Jasny cel Polaków w Lidze Narodów! "Chcemy wygrać ten turniej"
Bartosz Bednorz nie ukrywa, że polscy siatkarze zamierzają wygrać finałowy turniej Ligi Narodów, który od środy do niedzieli rozgrywany będzie w Gdańsku. „Jesteśmy w najlepszej formie, do tego gramy przed własną publicznością” – przyznał przyjmujący biało-czerwonych.
„Postawiliśmy sobie za cel zwycięstwo w tym turnieju, bo zamierzamy poprawić wynik z poprzedniego roku, kiedy zajęliśmy trzecie miejsce. Uważam, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani i w najlepszej formie jaka może być. Do tego gramy przed własną publicznością. Występujemy we wspaniałej i wypełnionej do ostatniego miejsca hali, w której zawsze otrzymujemy ogromne wsparcie od kibiców. Lepiej być nie może” – stwierdził Bednorz.
ZOBACZ TAKŻE: Aleksander Śliwka mówi wprost. "To jest nasz wielki atut"
W trzech kwalifikacyjnych turniejach Polacy odnieśli w 12 spotkaniach 10 zwycięstw i w stawce 16 zespołów uplasowali się na trzeciej pozycji.
„W tych meczach trener zmieniał skład i rotował zawodnikami. Dlatego trudno pokusić się o jakąś głębszą analizę poprzednich imprez. Miały one dać szkoleniowcowi materiał do tego, aby mógł wybrać najlepszych siatkarzy na najważniejszy moment tej edycji Ligi Narodów” – zauważył.
Z zespołów, które znalazły się w finale, biało-czerwoni przegrali jedynie ze zwycięzcami kwalifikacji Amerykanami. W Gdańsku mogą jednak na nich trafić dopiero w niedzielnej konfrontacji o pierwsze miejsce.
W czwartek o godz. 20 Polacy zmierzą się w Ergo Arenie w ćwierćfinale z Brazylią, którą 7 lipca w Pasay na Filipinach pokonali 3:1 w pierwszej potyczce ostatniego turnieju fazy interkontynentalnej. Jeśli ponownie zwyciężą „Canarinhos”, to w sobotę ich rywalem będzie triumfator z pary Japonia – Słowenia.
„Mecz meczowi nierówny. To, że ktoś wcześniej wygrał nie oznacza, że dzisiaj będzie tak samo. Trzeba być pewnym siebie i jak najlepiej przygotowanym oraz grać jak najlepszą siatkówkę. Nie wydaje mi się, że mamy łatwą drogę do finału, bo na tym etapie każdy rywal jest bardzo mocny. W naszej grze nie było kalkulacji, wychodzimy z założenia, że jeśli chcesz być najlepszy to musisz wygrać z każdym” – podkreślił.
29-letni siatkarz zauważył, że Brazylia zagra w Gdańsku w lepszym składzie niż ostatnio.
„Dołączył Leal, czyli mają wzmocnioną ofensywę oraz pierwszy libero. Ten zespół będzie mocniejszy niż w poprzedniej potyczce z nami. Nie uważam, że mamy łatwego przeciwnika, ale uważam, że jesteśmy do tego spotkania bardzo dobrze przygotowani. Ważną rolę odegra również dyspozycja dnia” – powiedział.
Reprezentacyjny przyjmujący podkreślił również rolę kibiców na meczach reprezentacji.
„Nieustannie powtarzam, że są oni jednym z naszych zawodników i dają nam tak ogromne wsparcie, że trudno to opisać. Wiem, że siedząc na trybunach przeżywa się te emocje, ale będąc na boisku i czując tę atmosferę po zdobyciu jakiegoś ważnego punktu, to jest coś, co dodaje niesamowitej energii. Nawet kiedy nie masz już siły stać na nogach, to jesteś w stanie dalej skakać. Tym bardziej doceniamy to, że gramy u siebie” – zaznaczył.
W reprezentacji wciąż trwa rywalizacja o miejsce w „14”. Na finałowy turniej w Gdańsku trener Nikola Grbic zrezygnował ze środkowego Karola Kłosa, powołał natomiast pięciu przyjmujących – obok Bednorza znaleźli się w tym gronie Wilfredo Leon, Kamil Semeniuk, Aleksander Śliwka i Tomasz Fornal.
„Zawodnicy, którzy wchodzili z ławki regularnie pomagali i dawali coś pozytywnego. Zawsze, od początku do końca, mieliśmy w kadrze świetną atmosferę. Nikt nas nie uświadamiał, że jakiś trening zadecyduje, że ktoś odpadnie. Dlatego na ćwiczeniach dajemy jak największą jakość, bo chcemy być lepszą wersją siebie" - skomentował.
Zawodnik Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle utrzymuje, że rywalizacja w reprezentacji zawsze odbywała się na zdrowych zasadach.
„Nie ma mowy o złej krwi. Jesteśmy jedną wielką rodziną i wiemy, że w pewnym momencie trzeba podjąć decyzję i wykluczyć jednego czy też dwóch chłopaków. Ta selekcja jest jednak czymś naturalnym, każdy z nas przez to przechodził i wszyscy musimy z tym się zmierzyć. Nie jest to łatwe, ale nikt kłód pod nogi nikomu nie podkładał” – podsumował.
Przejdź na Polsatsport.pl