Były selekcjoner nie ma wątpliwości. Chodzi o Wilfredo Leona

Siatkówka

Były selekcjoner reprezentacji siatkarek Piotr Makowski przyznał, że Polacy, mimo wielu zmian personalnych, znakomicie spisali się w fazie zasadniczej Ligi Narodów. "Bez względu na to, kto znalazł się w szóstce, to ten zespół dobrze funkcjonował" - podkreślił.

W męskiej Lidze Narodów zakończyła się runda zasadnicza. Biało-Czerwoni zakończyli ją na trzecim miejscu z dorobkiem 10 zwycięstw i dwóch porażek. Pierwsze miejsce zajęli Amerykanie, którzy na finiszu wyprzedzili Japonię, oba te zespoły mają identyczny bilans co Polacy, ale zgromadziły więcej punktów.

Zobacz także: "Siatkarskie boiska pełne pasji, czyli w młodości siła…"

 

Makowski, w przeszłości opiekun żeńskiej kadry i męskiego Chemika Bydgoszcz, zwrócił uwagę, że w trakcie rozgrywek szkoleniowiec Nikola Grbic mocno rotował składem.

 

"Grbic sprawdzał różne warianty, a także zawodników na poszczególnych pozycjach. Nie było tak naprawdę jednej, czy nawet dwóch szóstek, bo trudno było tak określać te składy. Natomiast, bez względu na to, kto znalazł się w szóstce, to zespół cały czas dobrze funkcjonował, co optymistycznie wróży na przyszłość" - powiedział.

 

Jak dodał, serbski selekcjoner może mieć duży problem z optymalnym wyborem zawodników do kadry, lecz jest to kłopot "bogactwa".

 

"Taki ból głowy chciałby mieć każdy trener. Wybrać 14 zawodników, czy 12 w przypadku igrzysk olimpijskich z takiego grona na jeden turniej, to jest wielki problem. Dlatego każdy z powołanych zawodników mocno walczy o swoją pozycję w kadrze, bo przecież wielu z nich ma już z tyłu głowy igrzyska w Paryżu. Widać, że jest ogromna rywalizacja o miejsce w reprezentacji, a to tylko dobrze dla zespołu. To tylko może napędzać reprezentację w drodze po sukces" - zaznaczył.

 

Do kadry po rocznej przerwie wrócił Wilfredo Leon, którego kontuzja wyeliminowała z gry w poprzednim sezonie reprezentacyjnym. Zdaniem Makowskiego, Leon w polskiej drużynie nie jest "gwiazdą najwyższego formatu", lecz raczej jednym z liderów.

 

"Bez Leona ta reprezentacja też dobrze funkcjonuje, bez uszczerbku na jakości gry. Myślę, że Leon traktowany jest na równi z innymi przyjmującymi, gdyż każdy z nich w tej chwili prezentuje klasę światową. A przyjmujących o różnych predyspozycjach na wysokim poziomie mamy naprawdę wielu - zarówno tych bardziej defensywnych, czy lepiej spisujących się w ataku" - tłumaczył.

 

Makowski nie ukrywa, że spośród 12 meczów Ligi Narodów, szczególnie zapamiętał pojedynek ze Słowenią, wygrany przez biało-czerwonych 3:2.

 

"Wyszliśmy z bardzo trudnej sytuacji, ze stanu 0:2 i cieszę się, że ostatecznie wygraliśmy. Zawsze tak jest, że Słoweńcy bardzo mocno się sprężają na mecze z Polakami, jest to dla nas wyjątkowo niewygodny przeciwnik. Przypomnę, że w przeszłości wyeliminowali nas z kilku ważnych turniejów. Mam nadzieję, że mamy już za sobą ten "syndrom słoweński". Sportowo bardzo podobał mi się natomiast ostatni mecz z Japonią, która jest rewelacją Ligi Narodów. W tym meczu wykorzystaliśmy przede wszystkim lepsze warunki fizyczne, w ataku zagraliśmy skuteczniej o 20 procent niż rywale. Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie rywalizować na takim poziomie także z innymi przeciwnikami" - stwierdził.

 

Polska będzie gospodarzem turnieju finałowego - odbędzie się on w dniach 19-23 lipca w Gdańsku. Makowski uważa, że o pierwszy w historii triumf w tych rozgrywkach nie będzie łatwo.

 

"Wiele spotkań w fazie zasadniczej wygraliśmy po 3:2, po ciężkich bojach. To pokazuje, że z jednej strony mamy silną reprezentację, ale jest też jeszcze kilka innych bardzo mocnych zespołów. I można z nimi przegrać po sportowej walce. Wszyscy w Polsce liczą na zwycięstwo, ale myślę, że miejsce w pierwszej trójce nie byłoby złe" - podsumował.

jb, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie