Piłka ręczna wraca na sportowe anteny Polsatu. W takiej ilości nigdy i nigdzie jej jeszcze nie było
Marian Kmita: Jesteśmy pełni nadziei, że pomożemy polskiej piłce ręcznej
Piotr Pykel: Będziemy starali się pokazać jak najwięcej meczów
Piotr Należyty: Chcemy przyzwyczaić widzów, że piłkę ręczną będą mogli oglądać o stałych godzinach
Sławomir Szmal: Trzeba skupić się na tym, aby młodzież chętnie uprawiała piłkę ręczną
Grzegorz Tkaczyk: Mam życie poukładane poza piłką ręczną
Karol Bielecki: Polska piłka ręczna jest na bardzo niskim poziomie
Tomasz Gębala: Cieszę się, że mogę grać w lidze, która chce się rozwijać
Sylwia Matuszczyk: Otoczka wokół piłki ręcznej jest coraz lepsza
Piłka ręczna wraca do Telewizji Polsat!
Przeleciało te siedem lat bez piłki ręcznej w Polsacie. W międzyczasie w krajowych rozgrywkach pojawił się poważny, tytularny sponsor, nieznacznie zmieniły się zasady gry, na chwilę doszło do radykalnej odmiany systemu rozgrywek, pojawił się podział na grupy - granatową i pomarańczową. Ale sezon później ligę rozgrywano już w klasycznym wydaniu. No i jeszcze kwestia zasadnicza - wicemistrzowie świata z 2007 roku - z racji upływającego czasu, zaczęli pojawiać się w zupełnie nowych rolach.
Wracając jednak do spraw fundamentalnych: przez najbliższe siedem lat na sportowych antenach Polsatu będzie można obserwować zmagania w Orlen Superlidze kobiet i mężczyzn. A to oznacza między innymi ciąg dalszy arcyprestiżowych konfrontacji w lidze kobiet, Lubina z Lublinem, i na odwrót. To oznacza niezliczone „święte wojny” wśród mężczyzn, Płocka z Kielcami, które rzadko, bądź raczej nigdy nie kończą się jakimkolwiek rozejmem (nie wspominając już o próbach zawierania pokoju).
Ale nie tylko to.
Jest jeszcze dwadzieścia innych zespołów o zdrowo rozbudzonych ambicjach. Siedem lat transmisji, w każdej kolejce, w sezonie zasadniczym dwa mecze ligi mężczyzn, jeden w lidze kobiet i jeszcze około pięćdziesięciu meczów w fazie play off. To daje w sumie blisko tysiąc solidnych dawek sportowych emocji. Tylko, że to nie wszystko.
Już za trzy lata, od sezonu 2026/27 będzie można u nas obejrzeć rywalizację w Lidze Mistrzów. Nie trzeba nikomu przypominać, że w ostatnich latach zespół z Kielc, ostatnio jako Barlinek Industria, regularnie gra w Final Four (wygrał LM w 2016 roku), a wicemistrz z Płocka coraz bardziej liczy się w Champions League. Cztery lata topowych europejskich rozgrywek z niebagatelnym udziałem polskich zespołów.
Ale to jeszcze nie koniec.
Był sam środek mroźnej zimy 2007 roku. W Niemczech niemal codziennie padał gęsty śnieg, temperatura często schodziła poniżej zera, a w tamtejszych halach polscy piłkarze ręczni wprawiali w zachwyt cały świat. To my pokazywaliśmy tamte pamiętne mistrzostwa świata. Faktycznie wtedy zaczynała się nowożytna historia polskiej piłki ręcznej, sportu wówczas, w kraju, niszowego, dyscypliny znanej jedynie dość wąskiemu kółku zapaleńców.
Wygrywaliśmy w grupie z Niemcami, potem w drodze do finału z Rosją i Danią. Tamto osiągnięcie, wicemistrzostwo świata i emocje, które towarzyszyły meczom reprezentacji, wydostały ten sport z otchłani i by niepotrzebnie nie dublować poetów mało już oryginalnym wtrętem „o trafianiu pod strzechy”, można powiedzieć w zamian, że obok skoków narciarskich, piłka ręczna stała się pozycją numer jeden polskiego kibica w programie tak zwanych „sportów zimowych”.
Od tamtej sławetnej zimy 2007 wszystko się bowiem zaczęło. Potem przyszły kolejne mniejsze i większe sukcesy, których kulminacją były Mistrzostwa Europy w 2016 roku w Polsce. Nie dość, że je pokazywaliśmy, to jeszcze sami je produkowaliśmy. Z sukcesem. Sportowo, niestety, stały się rozczarowaniem. Rozpoczynał się okres Wielkiej Smuty, czy może należałoby powiedzieć „wieków ciemnych”. Reprezentację ogarnął kryzys, sport popadał w coraz większe tarapaty. Osiągnięciem stawał się sam udział w międzynarodowej imprezie. Gospodynie domowe i ich mężowie tracili zainteresowanie. O piłce ręcznej przestawało się rozmawiać z wypiekami na twarzy.
Czas to zmienić.
Oprócz siedmioletniej umowy na pokazywanie meczów krajowych lig, czteroletniego kontraktu na pokazywanie Ligi Mistrzów, w państwa telewizorach, na kanałach z logotypem telewizji Polsat, w latach 2028 i 2030 będzie można obejrzeć finały Mistrzostw Europy kobiet i mężczyzn (łatwo policzyć - cztery turnieje). I jeszcze na deser, wakacyjną porą lat 2027 i 2029 cztery turnieje Mistrzostw Europy w piłce ręcznej plażowej, także kobiet i mężczyzn. Bo ten sport powoli przestaje być sportem wyłącznie „zimowym”.
Tym wszystkim będziemy zajmować się przez najbliższe lata. Parafrazując dobrze znany slogan - „handball’s coming home”.