Trener mistrzyń świata zabrał głos. "Żyjemy marzeniami, ale o igrzyskach ani słowa"
Adam Konopka: Hitchcock by tego nie wymyślił
Danuta Dmowska-Andrzejuk: Liczę, że w Paryżu przełamią się i szpadzistki, i siatkarze
Renata Knapik-Miazga: Od rana był spokój, bo Martynie przyśniło się złoto
Martyna Swatowska-Wenglarczyk: Każda z nas wypełniła swoje zadanie w stu procentach
Ewa Trzebińska: Zrobiłyśmy kawał dobrej roboty. To złoto smakuje najlepiej
"Żyjemy marzeniami, ale o igrzyskach ani słowa, żeby nie skończyło się jak w Tokio" - podkreślił trener kadry szpadzistek Bartłomiej Język po wywalczeniu w piątek przez jego drużynę złotego medalu mistrzostw świata w Mediolanie.
- Dziewczyny przez dwa dni, bo turniej drużynowy zaczął się już w czwartek, biły się znakomicie, odważnie, ale przy tym mądrze. Wielkie podziękowania i szacunek dla nich, czapki z głów, bo to one są na planszy i one są najważniejsze. Teraz nic tylko się cieszyć i trzymać kciuki za inne bronie, bo moim marzeniem jest, żebyśmy się z medali w szermierce cieszyli codziennie - powiedział PAP Język.
ZOBACZ TAKŻE: Koniec marzeń o kolejnym medalu MŚ w Mediolanie
W finale biało-czerwone, w składzie: Martyna Swatowska-Wenglarczyk, Renata Knapik-Miazga, Ewa Trzebińska i Magdalena Pawłowska, wygrały z ekipą Italii 32:28. Wcześniej jednak - praktycznie przez siedem z dziewięciu rund - przegrywały.
- Walczyliśmy z czołową drużyną świata, do tego można powiedzieć, że w jaskini lwa, bo na jej terenie, więc trudno powiedzieć z jednej strony, że to złoto nam uciekało, a z drugiej, że w sumie cały czas było blisko. Nie, to był po prostu bardzo wyrównany mecz dwóch bardzo dobrych zespołów i nic dziwnego, że wynik tak naprawdę ważył się do ostatniej sekundy. Gdybyśmy zmierzyli się z Włoszkami godzinę później czy jutro, mogło się to skończyć całkiem inaczej. Może jednak presja, która niewątpliwie ciążyła na gospodarzach, dała w końcówce znać o sobie... Nie zmienia to faktu, że nasze dziewczyny wykonały kawał świetnej roboty - tłumaczył.
Po Igrzyskach Europejskich, w których Polki zajęły siódme miejsce, w składzie doszło do zasadniczej zmiany - do startu w drużynie nominowana wracająca do pełni sił po kontuzji doświadczona Ewa Trzebińska.
- Czy to było kluczowe? Jeśli przeanalizuje się nasze mecze w Krakowie i w Mediolanie, to odpowiedź nasuwa się sama... - zauważył szkoleniowiec.
Kobieca szpada to w ostatnich latach wizytówka polskiej szermierki.
- Tak się rzeczywiście układa, ale nie wolno zapominać, że wcześniej wielkie sukcesy święciliśmy też w innych broniach. A teraz szpada chyba jest najbardziej popularna, mamy dużo narybku, może trochę szczęścia, jeśli chodzi o materiał ludzki, ale mam nadzieję, że inni szybko do nas dołączą. Z drugiej strony, rzeczywiście za nami siedem lat tłustych, bo pod moim kierunkiem dziewczyny pierwszy medal wywalczyły w 2017 roku. Mam nadzieję, że teraz - tfu, tfu i odpukać - nie będzie siedem lat chudych - powiedział.
Przypomniał przy tym, że w tym roku kobieca ta konkurencja wyjątkowo ma powody do radości.
- Juniorki zdobyły mistrzostwo Europy i świata, mieliśmy też srebro ME do lat 23. Mam nadzieję, że to wszystko pójdzie w dobrą stronę i przełoży się też na sukcesy w przyszłości - wspomniał.
Po triumfie w MŚ rok przed igrzyskami, pytanie o rozbudzone olimpijskie nadzieje nasuwa się samo...
- Po tym, co się wydarzyło się w Tokio nie chcę niczego obiecywać, żeby nie zapeszyć. Wtedy też nam wszyscy wieszali medale na szyi, a skończyło się, jak się skończyło. Dlatego o igrzyskach na razie w ogóle nie myślimy. Raczej wszyscy mamy w głowie upragnione wakacje - przyznał Język, nawiązując do szóstej pozycji Polek, które w pierwszym spotkaniu - w ćwierćfinale - było blisko pokonania Estonek, późniejszych złotych medalistek.
Poza dekoracją na sali, wieczorem w centrum Mediolanu odbywa się ponowne wręczenie medali w świetle reflektorów, ale pod gołym niebem.
- Mediolan, ale i chyba całe Włochy żyją szermierką, to czuć i widać. Po piłce nożnej i może siatkówce to chyba dyscyplina numer trzy. Pełne trybuny, świetna atmosfera. Tu walczy się inaczej, bo publiczność potrafi docenić szermierczy kunszt, także rywali swoich zawodników. Taki sukces smakuje dwa razy lepiej niż odniesiony np. w pustej hali, a i tak się w naszej dyscyplinie zdarza. Coś takiego przeżyłem właśnie w Tokio i mam nadzieję, że to się już nie powtórzy. Dlatego może dobrze nam wróży fakt, że przyszłoroczne igrzyska będą w Paryżu, wszak Francja to kolebka szermierki, a te rozkochane w tym sporcie kraje nam służą - zaznaczył z uśmiechem.
- Żyjemy marzeniami, nadziejami, ale na razie nie wybiegajmy za bardzo w przyszłość. Rok w sporcie to szmat czasu, wiele się jeszcze może zmienić i wydarzyć, na dobrą sprawę nie mamy jeszcze przypieczętowanej olimpijskiej kwalifikacji - podsumował trener Język.
Drużyna szpadzistek po raz pierwszy w historii stanęła na najwyższym stopniu podium MŚ. Jednocześnie to pierwsze złoto polskich szermierzy w imprezie tej rangi od 2007 roku.
Przejdź na Polsatsport.pl