Potrącił krowę i... rozpętała się burza. "Cierpienie zwierząt to część rozrywki"
Środowisko rajdów samochodowych pozbawione jest moralności? W Finlandii gorącą dyskusję wywołał incydent z niedawnego Rajdu Sardynii, podczas którego Kalle Rovanpera potrącił krowę. Wywołany do tablicy sportowiec odpowiedział atakującej go profesorce.
Podczas Rajdu Sardynii, szóstej odsłony tegorocznego cyklu WRC, Kalle Rovanpera już na jednym z pierwszych oesów napotkał na trasie stado krów, które przypadkowo zawędrowały na trasę zmagań. Choć kierowca zjechał na pobocze, nie udało mu się całkowicie uniknąć kontaktu ze zwierzętami i potrącił jedną z krów. Fin kontynuował jednak rajd i ostatecznie zakończył zmagania we Włoszech na trzecim miejscu.
ZOBACZ TAKŻE: Czas na kolejną odsłonę 24h Le Mans. Robert Kubica na starcie
Tuż po przekroczeniu linii mety udzielił na gorąco wywiadu grupie dziennikarzy, którzy pytali go głównie o incydent z krową z pierwszych oesów. Rozmowa wyjątkowo nie spodobała się Elisie Aaltoli, profesor nadzwyczajnej Uniwersytetu Turku, specjalizującej się w filozofii środowiska i etyce zwierząt.
"Kierowca rajdowy mówił o zwierzęciu, które potrącił, w bardzo lekkomyślny sposób. Zarówno dziennikarze, jak i sam sportowiec, bardziej interesowali się stanem samochodu i tym, czy będzie on mógł kontynuować udział w zawodach, niż dobrostanem zwierzęcia. W tym momencie cierpienia, których doznała krowa, uznane zostały za część rozrywki" - napisała na Twitterze prof. Aaltola.
Znana filozofka podkreśliła, że sytuacja z Rajdu Sardynii odbija się negatywnie na całym środowisku sportów motorowych, któremu - jej zdaniem - brakuje często moralności w kwestiach dotyczących zwierząt.
Po słowach Elisy Aaltoli w Internecie wybuchła burza. Profesor Uniwersytetu Turku została zasypana nawet nie negatywnymi komentarzami, a istną lawiną nienawiści. Filozofka przytoczyła kilka wpisów, w których aż roi się od wulgaryzmów, co miało tylko potwierdzać słuszność wygłaszanych przez nią wcześniej tez.
W sprawę zaangażował się w końcu... sam Kalle Rovanpera, który wyjaśnił Aaltoli, że po potrąceniu krowy nie mógł się zatrzymać.
- Muszę tutaj wyjaśnić coś osobom, które być może nie znają się na sporcie. Jeżeli dojdzie do sytuacji, w której ja się niestety znalazłem, czyli potrącenia jakiegoś zwierzęcia, to za zaopiekowanie się nim odpowiadają wyznaczone przez organizatora osoby. To właśnie one bezpośrednio po incydencie sprawdzają, czy zwierzęciu nic się nie stało, a w razie poważniejszych obrażeń oddają w ręce weterynarza. Ja sam nie mogłem się zatrzymać, by sprawdzić, czy z krową wszystko jest w porządku. Nie mogli tego zrobić również moi rywale, ponieważ zatrzymanie się na trasie rajdu stanowiłoby poważne zagrożenie dla zawodników, którzy startowali po nas. W tym przypadku tak właśnie było: organizatorzy Rajdu Sardynii sprowadzili na miejsce weterynarza, a krowa trafiła pod opiekę specjalistów. Krótko mówiąc: nikt podczas zawodów rangi WRC nie zostawia zwierząt na pastwę losu, a zazwyczaj organizator stara się zadbać o to, by w ogóle nie było ich na trasie rajdu - powiedział Rovanpera w rozmowie z "Helsingin Sanomat".
Fińscy dziennikarze skontaktowali się nawet z Antonio Turitto, który był jednym z przedstawicieli organizatora Rajdu Sardynii. Włoch potwierdził, że krowa została przekazana weterynarzowi, który po zbadaniu zwierzęcia uznał, że obrażenia, odniesione przez nie podczas zderzenia z autem Rovanpery, nie zagrażają zdrowiu ani tym bardziej życiu krowy.
Przejdź na Polsatsport.pl