Medalowa przygoda polskich siatkarek
W Krakowie trwają trzecie w historii Igrzyska Europejskie. Z definicji to multidyscyplinarne zawody sportowe zarządzane przez Europejski Komitet Olimpijski. Inauguracyjna edycja odbyła się w Baku w 2015 roku. Impreza – wzorem Igrzysk Olimpijskich – rozgrywana jest co cztery lata.
Do Igrzysk Europejskich przyznam szczerze mam ambiwalentny stosunek, bo z jednej strony rozumiem ideę sportowej rywalizacji, ale z drugiej nie widzę sensu powielania idei olimpijskiej dla grupy sportowców, którzy z różnych powodów nie mają szans na występ podczas „dużych” igrzysk. Nie, żeby te były jakieś „małe”, bo towarzyszy im znakomita oprawa i duży rozmach organizacyjny, ale różnica skali jest oczywista.
ZOBACZ TAKŻE: Najlepsze siatkarki po dwóch tygodniach VNL. Wysokie miejsca Polek w rankingach
Nie chcę też polemizować z tezą, że skoro na swoich kontynentach ogromną popularnością cieszą się Igrzyska Azjatyckie, czy Panamerykańskie, to tak samo będzie – albo powinno być – z Igrzyskami Europejskimi. Po pierwsze, tamte imprezy mają wieloletnią tradycję – w tym roku odbywają się po raz dwudziesty w historii, po drugie – postrzeganie sportowej rywalizacji i szeroko pojęta kultura patrzenia na sport jest tam zupełnie inna niż ta na Starym Kontynencie.
Do Igrzysk Europejskich nawiązuję dziś jednak nieprzypadkowo, bo podczas pierwszej edycji tej imprezy w 2015 roku w Baku rozegrany został turniej siatkówki. Nie jest tajemnicą, że organizatorzy igrzysk wybierając dyscypliny do rywalizacji szukali jak największej liczby szans medalowych dla swojej federacji, a że azerska siatkówka w wydaniu kobiecym była wówczas liczącą się siłą w Europie, stąd pojawił się pomysł, aby turniej siatkówki znalazł się w programie zawodów.
Nie wszystkim europejskim federacjom było to jednak w smak, gdyż natężenie międzynarodowych imprez było ogromnym obciążeniem dla czołowych siatkarek i siatkarzy, a dołożenie im jeszcze jednego turnieju mogło negatywnie wpłynąć na ich zdrowie i ewentualne wykluczenie z gry w rozgrywkach, które w środowisku cieszyły się większą renomą i tym samym rangą.
ZOBACZ TAKŻE: Polskie siatkarki wróciły na zwycięską ścieżkę! Niesamowity mecz z Chinkami
FIVB, która wzorem IO sprawowała pieczę nad organizacją turnieju podczas IE, poszła na duże ustępstwa i zrezygnowała z respektowania przepisu o obowiązku wystawienia w mistrzowskiej imprezie składów złożonych z 75-ciu procent podstawowych zawodników kadr narodowych z poprzedniego sezonu, oczywiście zostawiając otwartą furtkę, że ci którzy chcą skorzystać ze wszystkich swoich najlepszych graczy, absolutnie mogą to zrobić.
Od Igrzysk w Baku minęło osiem lat. Szmat czasu. Nasza męska reprezentacja, wówczas występująca jako kadra „B”, prowadzona przez trenera Andrzeja Kowala, zajęła czwarte miejsce, co patrząc na skład personalny naszej drużyny i porównując go z reprezentacjami Niemiec i Bułgarii, które zagrały w wielkim finale i wystawiły swoje pierwsze reprezentacje, uznano wówczas za znakomity rezultat, a największą wartością – patrząc na rozwój zawodników z perspektywy tych ośmiu lat – były debiutanckie występy w dorosłej siatkówce naszych przyszłych mistrzów świata Aleksandra Śliwki i Artura Szalpuka.
Jeszcze lepszy wynik osiągnęły nasze siatkarki, które w debiutanckim sezonie pracy z reprezentacją trenera Jacka Nawrockiego zajęły drugie miejsce, zdobywając srebrny medal. W półfinale Polki pokonały Serbię 3:2, a w finale uległy Turcji 0:3, którą w fazie grupowej – to taka ciekawostka – pokonały 3:2.
Wyniki te miały swoją sporą wartość, bo akurat w kobiecym turnieju drużyny zagrały praktycznie w najsilniejszych na tamten czas składach. Wyjątkiem była reprezentacja Włoch, która przyjechała na turniej w mocno młodzieżowym składzie, z nastoletnimi wówczas gwiazdami obecnej reprezentacji Miriam Syllą czy Beatrice Parrocchialle.
ZOBACZ TAKŻE: Marek Magiera: Śpiewająca gra reprezentacji Polski siatkarek
O sukcesie żeńskiej kadry z Baku przypominam w przeddzień startu ostatniego turnieju interkontynentalnego Ligi Narodów, który przypieczętuje znakomity występ w fazie grupowej i napawa dużym optymizmem przed wielkim finałem. Kto wie, może nasze siatkarki po ośmiu latach przerwy znów staną na podium?
Z naszej obecnej reprezentacji zrobiły to w Baku jedynie Agnieszka Korneluk (Kąkolewska) oraz Joanna Wołosz, która przechodzi rehabilitację i lada moment wróci do drużyny narodowej. Ten fakt pokazuje jak mocno personalnie zmieniła się nasza kadra.
Ale podobnie na przestrzeni tych ośmiu lat było z reprezentacją Turcji, gdzie reprezentacyjne kariery kontynuują tylko trzy zawodniczki – Neriman Ozsoy, Asli Kalac i Meliha Dikan (Ismailoglu). Liczebnie „lepiej” wyglądają Serbki, których na placu boju zostało pięć – Mina Popović, Ana Bjelica, Jovana Stevanović, Sljadana Mirković i Bianka Busa.
Na koniec warto przypomnieć, że oprócz Korneluk i Wołosz w naszej reprezentacji wystąpiły w Baku Agnieszka Bednarek, Anna Werblińska, Katarzyna Skowrońska, Sylwia Pycia, Katarzyna Zaroślińska, Izabela Bełcik, Anna Miros, Daria Przybylak (Paszek), Natalia Mędrzyk (Kurnikowska) i Agata Durajczyk.
No to teraz czekamy na kolejny medal.
Przejdź na Polsatsport.pl