Tragedia w Norwegii. Poszukiwany od trzech miesięcy sportowiec nie żyje
Ziścił się czarny scenariusz. Poszukiwany od trzech miesięcy Eivind Sporaland, norweski biathlonista, został znaleziony martwy.
O zaginięciu Sporalanda poinformował w marcu dziennik "Dagbladet". Biathlonista po raz ostatni widziany był 19 marca, gdy po rozmowie z ojcem wyszedł ze swojego domu w Lillehammer. Od tego czasu nie dawał znaku życia.
ZOBACZ TAKŻE: Fińska biathlonistka spotkała się oko w oko z głodnym niedźwiedziem
Sporalanda szukała rodzina, policja i liczne grono wolontariuszy. Szybko udało się znaleźć samochód i telefon komórkowy biathlonisty, ale samego sportowca już nie. Bliscy 22-latka do końca wierzyli, że wróci cały i zdrowy do domu. Niestety, wszystko wskazuje na to, że sprawdził się najgorszy możliwy scenariusz. Policja znalazła ciało mężczyzny, który odpowiada rysopisowi biathlonisty.
- Policja otrzymała informację od turysty, że w okolicy punktu widokowego Balbergkampen zauważył coś, co kształtem przypominało leżącego człowieka. Funkcjonariusze znaleźli we wskazanym miejscu ciało mężczyzny w niebieskiej kurtce i czerwonych butach - powiedział Ragnhild Ouren, jeden z zaangażowanych w poszukiwania funkcjonariuszy.
Policja nie potwierdziła jednoznacznie, że ciało należało do Eivinda Sporalanda i dodała, że ostateczne informacje poda po sekcji zwłok, ale norweskie media są pewne, że to właśnie biathlonista. 22-latek w dniu zaginięcia ubrany był właśnie w niebieską kurtkę i czerwone buty, zaś samochód i telefon komórkowy sportowca znaleziono właśnie nieopodal punktu widokowego.
Pierwsze wiadomości mówią, że śmierć Sporalanda nastąpiła bez udziału osób trzecich. Funkcjonariusze mówią, że był to prawdopodobnie nieszczęśliwy wypadek.
Przejdź na Polsatsport.pl