Polski klub ma kłopoty! Bojkot kibiców, urząd miasta i sponsorzy zawiesili wsparcie

Piłka nożna
Polski klub ma kłopoty! Bojkot kibiców, urząd miasta i sponsorzy zawiesili wsparcie
fot. Cyfrasport
Arka Gdynia rozpocznie nowy sezon bez pieniędzy z miasta i z bojkotem kibiców.

Piłkarze Arki, których poprowadzi trener Wojciech Łobodziński, nie będą mogli liczyć w tym sezonie Fortuna 1 Ligi na doping w Gdyni. Kibice zapowiedzieli bowiem bojkot meczów na własnym stadionie, finansowanie klubu wstrzymał urząd miasta, wsparcie zawiesiła także część sponsorów.

W poprzednim sezonie piłkarze Arki uplasowali się w Fortuna 1 Lidze na odległej ósmej pozycji. Gdynianie spadli z ekstraklasy w 2020 roku i po trzecim nieudanym podejściu do awansu kibice zapowiedzieli bojkot domowych meczów zespołu, mają natomiast dopingować zawodników na wyjazdach.

 

Zobacz także: Absurdalne ceny biletów na debiut Leo Messiego! To przechodzi ludzkie pojęcie

 

Ten protest ma szerszy zasięg i objął także inne osoby oraz instytucje. Fani zapowiedzieli, że nie będą kupowali karnetów i biletów oraz robili zakupów w oficjalnym sklepie. Finansowanie wstrzymał urząd miasta, który dotował klub kwotą około 4,5 mln złotych rocznie, wsparcie zawiesiła także część sponsorów.

 

Listy protestacyjne pisali również oldboje żółto-niebieskich, a tradycyjnej umowy z klubem nie podpisało szkolące młodzież Stowarzyszenie Inicjatywa Arka. Te działania wymierzone są w zarządzającą klubem rodzinę Kołakowskich – od maja 2020 roku oficjalnie jego właścicielem jest Michał, a szarą eminencją jego ojciec i menedżer piłkarski Jarosław.

 

Miały też doprowadzić do nabycia Arki przez jej byłego piłkarza Marcina Gruchałę, jednak Kołakowski junior (od początku jego kontakt z mediami ogranicza się do wydawania komunikatów) zapowiedział, że klub nie jest na sprzedaż.

 

W inauguracyjnym meczu gdynianie podejmą w piątek o godzinie 18.00 Bruk-Bet Termalikę Nieciecza – notabene to spotkanie zainauguruje rozgrywki całej 1. ligi. Tymczasem o tej samej porze na tzw. trybunie Górka na byłym stadionie przy ul. Ejsmonda, zaplanowano 10. międzypokoleniowe spotkanie wszystkich sympatyków Arki. Tam również będzie miało miejsce pożegnanie 39-letniego Marcusa Viniciusa oraz prezentacja młodzieżowych zespołów SI Arka.

 

– Nie mam na to wpływu i nie mogę się tym zajmować, bo byśmy zwariowali. Dla mnie najważniejsze jest boisko, piłka i drużyna. Oczywiście chciałbym rywalizować przy kibicach, przy pełnych trybunach, bo pamiętam mecze w Gdyni i wiem jak tu zawsze było ciężko i pod jaką ogromną presją się grało. My możemy zrobić tylko jedno – dobrze grać i wygrywać – powiedział w środę na konferencji prasowej w Gdyni trener Wojciech Łobodziński, który 16 czerwca przejął zespół.

 

Na papierze Arka ma słabszy skład niż w poprzednim sezonie. Odeszli skrzydłowi Mateusz Stępień (Stal Mielec) i Omran Haydary (Torpedo Kutaisi), bramkarz Daniel Kajzer oraz głównie zmiennicy, Mateusz Żebrowski, Adrian Purzycki i Marcus Vinicius. Poza tym kontuzjowani są Janusz Gol, Hubert Adamczyk, Ołeksandr Azackyj, Luan Capanni i Abdallah Hafez, a do rezerw przesunięty został doświadczony defensor Bartosz Rymaniak.

 

Do Gdyni trafili bramkarze, były zawodnik Górnika Zabrze Słowak Martin Chudy i Paweł Lenarcik (ostatnio Miedź Legnica). Pozyskano również pomocników Michała Boreckiego (KKS 1925 Kalisz) i Egipcjanina Abdallaha Hafeza (Górnik Polkowice), ponadto z wypożyczeń wróciło kilku młodych zawodników.

 

– Jestem zadowolony z okresu przygotowawczego, bo drużyna zareagowała dobrze na to, czego oczekuję. Udało się zwłaszcza poprawić grę obronną, nad czym od początku pracowaliśmy. Oczywiście liga to zweryfikuje. Poza tym mamy trochę kontuzji, a największymi wzmocnieniami będzie powrót zawodników do zdrowia. Trzeba też pamiętać, że jest to bardzo młody zespół. Oceniam to na plus, bo dawno nie byłem w klubie, w którym jest tylko utalentowanej młodzieży. Rywalizuje ona jak równy z równym ze starszymi i bardziej doświadczonymi zawodnikami – podkreślił.

 

Blisko 40-letni szkoleniowiec uważa, że w tym sezonie poprzeczka w pierwszej lidze będzie bardzo wysoko zawieszona.

 

– Na ten moment najsilniejsza wydaje się być Wisła Kraków, ale mocnych drużyn jest więcej. Trzeba uwzględnić także beniaminków i patrząc po markach, może to być najsilniejsza pierwsza liga w historii. Wzrósł prestiż i poziom rozgrywek, uważam jednak, że jeśli chodzi o pierwszą "szóstkę", to nie stoimy na straconej pozycji. Na pewno będziemy się bić o czołowe lokaty – podsumował.

RM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie