Finalistka Wimbledonu szczęśliwa po awansie do finału. Wymowne słowa
- Ponowny awans do wielkoszlemowego finału wiele dla mnie znaczy, ale najważniejsze, że jestem zdrowa i znowu mogę grać w tenisa - przyznała Czeszka Marketa Vondrousova, która w sobotę zagra o tytuł mistrzyni Wimbledonu.
24-letnia Vondrousova pokonała w półfinale 6:3, 6:3 Ukrainkę Elinę Switolinę, która rundę wcześniej wyeliminowała Igę Świątek. Czeska tenisistka została pierwszą nierozstawioną finalistką na londyńskiej trawie w erze Open; poprzednio takim wyczynem mogła się pochwalić w 1964 roku słynna Amerykanka Billie Jean King.
ZOBACZ TAKŻE: Co za powrót! Ons Jabeur w finale Wimbledonu
- Za mną bardzo trudne spotkanie i jestem szczęśliwa, że udało mi się awansować do finału, drugiego w karierze. W zeszłym roku nie grałam przez sześć miesięcy, a po takiej długiej przerwie nigdy nie wiesz, czy uda się wrócić na wcześniejszy poziom. Dlatego, choć ten finał wiele dla mnie znaczy, to najważniejsze, że jestem zdrowa i mogą znowu grać w tenisa - podkreśliła tuż po zwycięstwie Vondrousova.
Jak wskazała, stawka spotkania sprawiła, że była kłębkiem nerwów.
- Byłam szalenie zdenerwowana nie tylko na początku, ale w zasadzie przez cały mecz - wspomniała.
Doceniła również rolę swojego sztabu.
- Musisz mieć obok siebie dobrych ludzi. To zdecydowanie pomaga. Jestem również starsza i bardziej doświadczona jako człowiek, stąd po prostu cieszę się, że mogłam powtórzyć osiągnięcie z 2019 roku, kiedy byłam w finale w Paryżu - dodała.
Jej rywalką w finale będzie w sobotę Tuenzyjka Ons Jabeur.
Switolina z kolei nie kryła smutku po porażce. Wyraziła jednak nadzieję, że ta porażka będzie dla niej cennym doświadczeniem na przyszłość.
- W tym momencie jednak dominuje uczucie rozczarowanie porażką. Jestem niezadowolona, że nie udało mi się awansować do finału. Jestem wręcz zła, że nie przywiozę do domu głównego trofeum - powiedziała Ukrainka, która po przerwie macierzyńskiej wróciła do gry wiosną tego roku.
Przejdź na Polsatsport.pl