Lekkoatletyczna mistrzyni Polski skomentowała swój sukces. "Nie chciałam bić żadnych rekordów"
- W tym momencie jestem najlepszą Europejką i chcę trochę "podgryźć" Amerykanki. Myślę, że mogę je pokonać, a przynajmniej walczyć w finale MŚ. To jest mój cel, ale nie będzie łatwo - zadeklarowała Pia Skrzyszowska, mistrzyni Polski w biegu na 100 m ppł.
W sobotę 22-latka obroniła w Gorzowie Wielkopolskim tytuł mistrzyni Polski. Na podium stanęły też Klaudia Siciarz i Marika Majewska. Zwyciężczyni uzyskała czas 12,94 i jako jedyna zeszła poniżej 13 sekund.
ZOBACZ TAKŻE: Zdobył mistrzostwo Polski po raz ósmy. "Udowodniłem sobie, że jestem szefem"
- W finale zmobilizowałam się. Wiedziałam, że dziewczyny będą mnie napierać, bo zbliżają się do 13 sekund i nie mogę pozwolić sobie na błędy. To jednak nie był dobry bieg, bo pod koniec się odchyliłam do tyłu, ale najważniejsze było, żeby zająć pierwsze miejsce. Nie chciałam bić dzisiaj żadnych rekordów. Jestem w ciężkim treningu, bo już zaczęłam się przygotowywać do MŚ. Miałam tylko wygrać - powiedziała Skrzyszowska.
W finałowym biegu start był powtarzany aż cztery razy. "Tym razem nie wybiło mnie to z rytmu. Byłam najspokojniejsza na starcie, a widziałam, że inne dziewczyny się denerwują. Byłam już w takiej sytuacji w Tokio. Na igrzyskach doświadczyłam tego, czym są cztery falstarty. Na mistrzostwach Polski to była pestka" - oświadczyła.
Skrzyszowska miała również najlepszy czas w eliminacjach, choć nie obyło się bez drobnej wpadki, gdyż zahaczyła o płotek, co zaburzyło jej rytm biegu.
- Biegi na mistrzostwach Polski są trudniejsze, bo ciężej się zmobilizować. Bieg eliminacyjny był śmieszny. Nie wiem, jak go opisać. Pobiegłam go najgorzej, jak się dało. Wyszłam szybko z bloków, potem się potknęłam i chciałam utrzymać rytm, wyprzedzić Weronikę Nagięć i dobiec jako pierwsza. Zrobiłam to, choć czas był bardzo słaby. Roześmiałam się, jak zobaczyłam 13,18 przy moim nazwisku - skomentowała.
Zawodniczka klubu AZS AWF Warszawa zdobyła trzeci tytuł z rzędu. Przed rokiem wygrała mistrzostwa Polski w Suwałkach, a dwa lata temu w Poznaniu.
- Mam mocną pozycję w polskiej lekkoatletyce, więc nawet gdyby przytrafiłby mi się jakiś błąd, przegrana, to myślę, że kibice i znawcy lekkoatletyki wiedzą na co mnie stać. Jednak chciałam się pokazać z jak najlepszej strony, żeby wygrać i ponownie być najlepszą Polką w biegu na 100 m ppł. W końcu mam też miano najlepszej Europejki - podkreśliła.
Mistrzyni Europy w lipcu ustabilizowała się na poziomie poniżej 12,70. Dobrze wypadła podczas mityngów Diamentowej Ligi w Chorzowie (12,77) i Monako (12,68), ale swój najlepszy wynik w tym roku uzyskała w Szekesfehervar (12,65).
- Uważam, że ten sezon jest bardzo dobry, choć z wieloma błędami, co z jednej strony jest dobre, bo w sezonie przedolimpijskim doświadczam różnych sytuacji i zbieram doświadczenie. Moje wyniki nie są jednak adekwatne do tego, co mogłoby być. Trzeba dobrze przebiec 10 płotków, a nie osiem czy trzy. Forma jest wyższa niż roku temu, choć jeszcze tego nie pokazałam, bo robię błędy - oceniła.
Skrzyszowska zajmuje w tym roku 17. miejsce na świecie. Szybciej od niej biegało pięć Jamajek i siedem Amerykanek, ale do startu w mistrzostwach świata będą dopuszczone maksymalnie trzy zawodniczki z jednego kraju, więc Polka ma realne szanse na awans do finału.
- Jadę na MŚ z wynikiem 12,65 i być może dziewczyny się nie spodziewają, że nagle wystrzelę. Mam nadzieję, że tak będzie. Teraz trzeba już tylko szlifować formę. Chcę tam być co najmniej najlepszą Europejką. Umiem się zmobilizować na ważne biegi. Muszę być cierpliwa i spokojna - stwierdziła.
W tym roku najszybciej na 100 m ppł biegały Amerykanki Nia Ali (12,30) i Kendra Harrison (12,31) oraz Kubanka Jasmine Camacho-Quinn (12,31) - mistrzyni olimpijska z Tokio.
- Amerykanki są bardzo mocne. Już sześć z nich zeszło w tym roku poniżej 12,40. Myślę, że jestem w stanie to pobiec. Finał MŚ jest możliwy. Nie wiem, jaki będzie finalny skład i czy wszyscy najlepsi przyjadą, ale ja skupiam się na sobie. Muszę liczyć na swoją wysoką formę, a nie na słabszą formę dziewczyn - oświadczyła.
W kwietniu Skrzyszowska trenowała w południowoafrykańskim Potchefstroom, a w maju w tureckim Belek.
- W tym roku byłam na dwóch obozach z międzynarodową grupą. W Potchefstroom biegałam na 50 procent swoich możliwości, bo ciągle walczyłam z kontuzją, a w Belek to było 80 procent. Trenowałam z nimi, ale byłam trochę z tyłu, bo musiałam wrócić do zdrowia - poinformowała.
- Ostatnio jestem ciągle w Warszawie. Trenuję z Anią Kiełbasińską, ale to są różne konkurencje, więc nie mam okazji do tego, żeby z kimś biegać płotki. Liczę teraz na siebie i ścigam się sama ze sobą na treningach. Teraz muszę się trochę uspokoić. Niedługo jedziemy do Cetniewa, gdzie trochę odetnę się od świata i skupię się tylko na treningu i regeneracji - kontynuowała.
W 2022 roku Skrzyszowska wraz z Ewą Swobodą, Anną Kiełbasińską i Mariką Popowicz-Drapałą czasem 42,61 pobiły rekord Polski w sztafecie 4x100 m i zdobyły srebrny medal mistrzostw Europy w Monachium. Płotkarka nie wyklucza, że wesprze ponownie sztafetę podczas sierpniowych MŚ w Budapeszcie.
- Program to umożliwia, ponieważ biegi płotkarskie są podzielone na trzy dni. Zatem mogę biegać płotki trzy dni z rzędu, a w czwartym wystartować w sztafecie. Jeśli trener mnie zechce, to oczywiście będę chciała biegać, choć płotki są priorytetem - zapewniła.
Skrzyszowska w czasie ubiegłorocznego Memoriału Kamili Skolimowskiej w Chorzowie ustanowiła rekord życiowy - 12,51. Lekkoatletka jest przekonana, że w MŚ w Budapeszcie może biegać w okolicach 12,40.
- Ten sezon jest naznaczony falstartami, złymi warunkami, biegami pod wiatr. Nic nie idzie tak jak powinno, ale to dobrze, bo obiegam się w tych gorszych warunkach. Może się zaskoczę i trafię na zawody, gdzie będzie słońce, wiatr w plecy +1,5 m/s i czysty bieg. Wolę, kiedy przeciwniczki mocno naciskają, bo wtedy jest mi się łatwiej zmobilizować i to jest walko o coś. Lepiej pobiec dobry rezultat w mocnej stawce i nie wygrać, niż wygrać ze słabym wynikiem - zakończyła.
Przejdź na Polsatsport.pl