Niezwykłe wydarzenie! Polka dokonała tego jako pierwsza kobieta na świecie

Inne
Niezwykłe wydarzenie! Polka dokonała tego jako pierwsza kobieta na świecie
fot. PAP

40 lat temu, 30 czerwca 1983 roku, Krystyna Palmowska stanęła jako pierwsza kobieta na świecie na Broad Peak (8051 m) w Karakorum. W dwuosobowym ataku szczytowym uczestniczyła także zmarła w styczniu Anna Czerwińska, która dotarła na przedwierzchołek Rocky Summit (8028 m).

Tym samym po raz drugi w historii kobiece wejście na ośmiotysięcznik przypadło Polkom. 12 sierpnia 1975 roku - Halina Krueger-Syrokomska i Anna Okopińska jako pierwsze alpinistki globu zdobyły Gaszerbrum II (8034 m) położony także w Karakorum (kierowniczką wyprawy była Wanda Rutkiewicz).

 

Zobacz także: Andrzej Bargiel wraca do Karakorum. Wziął na cel dwa kolejne ośmiotysięczniki

 

Dla Palmowskiej i Czerwińskiej ekspedycja na Broad Peak w 1983 roku nie była pierwszą wyprawą w Karakorum, ale pierwszą w tak wąskim składzie - wcześniej działały m.in. na Rakaposhi (7788 m) w 1979 i na K2 (8611 m) w 1982 – ten drugi raz w ramach kobiecej wyprawy kierowanej przez Rutkiewicz. Ekspedycja na Broad Peak była powiązana właśnie z wyprawą na K2.

 

– Wtedy, w 1982 roku, nie udało się. Wskutek problemów związanych ze stanem wojennym wyprawa dotarła do bazy o jakiś miesiąc za późno, potem spotkała nas tragedia: w obozie II zmarła nagle Halina Krueger-Syrokomska, w końcu popsuła się pogoda. To wszystko przesądziło o porażce. Ale postanowiłyśmy się nie poddawać i powrócić w Karakorum w następnym roku. Pozostało sporo jedzenia, więc zostawiłyśmy depozyt w dobrze zabezpieczonym, sprytnym miejscu. To były głównie zupki w proszku, jakieś słodycze i rozmaite konserwy. Gdy po roku dotarłyśmy do bazy pod Broad Peak, odnalazłyśmy depozyt. Wszystko przetrwało. Musiałyśmy to tylko przytargać na własnych plecach z miejsca w okolicach K2 do naszej bazy,  odległej o jakieś dwie godziny drogi – powiedziała PAP Palmowska.

 

Początkowo w wyprawie na Broad Peak miały brać udział cztery himalaistki - także Okopińska i Francuzka Christine de Colombel, która współdziałała już z Polkami we wcześniejszych wyprawach. Okazało się jednak, że pieniędzy wystarczyło tylko dla dwóch. Palmowska i Czerwińska były najbardziej zdeterminowane, by pojechać ponownie w Karakorum.

 

– Zostałyśmy formalnie włączone do wyprawy Szwajcarów, kierowanej przez Stefana Woernera, która najpierw działała na Gaszerbrumach, a dopiero później przeniosła się na Broad Peak. My de facto działyśmy same. Wcześniej musiałyśmy wynegocjować nasze uczestnictwo w ekspedycji Szwajcarów. Dewiz za dużo nie miałyśmy, ale argumentem w rozmowach były polskie puchówki - śpiwory, ubrania bardzo pożądane przez alpinistów z Zachodu ze względu na jakość – wspomniała Palmowska z wykształcenia inżynier elektronik.

 

Himalaistka, która pierwsze trudne drogi prowadziła w Tatrach, a następnie w Alpach - m.in. przeszła zimą 1978 r. słynną północną ścianę Matterhornu w czysto kobiecym zespole (z Czerwińską, Rutkiewicz i Ireną Kęsą), podkreśliła, że wyprawa z roku 1983 była wyjątkowa nie tylko ze względu na wąski skład. To był szczególny czas dla Polski – trwał stan wojenny.

 

– Żeby zamanifestować swój sprzeciw wobec sytuacji w Polsce wymalowałyśmy na naszym namiocie bazowym, dużej Warcie, wielkimi literami, tzw. solidarycą napis "Solidarność". Pomógł nam w tym nasz oficer łącznikowy Pakistańczyk. Był wyższy od nas i miał większy zasięg ramion, co ułatwiało pisanie dużych liter. Ten napis musieli widzieć wszyscy idący od Concordii w stronę bazy pod K2 – wspomniała.

 

Niesamowite było także to, że Polki samotnie zmagały się z trudnościami drogi na ośmiotysięczniku.

