Bożydar Iwanow: Apetyt na sukces. Finały Ligi Narodów UEFA bez faworyta

Bożydar Iwanow: Apetyt na sukces. Finały Ligi Narodów UEFA bez faworyta
Fot. Cyfrasport
Bożydar Iwanow: Apetyt na sukces. Finały Ligi Narodów UEFA bez faworyta

Futbol jest piękny, ale i bezlitosny. Szczególnie dla tych najlepszych. Jeszcze w nocy z soboty na niedzielę w Stambule pełnię szczęścia czuli Nathan Ake i Rodri z Manchesteru City, a gorycz porażki musieli przełknąć Denzel Dumfries, Marcelo Brozović, Alessandro Bastoni, Nicolo Barella, Francesco Acerbi czy Mateo Darmian z Interu Mediolan. Dziś każdy z nich jest już na zgrupowaniu swoich reprezentacji w Holandii.

Żaden po wyczerpującym sezonie nie wypoczął. Jedynie włoskie gwiazdy „Nerra-Azzurich” dostały wolne od Roberto Manciniego. Inni europejscy uczestnicy finału Champions League nie mieli chwili oddechu. Już w środę i czwartek znów trzeba grać. O kolejny, tym razem reprezentacyjny laur. Przed nami finały trzeciej edycji Ligi Narodów. „Małego EURO”, gdzie zagrają czterej zwycięzcy fazy grupowej z Dywizji A.

 

ZOBACZ TAKŻE: Jakub Błaszczykowski żegna się reprezentacją. Mecz Polska – Niemcy w Polsacie Sport Premium 1

 

Sceptycy nowego formatu wymyślonego przez UEFA oglądając poprzednie „Finals” we Włoszech cmokali z zachwytu. Poziom półfinałów pomiędzy Belgią i Francją oraz Włochami przeciw Hiszpani był kosmiczny. Podobnie jak rywalizacja o tytuł: „Trójkolorowi” zwyciężyli wówczas ekipę Luisa Enrique. Turniej przez zawirowania kalendarzowe związane z Covidem i nietypowym terminem mundialu w Katarze odbywał się w październiku, a nie jak za pierwszym razem w Portugalii i obecnie w czerwcu. Czy właśnie dlatego piłkarze wznieśli się na wyżyny swoich możliwości taktyczno-fizycznych? Trudno powiedzieć. Na pewno było ciekawiej niż przy pierwszym „Final Four” w Portugalii, gdzie zwyciężyli gospodarze. Mecze były dobre, ale nie tak jak w Mediolanie i Turynie. A jak będzie teraz? Wicemistrzów świata znad Sekwany brak, rodacy naszego selekcjonera Fernando Santosa też się nie przebili, Anglicy spadli nawet do Dywizji B, o Niemcach nie mówię, bo chyba już nikt nie postrzega ich jako giganta i ciekawe jakie podejście do tego faktu w piątek będzie mieć nasza reprezentacja… Faworyta zdecydowanego w tym roku po prostu nie widać. Choć z racji organizacji imprezy powinna być to Holandia.


„Pomarańczowi” nie przypadkowo od początku chcieli zorganizować te finały. Warunkiem było wygranie swoje grupy i to uczynili. Punkty stracili tylko raz, u siebie, przeciw … Polakom! Prowadzonym jeszcze przez Czesława Michniewicza i to po naszym bolesnym laniu w Brukseli od Belgów. W Rotterdamie zagraliśmy bez Roberta Lewandowskiego, z debiutantem na środku obrony, Jakubem Kiwiorem bo Kamil Glik zakończył ten mecz przecież w końcówce w roli zmiennika. Prowadziliśmy nawet 2-0, skończyło się na 2-2. Potem były Mistrzostwa Świata, gdzie „Oranje” przegrali ćwierćfinał z Argentyną, karnymi, EURO 2020, rozegrane w 2021 roku, kończąc jeszcze boleśniej bo na 1/8 i to nie z Messim i spółką ale na Czechach. Dokładając do tego wcześniejsze braki awansów do dużych imprez okaże się, że reprezentacja Niderlandów ostatnio sięgnęła „jedynie” po drugie miejsce właśnie w Lidze Narodów w Portugalii w 2019 roku. Brąz Mistrzostw Świata w Brazylii to jeszcze dalsza historia. Minęło od niej już 9 lat. Jedynym tytułem pozostaje tytuł najlepszej drużyny Starego Kontynentu w 1988 roku. Wielu czytelników tego portalu z pewnością tego nie pamięta.


A zatem? Jak się nie ma co się lubi, trzeba wygrać imprezę organizowaną przez samych siebie. W Rotterdamie czuje się gorączkę związaną z tymi kilkoma dniami. Wracający na stanowisko selekcjonera Ronald Koeman swój nowy start zaczął tragicznie, od 0-4 w marcu na Stade France w eliminacjach do EURO 2024. Po ośmiu minutach Francuzi prowadzili już 2-0, po dwudziestu jeden: 3-0! To była deklasacja. 3-0 z Gibraltarem, kiedy piłkarzy z ofensywy dwukrotnie musiał wyręczać Nathan Ake, nikogo nie wprawiło tu w zachwyt. Co prawda zespół był osłabiony, ale tak będzie i teraz. Wypadli m.in. Memphis Depay i Mathijs De Ligt. Najlepszy napastnik i najpewniejszy obrońca. Chorwaci, z którymi Holandia zagra dziś swój półfinał, też chce w końcu coś wygrać. Generacja Luki Modricia, wspaniale radzącą sobie ostatnio na Mundialach również ma swoje aspiracje. A Włosi, których zabrakło w Katarze? Hiszpania, która przegrała ze Szkocją swój mecz w eliminacjach? Każdy ma tu coś do załatwienia. Dlatego mimo potwornego zmęczenia tym nietypowym sezonem zarówno w Rotterdamie jak i Enschede powinna nas czekać dobra zabawa.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie