Natalia Kaczmarek rzuca sobie wyzwanie. "Mam nadzieję, że będę biegać tylko w okolicach 50 sekund"
- Już wcześniej byłam w dobrej formie, ale nie mogłam tego pokazać. Mam nadzieję, że teraz już będę biegać tylko w okolicach 50 sekund - powiedziała PAP Natalia Kaczmarek po wygranym biegu na 400 m w piątkowym mityngu Diamentowej Ligi we Florencji.
Dla Polki piątkowy wieczór, który stał pod znakiem burz i deszczu, był niezwykle udany, bowiem po raz pierwszy w karierze triumfowała w prestiżowym mityngu cyklu Diamentowej Ligi. Na mokrej bieżni specjalistka od 400 m dobiegła do mety z czasem 50,41, czyli o ponad sekundę lepszym, niż w pierwszym starcie w tym sezonie w Dausze, gdzie zajęła trzecie miejsce.
ZOBACZ TAKŻE: Natalia Kaczmarek wygrała bieg podczas mityngu Diamentowej Ligi we Florencji
- Na treningach to wyglądało bardzo dobrze. Już wcześniej byłam w dobrej formie, ale nie mogłam tego pokazać, bo ostatni poważny start miałam miesiąc temu w Dausze, a tam nie było warunków i byłam bezpośrednio po obozie. Mam nadzieję, że teraz już będę biegać tylko w okolicach 50 sekund - podkreśliła Kaczmarek.
Zaznaczyła, że podchodziła do piątkowego startu z pewnością siebie i liczyła na zwycięstwo.
- Szczerze mówiąc może nie nastawiałam się na wygraną, ale po cichu na to liczyłam, bo wiedziałam, że stawka jest taka, w której można zwyciężyć. Nie było faworytki, która biega dużo, dużo szybciej. Udało się, więc jestem bardzo, bardzo zadowolona - nie ukrywała radości polska specjalistka biegu na 400 m.
Dodała, że nie martwi jej tak szybkie osiągnięcie znakomitej formy.
- W zeszłym roku było tak samo, w drugim starcie pobiłam rekord życiowy wynikiem 50,16, a i tak w sierpniu ponownie go poprawiłam, biegając poniżej 50 sekund. Zupełnie się tym teraz nie przejmuję, potrafię długo utrzymać formę i ufam mojemu trenerowi - zaznaczyła.
25-letnia biegaczka jest obecnie największą faworytką do pobicia rekordu Polski na 400 m, który od 1976 roku należy do Ireny Szewińskiej - 49,28. W zeszłym roku Kaczmarek zanotowała drugi krajowy wynik w historii biegów na tym dystansie - 49,86. Przyznała jednak, że nie skupia się na tym, czy w najbliższym czasie pobije ten rekord.
- Staram się biegać najlepiej jak potrafię. Wiem, że mogę się do niego zbliżyć, bo mam nadzieję, że będę poprawiać swój rekord życiowy, ale czy rekord Polski pobiję w tym sezonie czy w ogóle kiedykolwiek - ciężko mi powiedzieć. Fajnie by było - stwierdziła lekkoatletka.
Przed nią intensywny miesiąc, bowiem ma zaplanowanych kilka startów w krótkim odstępnie czasu. W niedzielę wystartuje w Memoriale Janusza Kusocińskiego, a w piątek w mityngu Diamentowej Ligi w Paryżu.
- Bardzo się z tego cieszę, bo nie będę tak dużo trenować, więc to bardzo fajne. Co prawda starty są dla mnie znacznie trudniejsze niż treningi, ale przynajmniej czuję dużą satysfakcję i bawię się o wiele lepiej niż podczas treningów. Wiem, że to na pewno dobry sposób, żeby oswoić się z tym dystansem - podkreśliła Kaczmarek.
Osiągnęła już minimum na mistrzostwa świata, które odbędą się w Budapeszcie w dniach 19-27 sierpnia. Jak przyznała liczy na o wiele lepszy występ niż w zeszłym roku w amerykańskim Eugene, gdzie zachorowała, przez co w biegu na 400 m spisała się poniżej oczekiwań i odpadła w półfinale.
"Nie chcę myśleć o imprezie w Eugene w ten sposób, bo wiem, że to nie była moja wina, zrobiłam wszystko, co mogłam. Faktycznie jest duży niedosyt, bo wiem, że stać mnie było na finał. W tym roku mam nadzieję, że wszystko będzie szło po mojej myśli i tym razem się uda" - powiedziała.
Przed mistrzostwami świata polskich lekkoatletów czekają jeszcze drużynowe mistrzostwa Europy, które odbędą się w Chorzowie w dniach 20-25 czerwca w ramach Igrzysk Europejskich. Specjalistka od biegu na 400 m zamierza rywalizować w tej imprezie.
- Chciałabym wystartować, ale nie wiem jeszcze, czy na 400 m czy tylko w mikście. Pełny skład nie jest znany, ale na pewno wystartuję - zapowiedziała Kaczmarek.
Przejdź na Polsatsport.pl