Za szybko na wnioski. Mołdawia nie zweryfikuje reprezentacji spod ręki Fernando Santosa
Polscy kibice dotrą za naszą reprezentacją wszędzie. Bez względu, w jakiej jest aktualnie sytuacji, czy gra dobrze, średnio czy beznadziejnie. I zawsze odkryją też miejsce, gdzie przebywa. Właśnie zza okna hotelu gdzie nocuje kadra, usłyszałem donośny hałas. Pierwsza myśl – to mołdawscy fani chcą naszym trochę poprzeszkadzać. Ale nic z tych rzeczy. Za chwilę pojawiło się głośne "Tylko zwycięstwo, Polacy tylko zwycięstwo!". Chyba nikt z nas niczego innego się we wtorkowy wieczór nie spodziewa.
Jestem tuż po przylocie z Holandii z finałów Ligi Narodów i ciągle mam przed oczami świętujących radośnie na murawie De Kuip w Rotterdamie Hiszpanów, którzy wraz z rodzinami – nie tylko z dziećmi i partnerkami, ale także z "seniorami" dzielili się swoim szczęściem. Delektowali się złotym medalami i pucharem, a holenderska ochrona miała duży problem, nie wiedząc, czy na murawę chce się przedostać ktoś z bliskich Fabiana Ruiza, który długo dyskutował z "security", by wpuścili na boisko jego "ekipę" czy jakiś "normalny" kibic.
ZOBACZ TAKŻE: Ultraofensywny skład na Mołdawię? Hajto podpowiada Santosowi
Wszyscy mieli świadomość, że udanie zakończyli wyczerpujący sezon, niebawem udadzą się na zasłużone urlopy z poczuciem wypełnienia reprezentacyjnego zadania. Czy Biało-Czerwoni będą w Kiszyniowie w podobnych nastrojach? Okoliczności będą jednak zgoła odmienne. I nie myślę tu tylko o oprawie niedzielnego finału, jego rangi etc. Czy różnicy, jaka dzieli holenderskie portowe miasto od biednej stolicy jednego z najuboższych krajów tej części świata.
Co roku przed ostatnim meczem przed wakacjami jesteśmy w podobnym duchu z wieloma znakami zapytania. W czerwcu 2022 Czesław Michniewicz kończył sezon w Warszawie, ulegając dość gładko Belgom i cały kraj zastanawiał się, czy ma drużynę, która jest coś w stanie zwojować na mistrzostwach świata.
Lato 2021 to jeszcze Paolo Sousa. Remisy u siebie z Rosją i Islandią w meczach towarzyskich nie napawały wielkim optymizmem. Trwały poszukiwania właściwej formuły, a pierwsze spotkanie na EURO zakończyło się fiaskiem, bo pokonała nas Słowacja. Teraz też za dużo nie wiadomo. Niby dwie ostatnie potyczki Polacy wygrali, ale póki co nasz zespół pod wodzą Fernando Santosa nie wyprodukował żadnego wybitnego widowiska. Reprezentacja to proces, ja wiem. Ale skoro od czasu Adama Nawałki mamy już czwartego selekcjonera trudno wymagać, by coś stabilnego udało się zbudować.
Nie widzę dziś innej możliwości, niż pewna wygrana. Z choć z zalążkami pozytywnej gry i wzajemnego zrozumienia. I mimo to po meczu w Kiszyniowie żadnych stanowczych wniosków nie będziemy w stanie wyciągać. Musimy uzbroić się w cierpliwość. Może nawet anielską. Weryfikacja nastąpi bowiem jeszcze nie jesienią, a dopiero za dwanaście miesięcy na niemieckich boiskach. Bo chyba nikt nie wątpi, że na EURO 2024 pojawi się i polska drużyna.
Mecz Mołdawia - Polska transmitowany będzie w Polsacie Sport Premium 1 i online na Polsat Box Go. Początek o godzinie 20.45.
Przejdź na Polsatsport.pl