Europa, piłkarski ubogi krewny Arabii Saudyjskiej

Kaprysy śpiących na ropie Arabów zaczęły sięgać futbolu. Już nie wystarczają im zbudowane w Europie przyczółki, postanowili zabawić się w piłkę nożną we własnym kraju. Exodus czołowych graczy na Bliski Wschód, nie tylko tych dobijających do emerytury, staje się faktem.

Chelsea od kilku dni prowadzi negocjacje z Saudyjczykami na temat sprzedaży trzech swoich graczy – bramkarza Edouarda Mendy'ego, obrońcy Kalidou Koulibaly'ego i skrzydłowego Hakima Ziyecha. To jeszcze nie emeryci, mają między 30 a 32 lata, z powodzeniem znaleźliby miejsce w wielu czołowych klubach europejskich.

 

Już na początku czerwca z honorami powitano w Arabii Karima Benzemę, przez lata gwiazdę nie tylko Realu Madryt, ale całej europejskiej piłki, najlepszego piłkarza poprzedniej edycji Ligi Mistrzów. Trzy dni temu w tym samym klubie zaprezentowano jego rodaka N’Golo Kante, gracza wybitnego na swojej pozycji, o czym zaświadczy każdy szanujący się kibic Premier League. To tak na dobry początek, bo transferów do Saudi Pro League będzie więcej i więcej. Nawet jeśli z ofert nie skorzystali Leo Messi czy Robert Lewandowski. Można iść dalej i powiedzieć: kibice futbolu, uczcie się nowych potęg na piłkarskiej mapie świata, bo teraz tam zagrają wasi idole.

 

ZOBACZ TAKŻE: Polowanie na gwiazdy. Najczęściej faulowani zawodnicy ubiegłego sezonu


Al-Itthiad, Al-Nassr, Al-Hilal i Al-Ahli – te cztery drużyny są miejscem przyjemnych, a przede wszystkim sowicie opłacanych piłkarskich saksów w Arabii. Wszystkie należą do jednego właściciela, funduszu saudyjskiej rodziny królewskiej Public Investment Fund, który ma po równo 75 proc. udziałów w każdym z klubów. Trzy z nich Al-Ittihad, Al-Nassr i Al-Hilal w takiej właśnie kolejności skończyły na podium poprzednie rozgrywki. Al-Ahli dopiero awansował z niższej ligi, więc PIF nie powinien mieć żadnej konkurencji. Głową przedsięwzięcia jest 53-letni Yasir Al-Rumayyan, którego zachodnie media uplasowały na wysokim miejscu na świecie jako dysponenta aktywami o wartości 650 mld dolarów. Al-Rumayyan jest prawą ręką księcia Mohammeda bin Salmana, więc ma de facto nieograniczoną władzę finansową.


Jeśli jeszcze ktoś nie skojarzył, Al-Rumayyan jestem prezesem Newcastle, więc wygląda na to, że śpiącym na ropie Saudyjczykom przestały wystarczać piłkarskie zabawki na Wyspach Brytyjskich, oni zapragnęli stworzyć futbolowe Hollywood u siebie w domu. Koniem pociągowym całego przedsięwzięcia jest oczywiście Cristiano Ronaldo, który za grę w piłkę zarobi do 2025 roku 600 mln euro, a kolejne 400 mln dostanie jako ambasador Arabii, dzięki któremu kraj ten mógłby starać się o organizację mundialu. Jest plan, by doszło to tego w 2030 roku.


Ronaldo nie tylko świeci twarzą, ale gra w piłkę zachęcając innych do obrania tego kierunku. W pierwszym sezonie na Bliskim Wschodzie zdobył 14 bramek w 16 meczach, jednak jego Al-Nassr zajął dopiero drugie miejsce. W zespole Ronaldo grają także znany z Napoli bramkarz David Ospina czy Brazylijczyk Luiz Gustavo, który wygrywał Ligę Mistrzów z Bayernem Monachium w 2013 roku.


Wygląda na to, że obecne lato będzie bardzo gorące, jeśli chodzi o rynek transferowy we wspominanych czterech klubach. Benzema, Kante czy trzej inni zawodnicy Chelsea to dopiero początek. Gwiazda reprezentacji Chorwacji i Interu Mediolan Marcelo Brozović, podobnie jak Stanislav Lobotka z Napoli mają przenieść się do Al-Ahli. Portugalczyk Ruben Neves przechodzi za 55 mln euro z Wolverhampton do Al-Hilal. Ten sam klub ma ochotę na sprowadzenie z Interu Belga Romelu Lukaku. I to dopiero początek, bo o kolejnych przymiarkach dopiero usłyszymy.


Nie wiadomo, jak skończy się kaprys miliarderów z Arabii, ale już jednego takiego światowy futbol doświadczył. Były to Chiny, które usiłowały zbudować swoją ligową, a przez to także reprezentacyjną potęgę za sprawą największych piłkarskich i trenerskich gwiazd. Pamiętamy doskonale jak wielkim echem odbiły się głośne transfery Oscara, Hulka, Carlosa Teveza, Axela Witsela, Paulinho, Stephana El Shaarawy’ego czy Yannicka Carrasco. Największą miętę Chińczycy mieli do piłkarzy z Ameryki Południowej, zwłaszcza Brazylijczyków i Argentyńczyków. Wśród szkoleniowców z kolei widzieliśmy m.in. tak uznane sławy jak Marcello Lippi, Sven-Goran Eriksson, Luiz Felipe Scolari, Andre Villas-Boas, Fabio Capello, Rafa Benitez, Felix Magath, Fabio Cannavaro czy Paulo Sousa.

 

Zainwestowano mocno w infrastrukturę, państwowe pieniądze i patronat nad przedsięwzięciem samego przywódcy kraju Xi Jinpinga miały być gwarancją, że za kilka lat Chiny zorganizują mistrzostwa świata, a nawet staną się medalistą tego turnieju. W tle chodziło też o to, by Chiny uwiarygodniły się w oczach świata globalnie. Zresztą tak jak obecnie Arabia Saudyjska, bo każdy taki zabieg sportowo-finansowy powoduje, że o danym kraju nie mówi się w kontekście łamania praw człowieka czy innych patologii.


W Chinach nic z tego nie wyszło i to z kilku powodów. Nie okazali się oni pojętnymi uczniami zwłaszcza w warstwie piłkarskiej, niemal w każdej drużynie byli nic nieznaczącym tłem dla obcokrajowców. Tym z kolei zależało tylko na tym, by złupić klubową kasę przy niewielkim nakładzie sił. Do tego doszły regulacje, które wprowadziły salary cap i ścięcie wydatków na pensje do 60 proc. budżetu. Ograniczono także liczbę zagranicznych zawodników w wyjściowym składzie do trzech, których mieli równoważyć trzej rodzimi gracze do lat 23.

 

Prowadziło to do kuriozalnych sytuacji, w których trenerzy dokonywali pierwszych zmian już po kilkunastu minutach. Koniec końców eldorado zamieniło się w mało przychylne środowisko do piłkarskiego rozwoju, mało kto zainteresował się w Chinach futbolem, do tego wybuchła pandemia i interes się zwinął. Dziś to mało znaczące piłkarsko miejsce nawet w skali samej Azji. Czy podobny scenariusz czeka Arabię Saudyjską? Tu jest jeszcze jedno ryzyko – obrzydliwie bogatym ludziom takie zabawki bardzo szybko się nudzą.

 

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie