Reprezentant Polski nie gryzie się w język. "To my daliśmy ciała"
Od ogromnej wpadki piłkarskiej reprezentacji Polski w Kiszyniowie minął już ponad miesiąc. W rozmowie ze sport.pl głos w sprawie gry kadry pod wodzą Fernando Santosa zabrał Przemysław Frankowski. - Trener stoi z boku, za linią końcową, a to my piłkarze daliśmy ciała, zawiedliśmy - powiedział Frankowski w rozmowie z Jakubem Sewerynem.
20 czerwca 2023 roku reprezentacja Polski przegrała z Mołdawią w Kiszyniowie 2:3 w swoim trzecim meczu eliminacji Euro 2024. Była to już druga wpadka kadry w kwalifikacjach, od kiedy drużynę przejął Fernando Santos. Dlatego część krytyki skupiła się na portugalskim trenerze.
ZOBACZ TAKŻE: Robert Lewandowski wprost o opasce kapitańskiej. "Nie spodziewałem się"
O to, jakim szkoleniowcem jest Santos został zapytany Przemysław Frankowski, z którym rozmawiał dziennikarz sport.pl. - Bardzo doświadczonym, opierającym się na psychologii - odpowiedział Frankowski. - Wie doskonale, co chce z nami zrobić.
- Tłumaczy nam wszystko, ale też trzeba otwarcie powiedzieć - co może zrobić trener, gdy tak zaczynamy mecz, jak w Pradze? Co może zrobić trener, gdy w taki sposób oddajemy dwubramkowe prowadzenie, jak w Kiszyniowie? Trener stoi z boku, za linią końcową, a to my piłkarze daliśmy ciała, zawiedliśmy. Trener może nas bronić, ale każdy z nas i wszyscy wokół muszą zdawać sobie sprawę, czyja to jest tak naprawdę wina - dodał piłkarz RC Lens.
Podczas pobytu kadry w Kiszyniowie, a także powrotu polskiej delegacji do kraju, miało miejsce kilka wpadek wizerunkowych PZPN, o których donosiły m. in. Przegląd Sportowy oraz Wirtualna Polska. Na pytanie czy polskich piłkarzy zaczepiał Paweł Jóźwiak, Frankowski odpowiedział: - Nie znam za bardzo ludzi, którzy podróżują z PZPN, ale nic takiego nie widziałem - zdradził piłkarz.
- Na lotnisku przez chwilę rozmawiałem z prezesem Kuleszą, bo znamy się dobrze jeszcze z czasów Jagiellonii, ale to w sumie tyle - powiedział Frankowski.
Przejdź na Polsatsport.pl