Kowalski: Ancelotti żyje swoim upadkiem, Lewandowski już nie pociągnie?

Kowalski: Ancelotti żyje swoim upadkiem, Lewandowski już nie pociągnie?
fot. PAP/EPA
Robert Lewandowski (z lewej) i Carlo Ancelotti

Absurdalny Real przeciwko przeciętnej Barcelonie przegrywający w towarzyskim meczu w Dallas aż 0:3 to zdaniem madryckich dziennikarzy sygnał, że zbliżający się sezon dla drużyny „Królewskich” może być jeszcze gorszy niż poprzedni.

Drużyna Carlo Ancelottiego, mimo 29 oddanych strzałów (w tym pięciu w słupek) powtórzyła swój brak szybkości, tak charakterystyczny dla minionego sezonu, pokazała się jako drużyna mająca problem w wywieraniem presji na przeciwniku i wyglądała tak, jakby wręcz wołała do prezydenta klubu o strzelca, który potrafiłby finalizować akcje. Czy można sobie bowiem wyobrazić podobną kanonadę, zakończoną zerową zdobyczą, gdyby w składzie był Erling Halland, Kylian Mbappe czy choćby Karim Benzema, który już odszedł?

 

ZOBACZ TAKŻE: Sadio Mane pożegnał się z Bayernem Monachium


A Włoch u steru wyglądał tak, jakby wciąż żył swoim upadkiem, kiedy w poprzedniej kampanii ligowej przegrał z Barcą długo przed końcem rozgrywek, a w Lidze Mistrzów został wręcz upokorzony przez Manchester City, ulegając 0:4. Madrycka propaganda rozdmuchała co prawda transfer Jude'a Bellinghama z Borussii Dortmund jako prawdziwy hit (kosztował 103 mln euro), ale czy naprawdę 20-latek od razu wejdzie w buty Luki Modrica czy Toniego Kroosa?


„No i dlaczego Anglika nie zakontraktował żaden z superbogatych klubów Premier League? Czyżby obawiano się jego problemu z kolanem, na który nie zwrócono uwagi w Madrycie?” – pyta podejrzliwie felietonista „El Mundo” Julian Ruiz.


Zaproponowany przez Ancelottiego swoisty „diament”, w którym rolami w środkowej strefie boiska dzielili się Eduardo Camavinga, Aurelian Tchouameni, Federico Valverde i Bellingham właśnie, został przez ekipę Xaviego obnażony. Młodzi zdolni bez starych mogą niewiele, dlatego Ancelottti musiał wezwać z ławki Chorwata i Niemca.


Czyli nie wymyślił nic nowego skutecznego i musiał wrócić do tego co funkcjonowało przez wiele lata, ale mocno się już zakurzyło. Ustawienie 4-3-3 z Kroosem i Modricem w środku. Porażka strategiczna, najdelikatniej ujmując.


Barcelona z tego skrzętnie skorzystała i przy okazji zaprezentowała światu swój diament, ale prawdziwy, a nie taki, jak ten taktyczny Ancelottiego.


Fermin Lopez, który wszedł na 25 minut za Pedriego, strzelił przepięknego gola i zaliczył asystę. Rocznik 2003, który będąc na wypożyczeniu w Linares zdobył 12 goli, prawdopodobnie za chwilę będzie nie mniejszą gwiazdą niż Pedri.


Xavi, odkrywając Fermina, też w jakiś sposób upokorzył Real, który ma problemy z kreowaniem wychowanków (Fermin zaczynał w La Masia). Widać też, że Vinicius Junior pozbawiony mądrości Benzemy z przodu, traci na wartości. Owszem, bywa kosmiczny, ale choćby sposób, w jaki wykonywał rzut karny z Barceloną, wskazuje, że taką prawdziwą supergwiazdą raczej nie będzie.

Mecz w Dallas w obecności 82 tysięcy ludzi był pierwszym czerwonym alarmem, który usłyszeli w Madrycie. Ale żeby nie było tak jednostronnie negatywnie: Barcelona, która zblamowała się w Lidze Mistrzów i Lidze Europy w minionym sezonie, wcale nie wygląda olśniewająco.

 

Dziennikarz „El Mundo” zauważa, że Robert Lewandowski nie jest już w stanie ciągnąć swojej sławy na tym samym poziomie, co dotychczas, a mecz z Realem bardzo to uświadomił. A na domiar złego coraz więcej wskazuje na to, że „Barca” straci swojego najlepszego ofensywnego gracza. Ousmane Dembele może bowiem odejść tego lata za 50 milionów euro, bo taki jest zapis w jego przedłużonym kontrakcie.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie