Ukraińcy nie chcą podawać im ręki. Kim oni naprawdę są?

Dariusz OstafińskiTenis

Łesia Curenko nie chce podawać im ręki. Tenisowe organizacje stanęły jednak na głowie, żeby tenisiści z Rosji i Białorusi zagrali w tym roku w Wimbledonie, podpisując wcześniej oświadczenie o zachowaniu neutralności wobec wojny w Ukrainie. Teraz tenisista Danił Moczanow zaprasza władze ATP i WTA do Irpienia i Buczy, gdzie armia Putina dopuściła się ludobójstwa. Ukraińcy są przekonani, że większość tenisistów z Rosji i Białorusi popiera agresję w ich kraju, choć o tym głośno nie mówi.

Ukraińcy nie chcą podawać im ręki. Kim oni naprawdę są?
fot. PAP/EPA
Aryna Sabalenka

Kim naprawdę są ludzie, których powrót na trawiaste korty AELTC wzbudza tyle kontrowersji? Co mówią o wojnie? Czy mają moralne prawo, żeby wrócić?

 

Zachowuje się przyzwoicie, to określenie pasuje jak ulał do Daniła Miedwiedwa, który jest numerem 3 w rankingu ATP. Rosjanin nie tylko usunął narodową flagę ze swoich mediów społecznościowych, ale i też mówi wprost: - Bardzo współczuję wszystkim ukraińskim zawodnikom z powodu tego, co przechodzą. Jestem za pokojem na świecie.


Rosjanka przyznała, że w pełni to akceptuje


Gdyby zadać pytanie, która z Rosjanek ma moralne prawo, by zagrać w Wimbledonie, pewnie wielu wymieniłoby bez wahania Darię Kasatkinę. Po meczu w turnieju WTA Madryt nie roztrząsała tego, że Curenko nie podała jej ręki. Nie użalała się nad sobą, jak to zrobiła Aryna Sabalenka. Kasatkina przyznała natomiast otwarcie, że „zawodnicy z Ukrainy mają wiele powodów, by nie podawać nam rąk”. Przyznała też, że w pełni to akceptuje.


– Ci ludzie przeżywają dramat. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak to jest nie mieć domu, że ktoś go zabiera w brutalny sposób. Koszmar – podsumowała Kasatkina swoją wypowiedź, która mocno poruszyła internautów. Wielu z nich podkreśla, że gdyby wszyscy mieli taką odwagę jak Kasatkina, to do wojny nigdy by nie doszło.


Te gesty pokazują jasno, co rosyjskie gwiazdy myślą o wojnie


Niestety nie wszyscy mają taką odwagę i klasę jak Kasatkina. Nie wszystkich stać na takie gesty, jak ten Miedwiediewa. Anastazja Potapowa wystąpiła niedawno w koszulce Spartaka Moskwa, a Weronika Kudiermietowa w trykocie z logo firmy dostarczającej broń dla rosyjskiej armii. Te gesty jasno pokazują, co obie panie sądzą o wojnie.


Większość Rosjan i Białorusinów pytana o wojnę kluczy, unikając jednoznacznej odpowiedzi. Niby potępia, ale nigdy nie wskazuje jednoznacznie, kto jest winny cierpienia setek tysięcy ludzi w Ukrainie. Mistrzynią robienia uników jest Sabalenka, która na każdym kroku podkreśla, że ona jest tylko sportowcem, że nie ma na nic wpływu, że nic nie może. Sabalenka jest do tego stopnia bezczelna, że potrafi się postawić w roli ofiary. Całkiem niedawno mówiła o tym, że jest „nienawidzona za nic”. Po tym jak Curenko nie podała jej ręki żalom Sabalenki nie było końca. Tymczasem Ukraińcy nie mają wątpliwości, że Sabalenka jest blisko Aleksandra Łukaszenka. Białoruski dyktator wspominał wielokrotnie o niej w trakcie jednego z przemówień.


O to proszą Rosjanie. Podają dziwne argumenty


Tenisiści i tenisistki z krajów, które zaatakowały zbrojnie Ukrainę, lubią mówić, żeby „nie mieszać polityki ze sportem”. Kamila Rachimowa w trakcie ostatniego turnieju Rolanda Garrosa przekonywała polskiego dziennikarza ze sport.pl, że gra dla siebie, nie dla kraju. – Skupiam się na sobie. Tenis to sport indywidualny – dodawała, ale problem polega na tym, że Władimir Putin każdy sukces Rachimowej czy kogoś innego skrzętnie wykorzysta dla ocieplenia wizerunku lub w celach propagandowych. I Rachimowa powinna sobie doskonale zdawać z tego sprawę.


Zresztą to, jak działa rosyjska propaganda świetnie widać na przykładzie Ludmiły Samsonowej, która pół swojego życia spędziła we Włoszech i była o krok od przyjęcia tamtejszego obywatelstwa. Włochy, choć fachowcy z tego kraju pracują na sukces Samsonowej, odrzuciły wniosek, a teraz zależne od władzy rosyjskie media piszą, że mama Ludmiły wychowała ją w duchu tradycji rosyjskiej, że dziewczyna świetnie mówi i pisze w ojczystym języku, że czyta rosyjską klasykę. Nic dodać, nic ująć.


Rosjanka przekonuje, że pomaga. Co na to Ukraińcy?


Swoją drogą w zachowaniu większości tenisistów i tenisistek z krajów-agresorów jest coś, co sprawia, że większość nie wierzy w szczerość ich intencji. Jeśli Białorusinka Wiktoria Azarenka przekonuje, że pomaga Ukrainie, będąc w radzie tenisistek WTA, to szybko nadziewa na kontrę, że te jej rzekome działania nie przeradzają się w żadne konkrety. Ukraińskie portale dowodzą wręcz, że Azarenka kłamie, mówiąc o swoim wsparciu młodym sportowcom z ich kraju. Dodają też, że Azarenka nigdy, choć mieszka w Stanach, nie zdecydowała się publicznie skrytykować Łukaszenki.


Przekonują, że jej słowa to tylko gra pod publiczkę


Jak się weźmie działania Azarenki pod lupę, to nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z zachowaniem typowym dla większości sportowców z Białorusi i Rosji. Jest potępienie dla wojny, ale nie ma wskazania winnych, nie ma słowa o tym, kto jest agresorem, kto ten zbrojny konflikt wywołał. Jednym słowem wojna rozpętana przez krasnoludki.


Powiedzenie prawdy mogłoby im zaszkodzić


Zresztą Azarenka dużo mówi, ale w odróżnieniu od Igi Świątek nigdy nie zaproponowała żadnego wsparcia dla Ukrainy. Jest dużo słów, natomiast czynów brak. Bo nawet opowieści Azarenki o telefonach ze słowami wsparcia dla sportowców z Ukrainy, to wielka ściema. Curenko przyznała kiedyś, że tylko od jednej z Rosjanek usłyszała jakieś ludzkie słowa zaraz po wybuchu wojny. Potem jednak nikt już nie chciał z nią rozmawiać. Dlaczego? Bo większość tenisistów i tenisistek z Rosji i Białorusi popiera wojnę i działania Putina. Siergiej Demechin, trener Kudermietowej, miał o tym mówić wprost. Inni wolą milczeć, bo prawda o tym, co naprawdę myślą mogłaby im zaszkodzić.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie