Trener Puszczy zaskoczył. Jego ekipę zmotywowała... konferencja Wisły. "Trzeba uważać, co się mówi"
Wisła Kraków - Puszcza Niepołomice 1:4. Skrót meczu
Tomasz Tułacz: Mental na najwyższym poziomie, kapitalna realizacja planu
- Zrobiliśmy pierwszy krok. Dopiero w niedzielę okaże się, czy spełnimy swoje marzenia - powiedział Tomasz Tułacz, trener piłkarzy Puszczy Niepołomice, która w pierwszym półfinałowym barażu o awans do ekstraklasy pokonała na wyjeździe Wisłę Kraków 4:1.
Mecz na Stadionie Miejskim w Krakowie wzbudził ogromne zainteresowanie. Na trybunach zasiadło 24 tysiące kibiców, którzy głośnym dopingiem wspierali gospodarzy. Wisła jednak nie radziła sobie z dobrze ustawionym taktycznie rywale. Goście z Niepołomic już w pierwszej połowie zdobyli dwie bramki, obydwie po strzałach głową, a potem skoncentrowali się na obronie prowadzenia.
Zobacz także: Dwie asysty w trzy minuty! Bramkarz pognębił Wisłę Kraków
Trener Puszczy nie krył satysfakcji po końcowym gwizdku.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni, że zrobiliśmy krok przybliżający nas do tego, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe, a przybliżyło nas do tego, to że Puszcza w stu procentach zrealizowała to, co sobie założyliśmy. Pokazaliśmy silny mental, nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły, ale mieliśmy trudny moment, po przegranym ostatnim meczu z Chrobrym Głogów, gdy stworzyliśmy sobie mnóstwo okazji, których nie potrafiliśmy wykorzystać, postawiliśmy się w trudniejszej sytuacji, bo pierwszy mecz barażowy musieliśmy grać na wyjeździe. W motywacji swoją rolę odegrała też konferencja Wisły, trzeba czasem uważać, co się mówi - powiedział.
- Gra przy takiej publiczności, w takiej atmosferze jest świętem futbolu i dzisiaj moi zawodnicy osiągnęli bardzo dobry wynik i przeszli do kolejnej rundy. To jest jednak tylko pierwszy krok. Dopiero w niedzielę okaże się czy spełnimy swoje marzenia - przyznał Tułacz.
Dodał, że teraz jest czas na radość, ale od środy rozpoczną się przygotowania do finałowego meczu barażowego z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza.
Trener Wisły Radosław Sobolewski mocno przeżył porażkę.
- Mało rzeczy nie lubię w życiu, ale najbardziej nienawidzę zawodzić ludzi. Nie osiągnąłem celu, jaki był zakładany przed mną i z tego miejsca chciałbym bardzo przeprosić wszystkich, których zawiodłem. Również chciałbym podziękować wszystkim za ciężką prace, którą wykonaliśmy w klubie przez te pół roku. I tak naprawdę, to jest już koniec tej konferencji - powiedział szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" i wyszedł, nie odpowiadając na pytania.
Z dziennikarzami spotkał się natomiast większościowy właściciel Wisły Jarosław Królewski, którzy przeprosił, że konferencja z trenerem trwała taka krótko. Tłumaczył to ogromnym żalem po porażce i rozczarowaniem.
- Zdawaliśmy sobie sprawę, ze będzie to trudny dla nas mecz. Na pewno nie wykorzystaliśmy wszystkich swoich możliwości. Może gdyśmy cały czas grali tak, jak w drugiej połowie, to inaczej by się to dla nas skończyło. Sytuacja jednak jest taka, że nie możemy się zatrzymać, niezależnie od tego, co się dzisiaj stało. Musimy zacząć trzeźwo myśleć już od jutra i zastanawiać jak to ma się dalej potoczyć. Nie ma miejsca na myślenie o przeszłości, bo musimy zadbać o przyszłość. Przed nami wiele różnych decyzji. Przede wszystkim będziemy musieli zachować spokój, nie kierować się emocjami. Taką postawę mogę ze swojej strony obiecać - stwierdził.
Królewski zapewnił, że decyzję o przyszłości trenera Sobolewskiego podejmie po analizie jego pracy. Dał jednak do zrozumienia, że jest nie zwolennikiem pochopnych zmian na tym stanowisku.
Królewski poinformował także, że jeszcze w czerwcu ogłoszona zostanie decyzja o ewentualnych zmianach właścicielskich w klubie. Od kilku miesięcy prowadzone są w tej sprawie rozmowy z funduszem inwestycyjnym zainteresowanym przejęciem akcji Wisły. Wyjaśnił, że kwestia braku awansu do ekstraklasy nie ma żadnego znaczenia dla prowadzonych negocjacji.
Królewski dodał, że jest już przygotowany budżet na przyszły sezon. Ma on wynosić 25 milionów złotych. W przypadku awansu do ekstraklasy byłby o 10 milionów większy.