Dwa złota Wiktorii Kalinowskiej, Mateusz Biskup obronił tytuł mistrza Polski
Wiktoria Kalinowska (AZS AWF Warszawa) oraz Mateusz Biskup (Lotto Bydgostia) zwyciężyli w konkurencji jedynek w mistrzostwach Polski w wioślarstwie, które w niedzielę zakończyły się w Poznaniu. Kalinowska zdobyła także złoty medal w jedynce wagi lekkiej.
Rywalizacja o krajowe medale była dla reprezentantów Polski przerywnikiem między startami w międzynarodowych regatach. Przed tygodniem startowali w słoweńskim Bledzie w mistrzostwach Europy, a za niespełna dwa tygodnie przeniosą się do włoskiego Varese na zawody Pucharu Świata.
ZOBACZ TAKŻE: Nie żyje austriacki wioślarz. Został potrącony podczas treningu rowerowego
Wicemistrzyni olimpijska z Tokio Marta Wieliczko w kadrze swoich sił próbuje w dwójce podwójnej z Katarzyną Zillmann, której z powodu kontuzji zabrakło w Poznaniu. Ta osada właśnie ze względu na stan zdrowotny obu wioślarek nie może się "rozkręcić".
- Mój start w Poznaniu był pod dużym znakiem zapytania. W środę miałam dość inwazyjny zabieg na kolano i na to, jak się w tej chwili czuję, poszło mi całkiem dobrze. To świeży uraz, który objawił się kilka dni temu po mistrzostwach Europy. Nie ukrywam, że ten występ na Malcie był obarczony ryzykiem, ale musiałam wystartować. Nie ukrywam, że w tym roku mamy trochę pecha, może to przez ten ostatni pięcioletni cykl olimpijski zostałyśmy mocno wyeksploatowane, bo celem był medal na igrzyskach. Nie liczyłyśmy się ze zdrowiem i teraz to wszystko wychodzi - powiedziała PAP wioślarka Wisły Grudziądz, która zajęła drugą lokatę w jedynkach.
Nieoczekiwaną triumfatorką w skiffie kobiet została Kalinowska, która zaledwie dwie godziny wcześniej zwyciężyła w konkurencji jedynek wagi lekkiej. Przed rokiem na zawodach międzynarodowych rywalizowała w wadze lekkiej, głównie w dwójce podwójnej, w tym sezonie w kadrze jest tylko rezerwową.
- Wygrać z taką personą jak Marta Wieliczko to duża sprawa i na pewno bardzo cieszy. Trochę szykowałam się na zwycięstwo, wierzyłam w to. Jestem może zaskoczona, ale z drugiej strony wiedziałam, że szybko pływam. Siedzę już tyle lat w wadze lekkiej, że znam swój organizm. Na początku było trudniej, choćby z dietą, dziś już wiem, mieć wagę i być w pełni swoich możliwości fizycznych. Co do mojego statusu w kadrze - nie jest moim celem bycie rezerwową i tylko czekać. Widzę, że jestem w stanie w wadze open dobrze pływać. Jeśli będzie taka możliwość, chciałbym się sprawdzić, ale wcześniej wolałam nic nie mówić, tylko najpierw coś pokazać. Sezon dopiero się zaczyna, a ja jestem pozytywnie nastawiona - podkreśliła.
Kalinowska do dwóch złotych medali dołożyła także brązowy krążek w rywalizacji... męskich ósemek, gdzie pełniła rolę sterniczki.
Ciekawie wyglądała także walka w męskich jedynkach. Mateusz Biskup obronił tytuł wywalczony przed rokiem, a w sumie po złoto w skiffie sięgnął już po raz trzeci.
- Gdy ścigamy się z między sobą z kolegami z kadry, to zawsze jest ta nutka rywalizacji i zacięcia. Czasami zmęczenie na finiszu jest podobne jak na mistrzostwach świata. Pierwsze mistrzostwo Polski zdobyłem ścigając się z Natanem Węgrzyckim-Szymczykiem i było to też dla mnie bardzo prestiżowe osiągnięcie. Z medalu mistrzostw kraju wielkich korzyści nie mamy - przede wszystkim satysfakcję i samospełnienie - podkreślił Biskup, który nieznacznie wyprzedził na mecie partnera z czwórki podwójnej - Mirosława Ziętarskiego.
W finale jedynek wagi lekkiej, pod nieobecność reprezentantów Artura Mikołajczewskiego i Jerzego Kowalskiego, triumfował Łukasz Sawicki. Po dekoracji 37-letni zawodnik oznajmił, że był to właśnie jego ostatni wyścig w wyczynowym wioślarstwie.
- Może i wypadało dzisiaj wygrać, ale przeciwników zawsze staram się szanować bez względu na to, jakie miejsce w tabeli zajmują. Szkoda, że nie było Artura i Jurka, bo liczyłem, że jeszcze ten ostatni raz uda mi się z nimi powalczyć - tłumaczył Sawicki, który przed tygodniem zajął ósme miejsce (drugie w finale B) w mistrzostwach Europy w Bledzie.
- Bardzo zależało mi na takim spuentowaniu mojej krótkiej kariery właśnie w Słowenii. Ja bardzo późno zacząłem trenować, to mój dopiero trzeci rok w wyczynowym wioślarstwie, ale całkowicie poświęciłem te trzy lata. Starałem się zoptymalizować wszystkie narzędzia, do których miałem dostęp, ale jestem też bardzo aktywny zawodowo, prowadzę bardzo dużą firmę, zatrudniamy blisko 300 osób. Wcześnie rano trening, potem praca i po południu trening. Boję się, że już dotknąłem ściany, nie tylko fizjologicznie, ale brakuje mi po prostu czasu, choćby na odnowę. Dobra jest dla mnie za krótka. Schodzę ze sceny z tarczą - podsumował Sawicki.
W klasyfikacji klubowej zwyciężyła Lotto Bydgostia - 648 pkt, przed Posnanią RBW - 495 i AZS UMK Toruń - 207.
Przejdź na Polsatsport.pl