Korona Kielce to jest rodzina. I dobrze "wychodzi" nie tylko na zdjęciach

Korona Kielce to jest rodzina. I dobrze "wychodzi" nie tylko na zdjęciach
fot. Korona Kielce

Jest w PKO BP Ekstraklasie tylko jeden klub młodszy… ode mnie. To Korona Kielce, która w miniony weekend obchodziła jubileusz 50-lecia. W radosnych nastrojach, bo przecież miniony, niezwykle trudny sportowo, sezon w roli beniaminka w elicie zakończył się utrzymaniem na najwyższym poziomie. Trudno sobie wyobrazić pełne entuzjazmu świętowanie w przypadku spadku.

A taki scenariusz przez był przecież możliwy do napisania. Wszyscy – od władz klubu, przez sztab szkoleniowy, dział sportowy, piłkarzy i kibiców - stanęli jednak na wysokości zadania. Pewnie także dlatego, że Korona to dziś rodzina. Tak jak w tytule piosenki, do której tekst stworzył między innymi kultowy w tym regionie raper Pęku wraz z SBF-em i Lisu, muzykę wyprodukował PLN.Beatz, a refren wyśpiewała cała kielecka drużyna. Nie tylko ta, która biega po boisku ale i cała pracująca dla jej dobra ekipa.

 

Teledysk do tego utworu powstawał od momentu kiedy pierwszą drużynę przejął Kamil Kuzera. Miał ujrzeć światło dzienne tylko w jednym przypadku. Kiedy misja zostanie zakończona sukcesem. Taka była umowa. Na szczęście nikt nie musiał swego czasu i talentu marnować… Podczas „Gali 50-lecia Korony” mogli zobaczyć go także ci, którzy kiedyś budowali podstawy tego klubu, nie do końca - z wiadomych względów - lubujący się w hip-hopowych klimatach.

 

Wojewódzki Dom Kultury w Kielcach, gdzie odbyła się urodzinowa uroczystość, ma swój klimat - zbudowany został w latach 30-tych i duch minionej epoki wciąż hula po jego korytarzach. Ale to absolutnie nie jego wada. Wręcz zaleta, choć żadnego podniosłego tonu wśród zaproszonych gości się nie odczuwało. Byli piłkarze z pierwszych dni klubu – w tym Andrzej Jung, zdobywca pierwszego gola dla Korony, wciąż tryskali świetną formą i dobrym humorem, a także szczupłymi sylwetkami, a tacy trenerzy jak Czesław Palik czy Włodzimierz Gąsior sypali anegdotami jak z rękawa. Ich wkład w historię Korony ze sceny podkreślił Paweł Kozak. Wychowanek klubu, wybrany do „Jedenastki 50-lecia”, który po Kielcach grał także w niezwykle mocnej wtedy Wiśle Kraków, w której konkurencja była nieprawdopodobna. Na Galę dotarli także brazylijscy „koroniarze” Hernani czy Edi Andradina, zapewniając, że ich serca ciągle biją w „żółto-czerwonych” barwach.

 

A jak w piłkę potrafili grać nie tylko „Kozacy” ale i legendy „Korony” przekonaliśmy się w niedzielny wieczór. Towarzyskie spotkanie obecnej drużyny z drużyną sprzed lat, w której wystąpili m.in. Zbigniew Małkowski, Piotr Cichoń, Paweł Golański, Jacek Kiełb, Przemysław Trytko czu Paweł Sobolewski zakończyło się wygraną „legend” 4:3! Fakt, grano przez dwa kwadranse, a nie 90 minut, biegowo gwiazdy sprzed lat nie byłyby w stanie dorównać ekstra-klasowiczom ale umiejętności i jakości dośrodkowań „Sobolowi” czy „Golo” nikt z wiekiem nie odebrał. Dawnych wspomnień czas wrócił. Zagrali jak za dawnych lat. Młodzież mogła podziwiać.

 

Jasne, że urodziny, szczególnie takie jak „pięćdziesiątka” to przyjemny moment. Prezes Łukasz Jabłoński od rana siedział  już jednak za biurkiem przed komputerem i pracował. Oglądając majowy mecz z Rakowem Częstochowa (wygrany 1:0), wsłuchując się w odgłos z trybun, ze zdumieniem zauważyłem, że skandowane jest jego nazwisko. Umówmy się, że w naszej lidze nie jest to regularnie pojawiająca się sytuacja. Szef klubu otwarcie mówi, że nie jest wybitnym znawcą futbolu. Dlatego otoczył się właściwymi ludźmi – ma dyrektora sportowego Pawła Golańskiego, który choć urodził się w Łodzi, należał do jednego z najważniejszych zbójów słynnej „Bandy Świrów”. To oni wspólnie podjęli ryzyko i odważnie postawili na pamiętającego również tamtą drużynę Kuzerę, który swe pierwsze kroki w roli najważniejszego szkoleniowca musiał stawiać nie dość, że w ekstremalnie trudnych okolicznościach, to jeszcze zmieniając Leszka Ojrzyńskiego, swojego dotychczasowego mentora i bossa.

 

To wszystko jednak „zagrało”. Dokładając do tego wsparcie trybun – Korona na wiosnę u siebie dała się pokonać tylko Lechowi Poznań – kielecka drużyna była w ostatniej rundzie na własnym stadionie nie do zatrzymania. Nikt jednak nie osiada tu na laurach. Golański „dopiął” dwa ciekawie brzmiące transfery z zagranicy – belgijskiego pomocnika Martina Remacle i napastnika z Hiszpanii Adriana Dalmau, wypożyczył z Rakowa młodzieżowca do bramki Xaviera Dziekońskiego i wzmocnił środek pola Mateuszem Czyżyckim, który ostatnio czarował w Tychach. Cała ta czwórka musi jak najszybciej odnaleźć się w Koronie i dobrze się w niej nie tylko towarzysko zaaklimatyzować. Aby „Kielecka Rodzina” latem 2024 roku mogła w dobrych nastrojach świętować i swe 51-wsze urodziny. Do tego potrzebna jest jednak nie tylko dobra wiosna ale i jesień, która musi być pogodna.

 

Korono, raz jeszcze: sto lat!

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Belgia - Francja. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie