Marek Magiera: Siatkarki na bardzo mocną piątkę, a może być piątka z plusem...

Marek MagieraSiatkówka
Marek Magiera: Siatkarki na bardzo mocną piątkę, a może być piątka z plusem...
fot. FIVB
Polskie siatkarki wygrały fazę zasadniczą Ligi Narodów 2023.

Aż dziesięć wygranych spotkań i tylko dwie porażki. To bilans meczów reprezentacji Polski siatkarek po trzech turniejach eliminacyjnych w Lidze Narodów. Polki zakończyły zmagania pierwszej fazy rozgrywek na pierwszym miejscu w tabeli i z przytupem awansowały do finałowego turnieju, który rozegrany zostanie za kilkanaście dni w Arlington. To wszystko brzmi niesamowicie, wręcz niewyobrażalnie, prawda? Ale takie są fakty!

Podczas finałowego turnieju w Stanach Zjednoczonych, za dziewięć dni, w ćwierćfinale nasze siatkarki zagrają z Niemkami. W fazie eliminacyjnej podczas turnieju w koreańskim Suwon, kilka dni temu, Polki okazały się lepsze od rywalek i wygrały 3:2, ale pamiętamy ile zdrowia i nerwów kosztowało nas to spotkanie. Podobnie zresztą było podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata, gdzie musieliśmy w samej końcówce wyszarpać zwycięstwo z ekipą prowadzoną przez Vitala Heynena. I teraz z pewnością będzie podobnie. Niemki pod okiem byłego trenera naszej męskiej reprezentacji zrobiły ogromny postęp, a obok naszej drużyny były największą rewelacją fazy eliminacyjnej. Fakt, że obie drużyny przed ćwierćfinałem podzieliło w tabeli siedem miejsc w Arlington nie będzie miało najmniejszego znaczenia. Będzie się liczyło tylko i wyłącznie to „co tu i teraz”. Nic więcej. Zwycięzca zabierze wszystko i awansuje do półfinału. Przegrany wróci do domu. I pewnie mało kto będzie wtedy pamiętał o tak zwanej fazie zasadniczej.

 

ZOBACZ TAKŻE: Bartosz Kurek zwrócił się do polskich siatkarek! "Nie były wam potrzebne" (WIDEO)

 

Podsumowując trzy ostatnie turnieje nie ma chyba sensu stosować jakiejkolwiek gradacji, bo na ocenę występu wszystkich reprezentacji wpływ miało wiele niezależnych od siebie czynników. A to krótki okres przygotowawczy, a to brak możliwości rozegrania wystarczającej liczby sparingów, a to kontuzje czy mikrourazy zawodniczek mających status podstawowych, później już w warunkach turniejowych duża częstotliwość gier, brak możliwości przeprowadzenia normalnych treningów, podróże i związana z nimi zmiana stref czasowych… Taki to urok rywalizacji w Lidze Narodów, spadkobierczyni cyklu World Grand Prix, gdzie było czasami jeszcze trudniej, bo wtedy turnieje rozgrywane były w systemie cotygodniowym, a nie tak jak teraz z tygodniową przerwą. Siatkarki z reprezentacyjną przeszłością, które zakończyły już swoje kariery sportowe, a dzisiaj komentują mecze na sportowych antenach Polsatu zgodnie twierdzą, że kto tego wszystkiego nie przeżył, ten nie wie jak smakuje "prawdziwa" siatkówka.

 

A ta może smakować wyjątkowo, tylko trzeba wygrywać. Tak jak reprezentacja Polski. Nie ma co ukrywać, że zwycięstwa z Serbią, Włochami, Turcją, Chinami, czy Dominikaną narobiły nam wszystkim dużego apetytu. Do tego stopnia, że porażka z Amerykankami w Suwon przyjęta została jako jedno wielkie rozczarowanie. Tak, tak. Porażka z USA po tie-breaku. 2:3 z aktualnymi mistrzyniami olimpijskimi grającymi na turnieju w Korei praktycznie w najsilniejszym składzie.

 

Wcześniej Polki doznały porażki tylko z Holandią, która cały czas ma lepszy od nas bilans bezpośrednich spotkań rozegranych pod egidą FIVB, ale od jakiegoś czasu nie jest zaliczana do światowego topu. Poza tym od dawna wiadomo, że mecze z takimi drużynami jak umowna Holandia, to typowe pułapki dla zespołów w budowie, na dobrej ścieżce rozwoju, z dużymi ambicjami i wielkimi oczekiwaniami. A taką drużyną jest w tej chwili reprezentacja Polski, której mimo bardzo dobrej postawy w ostatnich tygodniach daleko jeszcze do roli zdecydowanego faworyta w każdym ze spotkań.

 

Nikt zresztą raczej tego nie oczekuje, ani nie wymaga. Same siatkarki coraz głośniej mówią, że zaczynają pukać do drzwi za którymi są zespoły ze światowego topu i one chcą tam dołączyć. I świetnie, bo wygrane z Serbią, Turcją, Dominikaną, Włochami, Chinami, czy przegrany, ale dobrze rozegrany mecz z Amerykankami sygnalizują, że to pukanie słychać, natomiast dobrze by było, aby do tych drzwi zacząć walić pięściami poprzez regularne wygrywanie z drużynami pokroju Tajlandii, Kanady, Niemiec, Holandii, Bułgarii, Korei, czy Chorwacji z którą w Lidze Narodów wprawdzie nie graliśmy, ale doświadczenia z inauguracji ubiegłorocznych mistrzostw świata mamy cały czas w pamięci.

 

Za tegoroczną Ligę Narodów – fazę eliminacyjną – nasze siatkarki należy ocenić w skali szkolnej na przysłowiową piątkę. Dodajmy – piątkę bardzo mocną. Podczas finałowego turnieju mogą dodatkowo zapracować jeszcze na małego plusika, ale muszą spełnić jeden warunek, mianowicie awansować do półfinału turnieju, a wbrew pozorom łatwo nie będzie. Dużym plusem będzie zdobycie medalu. A na szóstki przyjdzie jeszcze czas.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie