Trzy razy po 1:1. Remis Wisły i Lechii w hicie kolejki
Wisła Płock - Lechia Gdańsk 1:1. Skrót meczu
Krzysztof Janus: Najbardziej bolą nas stracone bramki
Jan Biegański: Piłka jest tak stworzona, że nie zawsze lepszy wygrywa
Wisła Płock zremisowała z Lechią Gdańsk 1:1 w spotkaniu dwóch spadkowiczów z Ekstraklasy, zapowiadanym jako "hit kolejki". Dla "Nafciarzy" jest to trzeci remis 1:1 z rzędu, a więc po raz kolejny podopiecznym Marka Saganowskiego nie udało się przekonać swoich kibiców stylu, jaki prezentują oni od początku sezonu.
Do 3. serii gier Lechia podchodziła z dorobkiem 3 punktów, zainkasowanych po ograniu na inaugurację Chrobrego Głogów (4:2) oraz porażce tydzień później u siebie z Motorem Lublin (0:1). Jeżeli z kolei chodzi o podopiecznych Marka Saganowskiego, to trzeba przyznać, że w poprzednich dwóch spotkaniach nie zachwycili i raczej trudno było dostrzec w Wiśle "ekstraklasową jakość". Oba mecze, z Podbeskidziem Bielsko-Biała i Zagłębiem Sosnowiec, zakończyły się mało przekonującymi remisami 1:1, choć niewielkim pocieszeniem dla kibiców "Nafciarzy" był fakt, że zespół z tygodnia na tydzień zdawał się notować progres pod względem przygotowania motorycznego.
ZOBACZ TAKŻE: ŁKS Łódź wydarł trzy punkty Koronie Kielce w doliczonym czasie gry
Wynik został otwarty w 36. minucie, kiedy to kapitalnie o piłkę powalczył Łukasz Zjawiński, czym zmusił Beniamina Czajkę do popełnienia błędu, a wynikłą z tego sytuację wykorzystał Luis Fernandez, notując 4. trafienie w obecnym sezonie. Wicekról strzelców zeszłych rozgrywek może śmiało myśleć o wywalczeniu korony, jeżeli tylko utrzyma skuteczność na tak wysokim poziomie.
Na nieszczęście Lechii nie grała ona jednak tak dobrze w defensywie, o czym najboleśniej przekonała się 30 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy. Wtedy po prawej stronie pola karnego gdańszczan znalazł się Krzysztof Janus i mocnym, płaskim strzałem w kierunku dalszego słupka pokonał Bohdana Sarnawskiego. Warto odnotować, że na boisku znalazł się dopiero po przerwie, więc śmiało można mówić w tym przypadku o "wejściu smoka".
Później długo obserwowaliśmy coś, co śmiało można z kolei nazwać "piłkarskimi szachami", ponieważ żadna z drużyn nie była w stanie stworzyć praktycznie jakiejkolwiek sytuacji bramkowej. Impas ten trwał aż do końcówki meczu, kiedy to do głosu doszli lechiści. Goście stwarzali sobie coraz to nowe okazje, spośród których najdogodniejszą zmarnował Zjawiński, trafiając w sytuacji sam na sam w bramkarza rywali. Tak słaba końcówka w wykonaniu Wisły stawia pod znakiem zapytania wspomniany wcześniej progres w przygotowaniu fizycznym...
ZOBACZ TAKŻE: Marek Saganowski mówi wprost! Wskazał problem swojego zespołu
W następnej kolejce "Nafciarze" zagrają na wyjeździe z drużyną GKS Katowice, natomiast Lechia podejmie na Polsat Plus Arenie Znicz Pruszków.
Wisła Płock - Lechia Gdańsk 1:1 (0:1)
Bramki: Krzysztof Janus 46' - Luis Fernández 36'
Wisła: Krzysztof Kamiński - David Niepsuj (52' Marcin Biernat), Jakub Szymański (67' Igor Drapiński), Beniamin Czajka, Milan Spremo - Fabian Hiszpański (46' Krzysztof Janus), Mateusz Szwoch, Filip Lesniak, Fryderyk Gerbowski, Nikola Srećković (80' Radosław Cielemęcki) - Łukasz Sekulski.
Lechia: Bohdan Sarnawskyj - Bartosz Brzęk (65' Dawid Bugaj), Tomasz Neugebauer, Iwan Żelizko, Miłosz Kałahur - Dominik Piła, Rifet Kapić, Jan Biegański, Luis Fernández, Conrado (80' Kacper Sezonienko) - Łukasz Zjawiński.
Żółte kartki: Szymański, Lesniak - Fernández, Żelizko.
Sędziował: Leszek Lewandowski (Zabrze).
Przejdź na Polsatsport.pl