"Jeśli futbol jest sprawiedliwy, to Modrić dostanie w końcu złoto za grę dla Chorwacji"
Pięć lat po finale mistrzostw świata Chorwacja znów jest w finale. Tym razem Ligi Narodów. To, w jakim sposób piłkarze Zlatko Dalica rozbili Holendrów w Rotterdamie i w oparciu o jakich zawodników, jest czymś co zakrawa na wydarzenie wręcz transcendentne.
„Modrić nie ma końca” – piszą chorwackie „Sportke novosti”. I nie jest to jedynie „licentia poetica”, ale po najszczersza prawda.
Zobacz także: Lionel Messi pobił kolejny rekord!
Oto bowiem 38-letni pomocnik, po ciężkim sezonie w Realu Madryt (65 meczów), wzbija się na poziom kosmiczny i prowadzi swoją ekipę do zwycięstwa, wypracowując karnego, zdobywając gola, asystując i zostając najlepszym graczem meczu.Skąd on ma tyle energii? Że w tym wieku jeszcze mu się chce i czy rzeczywiście urodził się w 1985 roku? Można było sobie zadawać takie pytania po meczu.
To ostatnie padło nawet podczas konferencji prasowej. „Pokażę panu mój paszport” – odparł uśmiechnięty Luka, który dziękował kibicom. Byli oni podobnie jak piłkarze Chorwacji niesamowici. Piętnastotysięczny tłum w biało czerwonych barwach całkowicie zagłuszył gospodarzy i można było odnieść wrażenie, że mecz toczył się w Zagrzebiu.
Kiedy Modrić schodził tuż przed końcem dogrywki w 119 minucie zarówno Chorwacji, jak i gospodarze wstali z miejsc. Do zawodnika podszedł selekcjoner Holendrów Ronald Koeman i po hiszpańsku powiedział: „Jesteś wielki”.
„Chorwacja jest cudem na świecie, nikt nie ma tego co my” – pisze „Głos Dalamcji”.
To pokolenie chorwackich graczy (Modrić 38 lat, Perisić 34, Vida 34, Kramarić 31, Brozović 30) zaprzecza własnemu przemijaniu. Wydaje się piłkarsko nieśmiertelne. Ani czas, ani futbol do tej pory nie były w stanie wygrać z dziećmi wojny bałkańskiej. Bez względu na datę, miejsce i konkurencję. Robili to aż do finału mundialu w Rosji w 2018 roku, półfinału w Katarze… A teraz idą jak burza dalej. Ograć 4:2 gospodarza turnieju Final Four, odrabiając straty od 0:1 w pierwszej połowie, mając tak zaawansowany wiekowo skład jest czymś, co wymyka się logice.
Docierając do finału Chorwacja zapewniła sobie co najmniej srebrny medal Ligi Narodów. I jest o 90 lub 120 minut od historycznego pierwszego trofeum w rozgrywkach międzynarodowych. To czwarty generalnie i trzeci dla Chorwacji w ciągu ostatnich pięciu lat medal, odkąd Zlatko Dalić prowadzi drużynę narodową.
Gdyby futbol był sprawiedliwy, po niedzielnym finale Modrić powinien dostać pierwszy złoty medal za grę w reprezentacji Chorwacji. Naprawdę już na to zasłużył.
Przejdź na Polsatsport.pl