Rekordzista świata nie chce rozmawiać na temat numerów startowych

Mistrz olimpijski i rekordzista świata w biegu na 400 metrów przez płotki Norweg Karsten Warholm nie zgadza się z debatą rozpoczętą przez jego rywala Raia Benjamina na temat numerów startowych, które - zdaniem Amerykanina - wywołują dodatkowy opór powietrza.
Benjamin, który w Tokio przegrał z Warholmem i zdobył srebrny medal, stwierdził w mediach społecznościowych, że w 2023 roku przy dzisiejszej technologii numery startowe są już przeżytkiem i chociaż w minimalnym stopniu, ale zwalniają bieg. Poparł go czterokrotny mistrz olimpijski i były rekordzista świata na tym dystansie Michael Johnson. Do debaty przyłączyły się amerykańskie media.
ZOBACZ TAKŻE: Medale polskich sprinterów w mityngu w Kładnie
Warholm nie zgadza się z nimi. "Jeżeli wszyscy mają numery startowe, to gra jest wyrównana, więc nie widzę tutaj żadnego problemu" - powiedział dziennikowi "Dagbladet".
Norweg w lutym już po raz trzeci zorganizował swój halowy mityng "Warholm Invitational" w rodzinnym Ulsteinvik. Podkreślił, że numery startowe, chociaż może są już archaiczne, to są bardzo ważne dla organizatorów, ponieważ posiadają miejsce dla sponsorów - ważne i cenne podczas transmisji telewizyjnych i zdjęć w mediach.
- Bez ich finansowego udziału nie dalibyśmy sobie rady z budżetem, podobnie jak w wielu innych mityngach, więc numery nie znikną tak szybko - podkreślił Norweg.
Dedał też, że jego rekord świata 45,94, nie jest ostateczny i bez względu na to czy biegacze będą mieli numery startowe czy nie, to i tak zostanie poprawiony i niekoniecznie przez niego.
- Bieg w Tokio był szczególny. To była olimpiada, idealna pogoda, silna stawka oraz ten element podniecenia, który pojawia się tylko na największych imprezach. Dlatego padają na nich rekordy. Biegłem tam z numerem startowym i jak widać nie przeszkodził mi w uzyskaniu tak wspaniałego wyniku - dodał.
Przejdź na Polsatsport.pl