Rozchwiana Wisła Kraków. Radosław Sobolewski ma problem
Wisła Kraków pokonała w Warszawie beniaminka Fortuna 1. Ligi Polonię 3-2, ale podobnie jak na inaugurację sezonu w Łęcznej zbyt łatwo traciła kontrolę nad wydarzeniami i – co gorsza – brakuje jej tej mentalności, z jakiej słynął podczas piłkarskiej kariery jej trener Radosław Sobolewski.
W pierwszej połowie i na początku drugiej Wisła bawiła się z rywalem, górując nad nim technicznie i taktycznie. Bramki musiały być kwestią czasu. Padły dwie i dla rasowego zespołu, a takim powinna być aspirująca do Ekstraklasy ekipa spod Wawelu, kolejne mogły wynikać z kontrowania nieopierzonego na pierwszoligowym poligonie rywala. Tak się jednak nie stało. Niespodziewanie to „Czarne Koszule” doszły do głosu.
ZOBACZ TAKŻE: Co za spektakl w meczu Polonii Warszawa z Wisłą Kraków. Dwie bramki w doliczonym czasie
Trener Polonii Rafał Smalec zagrał va banque i po godzinie wprowadził trzy zmiany. Jeden z wprowadzonych – Mateusz Michalski zdobył kontaktową bramkę. Z kolei trener Sobolewski tym razem nie miał nosa do zmiany – chwilę przed stratą gola wpuścił Tachiego i to on właśnie nie upilnował polonisty.
Kontaktowa bramka dla gospodarzy, zwłaszcza po stałym fragmencie gry, mogła się przytrafić. Natomiast dla wiślaków nie może być do przyjęcia taki stan rzeczy, że także po wrzutce z drugiego rzutu wolnego mogli stracić kolejną bramkę. Jeszcze bardziej nie powinni sobie pozwalać na takie sytuacje, że prowadząc dwubramkowo, grając w liczebnej przewadze, tracą jednego gola, a bliscy byli utraty także drugiej bramki – analiza VAR pozwoliła sędziemu słusznie utrzymać pierwotny wyrok – bramkarz krakowian Alvaro Raton był faulowany przez golkipera Polonii Mateusza Kuchtę.
Wiślacy łatwo wpadają w panikę. Powód jest prosty
Ostatecznie trzy punkty pojechały do Krakowa, ale styl zwycięstwa nie wróży dobrze Wiśle. Tym bardziej, że identyczna utrata kontroli nad meczem przytrafiła się krakowianom tydzień wcześniej w Łęcznej.
Z jednej strony trzeba się temu dziwić, bo budżet „Białej Gwiazdy”, a co za tym idzie i pensje piłkarzy są znacznie wyższe. Z drugiej jednak nie powinno być zdumienia. Najemne legie cudzoziemskie charakterologicznie nigdy nie dorównają armiom rodzimym, które bronią swej ziemi.
W drugiej połowie Wisła miała na boisku ośmiu Hiszpanów i na dzisiaj trudno o którymś z nich powiedzieć, by był liderem i potrafił poderwać zespół w kryzysowym momencie. Serią dobrych zagrań, krzykiem, gestem. Kogoś takiego, jak kilkanaście lat temu Sobolewski czy Kamil Kosowski.
Tymczasem szczególnie w Fortuna 1. Lidze trzeba mieć chłopaków którzy nie tylko potrafią dobrze grać, ale też bić się na boisku. I nie chodzi o bezmyślne faule. Teoretycznie takie role powinni pełnić Vullnet Basha, Igor Sapała, a zwłaszcza Alan Uryga. Basha jest w zmierzchu swej kariery i dziwi mnie, że nawet w Warszawie, gdzie mecz nie był intensywny i prowadzony w zawrotnym tempie, nie zagrał nawet 70 minut. Sapała leczy kontuzję, a kuracja Urygi to prawdziwa saga, której końca nie widać, a trwa już od listopada 2021 r.
Goku ciężko będzie zastąpić Luisa Fernandeza
Dwie kolejki to za wcześnie na indywidualne cenzurki, ale na razie widać, że Wisła ucierpiała po zmianach nie tylko na odejściu Luisa Fernandeza, który zagwarantował jej w zeszłym sezonie 20 bramek i siedem asyst. Goku na Konwiktorskiej zawiódł. Na lewej flance Jesus Alvaro zaliczył asystę, ale na razie nie prezentuje tej magii dryblingu i strzału, którymi czarował Alex Mula.
Eneki Satrestegui miał ustabilizować defensywę. Na razie Wisła nie trafiła na zespół, który przyparłby do ściany jej obronę, ale wystarczyły Górnik Łęczna i Polonia Warszawa, by para Satrestegui – Igor Łasicki miała spore kłopoty, zwłaszcza w przy pojedynkach powietrznych.
Alvaro Raton nie zawodzi. Wisła ma konkurencję o miejsce w bramce
Alvaro Raton ma znacznie lepsze warunki fizyczne niż Mikołaj Biegański i o klasę lepszy wykop piłki. Nie boi się gry na przedpolu, więc rywale wiedzą, że nie ma sensu posyłać dośrodkowań tuż przed bramkę. Gdyby nie wyszedł do ostatniego dośrodkowania Polonii, po którym sfaulował go Mateusz Kuchta, mówilibyśmy pewnie o bramce na 3-3. Pamiętajmy, że w zeszłym sezonie Raton bronił śladowo, zaliczył tylko 450 minut, więc teraz czas pracuje na jego korzyść, a ma niemałą konkurencję. Za jego plecami czekają nie tylko Biegański, ale coraz lepiej radzący sobie na treningach Kamil Broda. Problemem Wisły na pewno nie jest obsada bramki.
W roli jokera w ataku w Warszawie dobrze spisał się Szymon Sobczak. Jego piękne trafienie z rzutu wolnego dało wiślakom zwycięstwo. Sprowadzenie tego zawodnika z Zagłębia Sosnowiec było dobrym ruchem. Widać, że da drużynie więcej korzyści niż Sergio Bonito, który w zeszłym sezonie wchodził na końcówki i nic z tego nie wynikało.
Przejdź na Polsatsport.pl