 

– Górę miałyśmy zupełnie dla siebie przez miesiąc. Od czasu do czasu pojawiali się Anglicy, ale tak naprawdę nie widywaliśmy się. Oni wspinali się w stylu alpejskim, kopali jamy w śniegu. Widziałyśmy jednak ich +działalność+ w naszych namiotach w wyższych obozach, bo ubywało pewnych rzeczy – dodała.

 

Dobra aklimatyzacja po dwóch nieudanych próbach wejścia sprawiła, że ostatni atak szczytowy przebiegał bez komplikacji, choć na głównym wierzchołku stanęła tylko Palmowska. Zmęczona Czerwińska, nie widząc partnerki, która poruszała się dużo szybciej w ostatniej fazie wspinaczki, zawróciła na przedwierzchołku zwanym Rocky Summit, myśląc, że jest to najwyższy punkt grani.

 

– Wyruszyłyśmy do ataku szczytowego dochodząc w pierwszym dniu z bazy od razu do wysokości 7100 m, czyli miejsca gdzie stał nasz obóz III. To było ponad 2000 m przewyższenia. Następnego dnia wyszłyśmy o 7.30, czyli bardzo późno, jak na dzisiejsze standardy zdobywania tej góry. Z notatek wiem, że na przełęczy (7800 m - PAP) byłyśmy już o 12.30, a ja na głównym wierzchołku o 15.30. Szłam dość szybko. Po dobrej aklimatyzacji czułam się tak, jakby "wyrosły mi skrzydełka". Na przełęczy wiał zimny wiatr od Tybetu, więc pognałam tą długą granią. Zawsze starałam się chodzić szybko, gdy było zimno – podkreśliła.

 

Palmowska pamięta również, że poprawiały się w dniu decydującego wyjścia w górę warunki śniegowe.

 

– Śnieg, który nas zastopował przy wcześniejszych próbach ataku szczytowego, gdy trzeba było torować w głębokim puchu, po kilku dniach był już dobrze ubity, co stwarzało dobre warunki do wspinaczki. Anka była bardzo rozczarowana tym, że nie udało się jej dojść do głównego wierzchołka. Działałyśmy jednak od początku wyprawy razem, więc myślę, że możemy sobie +zaliczyć+ ten szczyt jako zespół. Ja do tego tak podchodzę – podkreśliła.

 

Alpinistka z Warszawy twierdzi, że zdobywając Broad Peak, nie czuła się kimś, kto pisze historię światowego himalaizmu.

 

– Poczułam wagę tego wejścia znacznie później, gdy Eberhard Jurgalski, współautor monografii o dokonaniach alpinistów w Himalajach i Karakorum, zadzwonił do mnie z przeprosinami… za błąd, który pojawił się w książce. Przypisano w niej bowiem pierwsze kobiece wejście na Broad Peak Brytyjce Julie Tullis, która była tam rok po mnie – dodała.

 

Broad Peak jest dla himalaistki z Warszawy szczególną wyprawą, która pozostaje w pamięci do dziś.

 

– Na pewno zasługuje na uwagę ze względu na to, że działałyśmy we dwie, samodzielnie na ośmiotysięczniku, bez pomocy tragarzy wysokościowych i oczywiście bez korzystania z tlenu. To była jedyna taka moja przygoda w górach najwyższych - wszystko wyniosłyśmy same. Był też niestety smutny akcent - w przededniu naszego wejścia na Broad Peak, przy próbie ataku szczytowego, zmarł na obrzęk płuc jeden z Anglików - Peter Thexton. Wraz z partnerem Gregiem Childem próbował zdobyć górę w stylu alpejskim, ale nie miał wystarczającej aklimatyzacji. Musiałyśmy minąć namiot, w którym było jego ciało. Pamiętam towarzyszące mi odczucia do dziś, choć nie był to wspinacz, którego znałam osobiście – podkreśliła.

 

Broad Peak to góra związana szczególnie z historią polskiego himalaizmu, zarówno jeśli chodzi o dokonania, jak i - niestety - tragedie. W 1975 roku straciło życie trzech uczestników wrocławskiej wyprawy na Broad Peak Middle, a w 2013 r. Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski po dokonaniu pierwszego zimowego wejścia na główny wierzchołek. Natomiast pierwszego trawersu całego masywu Broad Peak dokonali Jerzy Kukuczka i Wojciech Kurtyka w 1984 r. Autorem pierwszego szybkiego (poniżej doby) wejścia na ośmiotysięcznik jest zdobywca Korony Himalajów i Karakorum Krzysztof Wielicki (także 1984 rok). Pierwszego zjazdu z głównego wierzchołka dokonał w 2015 skiaplinista i ratownik TOPR Andrzej Bargiel, który w piątek poleciał do Pakistanu, by zjechać na nartach ze szczytów leżących w pobliżu - Gaszerbrum I i Gaszerbrum II.

RM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie