Były tenisista ocenił Igę Świątek. "Widać na horyzoncie trzeci tytuł"
- Iga Świątek po dwóch słabszych meczach trzeci zagrała dużo lepiej. Jej forma rośnie, co napawa optymizmem. Widać na horyzoncie trzeci tytuł Polki w Paryżu - ocenia dyspozycję liderki światowego rankingu w wielkoszlemowym turnieju French Open były reprezentant kraju w tenisie Michał Przysiężny.
Świątek jest ostatnią reprezentantką Polski, która pozostała w grze na kortach im. Rolanda Garrosa. W pierwszej rundzie odpadła Magda Linette, w drugiej Magdalena Fręch, a w trzeciej jedyny singlista - Hubert Hurkacz.
- Hubert przegrał w trzeciej rundzie w pięciu setach, ale w dwóch wcześniejszych meczach – też pięciosetowych – jego gra nie wyglądała najlepiej. Trochę to dziwne. Nie można tego absolutnie tłumaczyć rodzajem nawierzchni. Przy umiejętnościach tenisowych Hurkacza może on wygrywać i grać dobrze na każdej nawierzchni. Tymczasem prezentuje ostatnio słabszą dyspozycję - powiedział PAP Przysiężny.
ZOBACZ TAKŻE: Koszmar tenisistki! Ukradli jej auto w dniu urodzin
Hurkacz już czeka na wyjazd do Stuttgatu, gdzie rozpocznie starty na kortach trawiastych. Natomiast Świątek w poniedziałek rozpocznie drugi tydzień gier na paryskiej "cegle". Celem jest kolejny tytuł mistrzowski i utrzymanie pozycji liderki rankingu WTA. W czwartej rundzie raszynianka spotka się z Łesią Curenko. Ukrainka w pierwszej rundzie sprawiła niespodziankę eliminując pewnie Barborę Krejcikovą – triumfatorkę imprezy sprzed dwóch lat.
- Idze, po kontuzji, może trochę brakowało ogrania, co było widać w pierwszych dwóch meczach. W partiach otwierających mecze miała jakby kłopoty z koncentracją. Za to w trzecim pojedynku obejrzeliśmy już Igę pewną swoich umiejętności i w pełni skoncentrowaną od pierwszej piłki - analizował były deviscupowy reprezentant Polski.
Jeśli Polka awansuje do ćwierćfinału, może dojść do powtórki ubiegłorocznego finału, w którym jej rywalką Cori Gauff. Amerykanka wówczas była zdecydowanie słabsza, zresztą jak w pozostałych pięciu meczach, które stoczyły ze sobą obie tenisistki.
- Byłem na tamtym finale w Paryżu i dziwiłem się bardzo, że Amerykanka dotarła aż tak daleko zarówno wtedy, jak i w innych imprezach. Jej dysproporcja pomiędzy kulejącym forhendem i niezłym bekhendem jest bardzo duża. Ona jest ciągle bardzo młoda i musi się jeszcze dużo nauczyć, by wygrywać mecze z kimś takim, jak Iga - uważa Przysiężny.
Z turniejem pożegnała się już Jelena Rybakina, która przegrała z przeziębieniem. Na drugiej rundzie grę zakończyły Jessica Pegula i Caroline Garcia. Z czołowej "10" rankingu singlistek zostały już tylko Ons Jabeur, na którą Polka może trafić w półfinale, oraz Aryna Sabalenka, która może być finałową rywalką Świątek.
- Iga ma więcej atutów od Sabalenki. Białorusinka gra siłowo, bardzo lubi szybki tenis. Tymczasem w Paryżu narzeka się na piłki spowalniające grę. Sabalenka gra na jednym biegu - tylko mocno, szybko i do przodu. Polka potrafi różnicować tempo gry. Jeśli dojdzie do takiego finału, Iga będzie w nim faworytką - zakończył Przysiężny.
Przejdź na Polsatsport.pl