieracjonalne działania. Nie wchodziłem w polemikę. Na mnie to nie działa, ale co się musi dziać gdzie indziej – stwierdził, odnosząc się do konfliktu z kibicami i bojkotu meczów z ich strony.
Polemizował z zarzutami, stawianymi mu przez kibiców w trakcie kierowania przez niego klubem. Przedstawił przykłady agresji, z jakimi się zetknął.
- Trzeba o tym mówić, jako o zjawisku. Trzeba sobie odpowiedzieć, czy wolno używać takich metod. Miałem epizod depresyjny, poprosiłem o pomoc, wsparcie i je dostałem. Dziś jestem w bardzo dobrej formie – wyjaśnił.
W trakcie pandemii zarząd GKS rozwiązał kontrakty z zawodnikami.
- Mieliśmy wtedy 12 zawodników od jednego menedżera, to nie jest najlepsze rozwiązanie. Po to mamy swoich ludzi, aby budować drużynę w oparciu o własne kryteria wyboru. Dzisiaj jest inaczej. To był sezon przerwany pandemią, zaproponowałem porozumienia, a oni nie chcieli się zgodzić. Ja się nie bałem, więc rozwiązałem kontrakty. Bo wiedziałem, że wtedy się zaczną negocjacje. Potem wszyscy siatkarze podpisali porozumienia - przypomniał.
Pytany o swoją przyszłość stwierdził, że "chciałby się nauczyć grać na trąbce". W tym momencie zaprezentował ten instrument, a z głośników popłynęła melodia z filmu „Vabank”.
Przejdź na Polsatsport.pl