Wojciech Szczęsny wypalił po meczu z Niemcami! "Nie jestem tak słaby, jak myślicie"
Wojciech Szczęsny: Nie jestem tak słaby, jak myślicie
Robert Lewandowski: Jak się gra z Niemcami, to nigdy nie jest łatwo
Jakub Kiwior: Wychodzimy na mecz i każdy wie, jakie ma zadania
Polska - Niemcy 1:0. Skrót meczu
- Na pewno zwycięstwo nad takim mocnym przeciwnikiem buduje wiarę w to, że to, co robimy, jest nie najgorsze. Przez ostatnich parę lat często od tych najmocniejszych europejskich zespołów dostawaliśmy baty w Lidze Narodów i na wielkich turniejach. To pierwsze od paru lat zwycięstwo z europejską potęgą, więc na pewno daje dużą satysfakcję – powiedział w rozmowie z Polsatsport.pl jeden z bohaterów meczu Polska – Niemcy (1:0) Wojciech Szczęsny.
Michał Białoński, Polsat Sport: W 2014 roku przeciw Niemcom broniłeś jak w transie, ale tym razem przeszedłeś samego siebie, kilka interwencji niczym z Harlem Globetrotters.
Wojciech Szczęsny, bramkarz reprezentacji Polski: Trochę nudzi mnie już to pytanie. Od półtora roku po prawie każdym meczu kadry zadajecie to samo pytanie: "Czy to był najlepszy mecz w mojej karierze w reprezentacji?". Może trzeba się przyzwyczaić, że nie jestem aż tak słaby, jak myślicie. No wyszedł mi ten mecz. Oczywiście, było trochę roboty, ale poza jedną interwencją nie uważam, żeby to były jakieś niesamowicie trudne interwencje, ale było ich rzeczywiście dużo.
Niemcy pracowali na moją wysoką notę. Dwa mecze z nimi na PGE Narodowym wygrane, powoli staje się to tradycją. Trzeciego meczu na Narodowym pewnie już się nie uda zagrać.
ZOBACZ TAKŻE: Piotr Zieliński szczerze po meczu z Niemcami: Stać nas było na lepszą grę w drugiej połowie
Mecz towarzyski, ale wygrany i to nad Niemcami, po raz drugi w historii. Czy on może mieć znaczenie w cementowaniu zespołu przebudowywanego przez Fernando Santosa? Niczym kamień węgielny pod świetlaną przyszłość kadry?
Na pewno zwycięstwo nad takim mocnym przeciwnikiem buduje wiarę w to, że to, co robimy, jest nie najgorsze. Przez ostatnich parę lat często od tych najmocniejszych europejskich zespołów dostawaliśmy baty w Lidze Narodów i na wielkich turniejach. To pierwsze od paru lat zwycięstwo z europejską potęgą, więc na pewno daje dużą satysfakcję.
Pożegnanie Kuby Błaszczykowskiego przywołało ci wspomnienia z czasów przed Euro 2012, gdy ty wchodziłeś do kadry, a on pełnił rolę lidera?
Wiesz, poza tym, że to był piękny i wzruszający moment, to zrobiło się trochę smutno, bo kiedy ja wchodziłem do reprezentacji, to Kuba był młodym zawodnikiem, a w tym meczu już go żegnaliśmy, więc ten czas naprawdę szybko mija i człowiek zdaje sobie sprawę z tego, że mu dużo nie zostało. Piękny moment, Kuba zasłużył na to niesamowitą karierą reprezentacyjną, przez wiele lat był przykładem do naśladowania. Mam nadzieję, że młodsi piłkarze, którzy oglądali go dziś z płyty boiska, zobaczą, że ciężką pracą można stać się legendą.
Jak oceniasz to 16 minut Kuby?
Powiem szczerze, że zaskoczył mnie. Nawet dzień przed meczem na treningu wyglądał naprawdę nieźle. Myślałem, że po swoich problemach zdrowotnych Kuba przyjedzie już troszkę jako były piłkarz, ale Kuba to Kuba: ma tę inteligencję boiskową i technikę. Gdyby to ode mnie zależało, to zagrałby do 90. minuty, gdyby dał radę.
Fernando Santos po raz pierwszy w karierze zastosował trójkę stoperów. Zaskoczyło cię to, że Tomek Kędziora był szefem w tym ustawieniu i chyba sobie poradził?
Poradził sobie. Szczególnie w drugiej połowie graliśmy głęboko, ale grunt, że skutecznie.