Gwiazdor NBA nie zaprosił ojca na ślub. "Dziękuję Kolumbowi za odkrycie Ameryki"
Hariz Nurkić, ojciec grającego w NBA Jusufa Nurkicia, żalił się na łamach bośniackich mediów, że nie został zaproszony na ślub swojego syna. O brak kontaktu z koszykarzem obwinia swoją żonę i agenta Jusufa.
Środkowy Portland Trail Blazers i jego wybranka, Emina Durić, powiedzieli sobie sakramentalne "tak" w twierdzy Lovrijenac, należącej do zespołu umocnień Dubrownika. Na weselu pojawił się tłum gości, również tych z pierwszych stron gazet, by wymienić choćby amerykańskiego koszykarza Anfernee Simonsa, bośniackich aktorów Enisa Beslagicia i Tarika Filipovicia czy chorwackiego piosenkarza Petara Graso. Na ceremonii próżno jednak było szukać... Hariza Nurkicia, ojca zawodnika NBA.
ZOBACZ TAKŻE: Gwiazda NBA przekazała 125 ton żywności potrzebującym
- To wszystko zaszło za daleko. Wychowujesz dziecko, stawiasz je na nogi, wysyłasz w świat, a potem w grę zaczynają wchodzić inne czynniki... Cóż, widocznie nie byłem na tym ślubie mile widzianym gościem. Syn nie odzywa się do mnie już od pięciu lat - skomentował Hariz Nurkić w rozmowie z dziennikiem "Dnevni avaz".
Ojciec reprezentanta Bośni i Hercegowiny dodał, że największy wpływ na poróżnienie go z Jusufem mieli matka koszykarza oraz Enes Trnovcević, jego agent, który po transferze Nurkicia do NBA stał się, zdaniem Hariza, jak pijawka, która żeruje na jego dziecku, chcąc wyssać z niego jak najwięcej pieniędzy.
- Przedstawiali mnie jako potwora tak długo, że nic dziwnego, iż teraz syn się mnie wstydzi. Chciałbym podziękować Krzysztofowi Kolumbowi za odkrycie Ameryki i Enesowi Trnovceviciowi za odkrycie talentu mojego syna. Poza tym muszę jeszcze podziękować mojej żonie, bo ona też przyczyniła się do tego, jaki mamy ze sobą kontakt - powiedział ironicznie Hariz Nurkić.
Jak dodaje, najwięcej złego w jego relacjach z Jusufem zrobił właśnie agent koszykarza.
- Na raz osiodłanym koniu każdy może jeździć. Enes kreuje się na Bóg wie kogo, a kieruje się w życiu wyłącznie żądzą pieniądza. Gdyby nie mój syn, nadal byłby nikim, kompletnym anonimem. Najbardziej boli mnie to, że tak omotał Jusufa, że ten nawet nie wspomina już o ludziach, dzięki którym naprawdę się wybił, czyli o Muhamedzie "Muho" Umihaniciu, nauczycielu ze szkoły, u którego stawiał pierwsze sportowe kroki, Ozrenowi Seleskoviciowi, dyrektorowi szkoły podstawowej, który otoczył go opieką oraz profesorowi Kamberoviciowi z liceum. Ale nie, teraz okazuje się, że największy wpływ na karierę mojego syna miał Enes - żali się Nurkić senior.
Hariz podkreślił jednak, że mimo wszystko nadal marzy o pogodzeniu się z synem i na łamach prasy symbolicznie wyciągnął do niego rękę, licząc na to, że po latach uda mu się odzyskać kontakt z dzieckiem.
Przejdź na Polsatsport.pl