Motor rozpędzony, Znicz rozpalony, na górze Dolny Śląsk

Motor rozpędzony, Znicz rozpalony, na górze Dolny Śląsk
fot. Cyfrasport
Motor rozpędzony, Znicz rozpalony, na górze Dolny Śląsk

Dwie kolejki Fortuna 1 Ligi za nami i znów – jak przed tygodniem – trzeba złożyć ręce do oklasków dla dwóch zespołów z mianem beniaminka. Motor ma na koncie sześć punktów i to zdobytych kosztem Zagłębia Sosnowiec i Lechii Gdańsk. Znicz uzyskał niby "tylko” cztery, ale skazywany na pożarcie skromny klub z Pruszkowa w sobotę wywiózł remis z Bielska-Białej, gdzie grał w piłkę lepiej od Podbeskidzia.

Na Lublin od czasu zatrudnienia na stanowisku trenera Goncalo Feio zawsze patrzy się pod kątem związanych z jego osobą wydarzeń, które rozgrzane zostały dodatkowo wywiadem Krzysztofa Marciniaka z Canal Plus. Portugalczyk postrzegany jest w środowisku jako osoba – delikatnie ujmując – kontrowersyjna, żeby nie napisać niepoczytalna, ale tymi kwestiami nie będę się zajmował. Widzę za to ułożoną przez niego drużynę, która mimo mankamentów jeżeli chodzi o piłkarską jakość, tworzy świetnie zorganizowany organizm, który ma swoje schematy i wie co w danym momencie na boisku wykonać. Intensywność, próba szybkiego odbioru piłki zaraz po stracie, mocno pracujący napastnik w roli pierwszego obrońcy, który często ze względu na poniesiony wysiłek zmieniany jest w trakcie meczu przez atakującego o podobnych walorach. Z ławki zawsze może wejść zawodnik, który poziomem nie odbiega znacząco od tego, który zaczął mecz od pierwszego gwizdka.

 

ZOBACZ TAKŻE: Co za spektakl w meczu Polonii z Wisłą! Horror, dwie bramki w doliczonym czasie

 

Czy nie przypomina to nieco filozofii Rakowa Częstochowa? Poza tym, że Feio nie gra ustawieniem 1-3-4-2-1? Zdziwionym tym faktem być absolutnie nie można. Dwa i pół roku pracy u Marka Papszuna odcisnęło na Portugalczyku swoje piętno. Artyści nie boją się kopiować mistrzów. Ale dodają też sporo swojego. I tak właśnie w lubelskiej ekipie to wygląda. A kolejny mecz z rzędu – licząc najważniejsze boje z końcówki poprzedniego sezonu, także z barażami – wygrany po akcji w ostatnich sekundach budzi podziw. Wierzą i walczą do końca. Taka postawa w sporcie zawsze jest godna szacunku i pochwał.

 

Znicz Pruszków, w przeciwieństwie do Motoru, awansował do Fortuna 1 Ligi bezpośrednio, a nie przez baraże i była to z pewnością duża sensacja. Podobnie należy ocenić start ekipy z Mazowsza na wyższym szczeblu, bo nie znam nikogo, kto w przedsezonowych prognozach, także na naszych łamach w tradycyjnej sondzie, nie typowałby "żółto-czerwonych” do natychmiastowego spadku. Jasne, że z czterema punktami nikt nigdzie się nie utrzymał i żartobliwie mówiąc Zniczowi brakuje teraz jeszcze trzydziestu sześciu "oczek” do realizacji planu, ale początek sezonu jest więcej niż dobry. Spójrzmy jak w Ekstraklasie zaczęła analogia pruszkowian w elicie, czyli Puszcza Niepołomice. Dwa następne spotkania z Zagłębiem Sosnowiec i Lechią Gdańsk na pewno powiedzą nam więcej o realiach i z pewnością w Pruszkowie nikomu nogi nie oderwały się od podłoża.

 

Ważne jest jednak to, że za politykę transferową odpowiada tam Sylwiusz Mucha-Orliński. Człowiek, który kiedyś pod swoje skrzydła przyjął odrzuconego przez Legię Warszawa Roberta Lewandowskiego czym prawdopodobnie uratował jego karierę. Pierwsza transza za jego transfer z Bayernu do Barcelony w ramach ekwiwalentu za wyszkolenie w formie opłaty solidarnościowej już do klubu wpłynęła. Zbudowanie jednak drużyny na miarę Fortuna 1 Ligi jest tu jednak trudniejsze niż w Motorze. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć dlaczego. Choć tak samo jak Feio ma umiejętność odbudowywania piłkarzy i wyciągania ich z "niebytu” to samo robi charyzmatyczny "Sylwek”, który jak mało kto zna rynek niższych klas rozgrywkowych i ma bystre oko do wynajdowania piłkarzy nieoczywistych. To samo dotyczy osoby trenera. Mariuszowi Misiurze też wkrótce trzeba będzie poświęcić trochę więcej uwagi bo jego historia i filozofia wydaje się interesująca.

 

Na koniec rzut oka na dwa pierwsze miejsca w tabeli, a tu góruje Dolny Śląsk. To, że tak wysoko spadkowicz z Ekstraklasy Miedź Legnica nikogo nie dziwi. Podobnie jak twitterowe żarty, że dla tego klubu trzeba by stworzyć rozgrywki pomiędzy elitą a jej zapleczem, bo na pierwsze z tych środowisk są za słabi, a na drugie za mocni. Dwa razy awansowali i dwukrotnie błyskawicznie spadali. Może do trzech razy sztuka? Jeśli za tydzień trzeci raz z rzędu wygra i Odra Opole, podejmująca GKS Tychy, trzeba będzie się jej zacząć bliżej przyglądać. Na razie zespół Adama Noconia pokonał jednak – choć trzeba podkreślić, że wysoko - dwa kiepsko prezentujące się zespoły z Rzeszowa. W niegdysiejszej stolicy polskiej piosenki też mankamentów jest sporo.

 

Środkowy napastnik Dawid Czapliński rozegrał w F1L prawie 90 meczów, a strzelił w niej zaledwie 11 bramek. Komponuje się jednak w strategię, bo Odrę, podobnie jak Motor, a tym bardziej Znicz, nie stać na wybitnego "golleadora”. Z tą niedogodnością świetnie sobie radzą. I brawo. Trzeba mierzyć siły na zamiary i finanse. Tym większy należy się ukłon w stronę tych trzech klubów. Co będzie dalej? Tego oczywiście nie wie nawet najbardziej tęga pierwszoligowa głowa.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie