Agnieszka Korneluk oceniła grę reprezentacji. "Udało się wykorzystać słabości rywalek"
W znakomitych nastrojach wróciły do kraju polskie siatkarki, które w tureckiej Antalyi w pierwszym turnieju Ligi Narodów zanotowały komplet zwycięstw. - Udało się wykorzystać słabości rywalek – powiedziała środkowa reprezentacji Agnieszka Korneluk.
Takiego otwarcia Ligi Narodów biało-czerwone jeszcze nie miały. Po pierwszej rundzie prowadzą w tabeli z 11 punktami. Korneluk nie ukrywa, że też nie spodziewała się takiego rezultatu.
ZOBACZ TAKŻE: Drużyna Wilfredo Leona się zbroi! Były siatkarz Trefla i ZAKSY podpisał kontrakt
- Apetyt jednak rósł w miarę jedzenia. Po tych pierwszych zwycięstwach chciałyśmy więcej i więcej. Przede wszystkim czułyśmy się dobrze, widziałyśmy, że inne zespoły mają swoje słabości i chciałyśmy to wykorzystać. Można powiedzieć, że nam się to udało, choć efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania – przyznała siatkarka Grupy Azoty Chemika Police.
Początek rywalizacji w Turcji wcale jednak nie zapowiadał tak optymistycznego scenariusza, bowiem podopieczne Stefano Lavariniego musiały się sporo namęczyć, by pokonać znacznie niżej notowaną Kanadę 3:2.
- Spodziewałyśmy się, że ten turniej będzie bardzo nieprzewidywalny. Okres pomiędzy zakończeniem sezonu ligowego a początkiem Ligi Narodów był bardzo krótki. Myślę, że nie tylko my, ale praktycznie wszystkie zespoły dopiero budują swoją optymalną formę. Fajnie, że u nas cały ten proces trwał krócej i szybciej udało się poukładać tę grę, niż naszym przeciwnikom. Niektórzy zwracali uwagę na to, że Serbki czy Włoszki nie były w swoim najmocniejszym składach. To jest jednak normalne, że są rotacje, trzeba po prostu umieć to wykorzystać – stwierdziła 28-letnia siatkarka.
Pierwszy turniej dla Polek był dość intensywny, bowiem rozegrały cztery spotkania w ciągu pięciu dni. Korneluk przyznała, że dopiero po powrocie do domu zaczęła odczuwać zmęczenie.
- Myślę, że poradziłyśmy sobie z aspektem fizycznym. Zaczęłyśmy od pięciu setów, ale później udawało się szybciej kończyć mecze, bez tie-breaków. Na szczęście teraz mamy chwilę, żeby odreagować te emocje – wyjaśniła.
Jednym z elementów, które dały Polkom cztery zwycięstwa był blok, który przyniósł im 51 punktów w całym turnieju. Korneluk po pierwszej rundzie Ligi Narodów jest najlepszą blokującą (16 pkt). Jak zaznaczyła, nie tylko ten element dobrze funkcjonował w zespole.
- Nie da się zwyciężać, grając tylko w jednym elemencie dobrze. Natomiast wciąż mamy wiele rzeczy do poprawy, zdarzają nam się proste błędy. Udało nam się wyciągnąć jakieś wnioski ze sparingów z Francją, gdzie popełniałyśmy mnóstwo błędów na zagrywce. Z lepiej grającym zespołem, z taką liczbą błędów nie dałybyśmy rady wygrać meczu. W drugim secie meczu z Serbią zrobiłyśmy dziewięć błędów, na co trener zwrócił nam uwagę. Czasami są jeszcze jakieś drobne nieporozumienia w komunikacji. Natomiast w spotkaniu z Serbią pokazałyśmy też charakter. Serbia to zespół, który ma gen zwycięstwa, wie jak wygrywać i jak grać końcówki. Natomiast pokazałyśmy, że też potrafimy walczyć i radzić sobie w decydujących momentach – podkreśliła.
Jej zdaniem dobre wyniki na otwarcie Ligi Narodów są też pewną kontynuacją pracy, jaką reprezentacja wykonała w poprzednim roku.
- Tak naprawdę to nie tak, że nagle coś teraz nowego się pojawiło. Pracujemy z trenerem Lavarinim już drugi sezon. Poprzedni rok dał nam pewien obraz, jak ma funkcjonować zespół. Wiedziałyśmy, czego możemy oczekiwać. Uważam, że już w poprzednim roku stworzyłyśmy fajną drużynę, dlatego przyjechałyśmy na zgrupowanie z pozytywną energią, z nastawieniem, że możemy osiągnąć coś wielkiego. I z tą energią przystąpiłyśmy też do Ligi Narodów – podsumowała doświadczona środkowa, która odpoczywa obecnie w Poznaniu.
Reprezentantki wolne będą miały tylko do wtorku, tego dnia bowiem rozpocznie się krótkie zgrupowanie w Spale. W piątek Polki udadzą się do Hong Kongu na kolejny turniej. W Azji w dniach 13-18 czerwca zmierzą się z Dominikaną, Turcją, Holandią i Chinami. Drugi turniej w tym samym czasie rozgrywany będzie w Brasilii.
Biało-czerwone po zakończeniu rywalizacji w Hong Kongu nie wrócą do kraju, ale zostaną w Azji, bowiem trzecie zawody z ich udziałem odbędą się w koreańskim Suwonie.
Cztery wygrane w Lidze Narodów zaowocowały także awansem w międzynarodowym rankingu na ósmą pozycję. Wysoka lokata w tym zestawieniu może pomóc Polkom w awansie na igrzyska olimpijskie, jeśli nie wywalczą go we wrześniowym turnieju kwalifikacyjnym.
Przejdź na Polsatsport.pl