Były reprezentant wbija szpilkę! "Jedyny pozytyw to pożegnanie Błaszczykowskiego"
Wygraliśmy 1:0 z Niemcami. Wygraliśmy z tym rywalem drugi raz w historii i pod tym względem osiągnęliśmy coś wyjątkowego. - Dla mnie to był negatywny i defensywny występ, gdzie tak naprawdę nie byliśmy w stanie niczego wykreować. Dużo było za to grania długą piłką. To była ta stara reprezentacja - mówi były reprezentant Polski Arkadiusz Radomski.
Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Jakby pan ocenił mecz z Niemcami? Nie chodzi mi o wynik, bo ten był świetny, ale o grę.
Arkadiusz Radomski, były reprezentant Polski: Dobrze, że pan pyta o grę, bo jakby ktoś spojrzał na wynik, to powiedziałby, że to był super mecz naszych. Nas jednak interesuje też gra i wyciągnięcie wniosków na przyszłość. Chcemy zobaczyć coś pozytywnego, jakiś element, który kadra będzie potem szlifować. Chcemy widzieć młodych zawodników, którzy zdają egzamin i wiemy, że warto na nich dalej stawiać.
Rozumiem, że pan tego nie widział.
Dla mnie to był negatywny i defensywny występ, gdzie tak naprawdę nie byliśmy w stanie niczego wykreować. Dużo było za to grania długą piłką. To była ta stara reprezentacja.
Naprawdę?
Jedyny pozytyw, jaki pamiętam, to pożegnanie Kuby Błaszczykowskiego. To było najpiękniejsze.
Na koniec mógł jeszcze bramkę strzelić?
Myślę, że jakby był o pięć lat młodszy, to by strzelił gola. Uciekłby rywalom z piłką. Przydałby się ktoś taki reprezentacji.
To prawda.
Bo jednak Niemcy, choć przegrali i nie wystąpili w najmocniejszym składzie, to coś pokazali. Widać było inteligencję i jakość gry w każdym aspekcie. Tego nie da się ukryć. Mniemam, że jakby to był mecz o punkty, to oni zagraliby inaczej.
Kto u nas zasłużył na pochwały? Od razu muszę dodać: poza Szczęsnym.
Szczęsny zawsze stoi w dobrym miejscu. Można odnieść wrażenie, że oni w niego strzelają. A poważnie, to nikogo bym nie wyróżnił. Nikt nie zagrał nawet na takim średnim poziomie. Każdy zaliczył bardzo słabe spotkanie. Jak mieliśmy piłkę, to szybko się jej pozbywaliśmy. A jak nie, to Niemcy nam ją zabierali. Szczerze, to ja nie widziałem za dużo naszej gry.
A może pan, ja i wielu innych patrząc krytycznie na sposób gry reprezentacji, oczekujemy zbyt wiele?
Uważam inaczej. Uważam, że to rola trenera, żeby narzucić taktykę, swój styl gry, swój pomysł. U nas był styl absolutnie defensywny, Obrona niskim pressingiem przy słabo grających Niemcach wyglądała nieźle. Byliśmy blisko siebie, dobrze się przesuwaliśmy, broniliśmy. To było nawet ok. Jednak nie od tego jest sparing. Ja bym oczekiwał próby bardziej otwartej gry. I tu wracamy do trenera, który narzucił taki, nie inny schemat. Dlatego tych pozytywów jest tak mało. Mógłbym jeszcze wspomnieć o zaangażowaniu, bo było pozytywne, ale to jest w zasadzie taka podstawa. Piłkarz musi biegać.