Joanna Kaczor-Bednarska: Zapracowały na sukces
Trzy turnieje Ligi Narodów za nami, a ich rezultatem jest wynik, jakiego jeszcze nigdy nie było i jakiego nikt się nie spodziewał. Mnie osobiście z punktu widzenia byłej zawodniczki podoba się sama gra ekipy Lavariniego, a wynik poszczególnych meczów jest tylko jej odzwierciedleniem i dopełnieniem. Wreszcie mamy reprezentację, o której mówi cały siatkarski świat i której obawiają się najsilniejsze reprezentacje na świecie.
W koreańskim Suwon pokazaliśmy, że grając na ogromnym zmęczeniu też można wygrywać, i to chyba jest czymś co najbardziej cieszy i napawa optymizmem. Bo nie jest sztuką wygrywać, kiedy wszystko się układa, a wtedy gdy trzeba wspiąć się na wyżyny tak fizycznie, jak i mentalnie. Widać te wypracowane mechanizmy w obronie i bloku, czy powtarzalność w ataku. Widać głód sukcesu, ale i chęć podnoszenia własnych umiejętności. Jasne, są momenty i pewnie jeszcze długo będą, gdzie trzeba siatkarkom przypominać o tych podstawach, które zaprowadziły nas tu, gdzie jesteśmy, ale jedno hasło, zdanie czy spojrzenie Lavariniego i wracamy na wysokie obroty.
Często padają pytania, w czym tkwi magia włoskiego szkoleniowca, tu na pewno powiedziałabym, że przylatując do Polski nikogo nie oceniał. Miał szanse poznać każdą z dziewczyn, nie mając w sobie żadnych uprzedzeń i oczekiwań, a przy tym nauczyć, czy też przekazać swoją filozofię siatkówki. Miał także okazje skorzystać z doświadczenia, które zdobył, prowadząc reprezentację Korei Południowej, z którą pracę rozpoczynał w podobnym momencie do tego, w jakim były Polki. A z którą pracę kończył, zdobywając czwarte miejsce na igrzyskach w Tokio. Ta czysta karta, przystępując do pracy z nowym zespołem to coś, czego większość rodzimych trenerów może doświadczyć, wyjeżdżając za granicę, a co w ostatnim czasie obserwujemy coraz częściej.
Pamiętam, jak przed laty wraz z reprezentacją awansowałyśmy do finałowego turnieju World Grand Prix w Ningbo, od razu wiedzieliśmy, że był to nasz ogromny sukces, ale nasze szanse na medale są niewielkie. Byliśmy ekipą, której do tej pory zawsze brakowało to meczu to seta to punktu. Marzyliśmy wówczas, że być może się uda. Dziś nie musimy myśleć o szczęściu. Dziewczęta na ten sukces po prostu ciężko zapracowały i tu logika, czy nawet matematyka podpowiada, że szanse są na coś więcej są olbrzymie. Wyróżniamy się w wielu elementach siatkarskiego rzemiosła, ale kluczem będzie na pewno mental, nad którym pracują siatkarki i cały sztab. Ważne jednak, by jak dotychczas skupić się na naszych atutach, a wady ukrywać w najtrudniej dostępne miejsca na boisku.
Przejdź na Polsatsport.pl