Roman Kołtoń: 80 dni dookoła Portugalii, czyli kiedy wraca Fernando Santos

Roman Kołtoń: 80 dni dookoła Portugalii, czyli kiedy wraca Fernando Santos
fot. Cyfrasport
Fernando Santos

Polski futbol klubowy nabrał rozpędu. Mistrz Polski, Raków Częstochowa, walczy o Ligę Mistrzów, Legia Warszawa, Lech Poznań i Pogoń Szczecin o Ligę Konferencji. Wystartował Ekstraklasa. Tymczasem Fernando Santos - od ostatniego zgrupowania - wpadł do Polski, jak po ogień. Na jeden dzień. I ma wrócić dopiero 10 sierpnia.

Poprosiłem Bogdana Cisaka z teamu "Prawda Futbolu", aby sprawdził, gdzie funkcjonuje Fernando Santos od początku kadencji selekcjonera Biało-Czerwonych. 24 stycznia 2023, 7 lutego do 28 marca 2023, 17 kwietnia do 21 czerwca 2023 i 15 lipca – w tych dniach Santos przebywał w Polsce lub na zgrupowaniach kadry. To daje 118 dni pracy na rzecz PZPN-u. Poza Polską, jeśli wróci do Warszawy 10 sierpnia 2023 roku, będzie 80 dni, w okresie kontraktu, który płaci mu związek. 80 dni dookoła Portugalii! I piszę to bez wyjątkowej złośliwości. Raczej ze smutkiem.

 

ZOBACZ TAKŻE: Cezary Kulesza przekazał wiadomość od Fernando Santosa. Jasne stanowisko


Gdy dziennikarze dopytują się o termin powrotu Santosa, sekretarz generalny PZPN Łukasz Wachowski mówi, że "termin jest płynny". Może w takim razie to nie będzie 80 dni, a 75... Eh... Na pewno Portugalczyk nie zważał na start Ekstraklasy. Nie zważał na udział polskich klubów, czy w pierwszej, czy w drugiej rundzie kwalifikacji europejskich. Nie towarzyszył Rakowowi Częstochowa w spotkaniach z Florą Tallin, czy Karabachem Agdam. Zabrakło Santosa na trybunach przy Bułgarskiej, gdy Lech Poznań mierzył się z Żalgirisem Kowno. Teraz nie będzie w czwartek na Legii, która zagra rewanż z Ordabasy Szymkent. Ktoś powie - nie ma takiej potrzeby. Uważam, że to nie tylko potrzeba - to konieczność. Znajdujemy się w dramatycznym momencie, jeśli chodzi o przebudowę drużyny narodowej. Każdy ciekawy piłkarz powinien być pod lupą selekcjonera. Ben Lederman, Bartosz Slisz, czy Filip Marchwiński - trzeba ich śledzić, analizować, dopingować.

 

Więcej - Santos nie pojechał na turnieje U-17 czy U-19 z udziałem reprezentacji Polski. Mógł polecieć choć na jeden mecz reprezentacji prowadzonej przez Marcina Włodarskiego czy Marcina Brosza. W przypadku Włodarskiego mógł to być półfinał z Niemcami, a w przypadku Brosza inauguracyjne spotkanie z Portugalią. Nic takiego nie miało miejsca. Ktoś powie, ale przecież ci młodzi piłkarze mają jeszcze bardzo daleką drogę do reprezentacji Polski. I owszem, ale Leo Beenhakker, gdy jeszcze mu się chciało, doglądał młodych Polaków. Gdy reprezentacja U-20 awansowała na Mundial, to pojechał na zgrupowanie do Włocławka, aby przyjrzeć się wybrańcom Michała Globisza. Ba, Beenhakker wybrał się do Kanady na turniej, aby z trybun oglądać młodego Grzegorza Krychowiaka, Bartosza Białkowskiego, czy Dawida Janczyka.

 

Jakże blado wyglądają dziś słowa Cezarego Kuleszy z prezentacji Santosa. Prezes PZPN powiedział publicznie: "Trener zamieszka w Warszawie. Przeprowadza się tu z całą rodziną". Ba, padło takie zdanie: "Trener zadeklarował, że będzie się angażował w doskonalenie procesu szkolenia. Będzie miał przegląd wszystkich kadr juniorskich. Będzie jeździł i rozmawiał z trenerami tych zespołów". Mieszkanie w Warszawie miesiącami stoi puste. Wyprawa na Węgry, czy na Maltę - aby towarzyszyć reprezentacjom U-17 i U-19 - okazała się za trudna. Santos raz pojechał na U-17, aby zobaczyć jakiś sparing w Siedlcach. Godzinę drogi od ulicy Bitwy Warszawskiej, gdzie jest siedziba PZPN. Wachowski głosi, że trener pojawia się w biurze, schodzi na kantyny, popija na co dzień kawkę. "Tak nie pracował żaden selekcjoner" - zaznacza Wachowski. I wypada to komicznie, bo może Adam Nawałka nie schodził do kantyny w biurowcu PZPN, ale za swoimi sztabowcami siedział po kilkanaście godzin przez kilka dni z rzędu, analizując poszczególne mecze. Czesław Michniewicz lubił analizę w domku na Kaszubach, ale to nie znaczy, że nie był ciągle w akcji, jeśli chodzi o oglądanie kadrowiczów. Jeździł z dziesięciokilogramowym bagażem podręcznym, spiesząc z meczu na mecz. Z kolei Paulo Sousa łączył się zdalnie z kadrowiczami, aby zaszczepiać im swój pomysł - dodajmy odważny - na grę Biało-Czerwonych. Dziś Santosowi nie spieszy się do Polski. Taki styl – ktoś powie. Tyle, że ten styl – w polskiej rzeczywistości - może być zabójczy, a nie twórczy...

 

Prawda Futbolu
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Czechy - Ukraina. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie