Powrót Fernando Santosa i prosto na ważny mecz. PZPN próbuje gasić pożary

Powrót Fernando Santosa i prosto na ważny mecz. PZPN próbuje gasić pożary
fot. PAP
Fernando Santos

Fernando Santos wraca dzisiaj do Polski. W ten sposób kończy się najdłuższy na świecie urlop wśród aktywnych selekcjonerów. Portugalczyk od razu wybiera się na mecz Legia – Austria Wiedeń, w asyście Grzegorza Mielcarskiego. Swych asystentów wysyła także na starcie Lecha ze Spartakiem Trnava. Lepiej późno, niż wcale. Tymczasem PZPN chce gasić pożary wizerunkowe - zmienił dyrektora komunikacji, zatrudniając dziennikarza politycznego.

Zapewnienia prezesa Kuleszy i sekretarza Wachowskiego nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością

Podczas prezentacji na PGE Narodowym Fernando Santos zapowiedział, że zamieszka na stałe w Polsce. Razem z PZPN-em akcentował, że zajmie się nie tylko pierwszą reprezentacją, ale też szkoleniem. Choć zarówno prezes Cezary Kulesza, jak i sekretarz generalny Łukasz Wachowski podkreślają, że Santos sporo czasu spędza w biurze federacji, te słowa nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością.

 

ZOBACZ TAKŻE: Roman Kołtoń: 80 dni dookoła Portugalii, czyli kiedy wraca Fernando Santos

 

Portugalczyk wyjechał do swego kraju tuż po marcowych meczach z Czechami i Albanią. Naprędce wsiadł w samolot także po czerwcowej kompromitacji z Mołdawią. Wrócił wprawdzie na Superpuchar Raków – Legia, ale wpadł tylko na jeden dzień, niczym do pożaru. Nazajutrz rano odleciał i aż do dzisiaj tyleśmy go w Polsce widzieli.

Długa nieobecność Santosa pogarszała sytuację wokół PZPN-u

Omijanie przez Santosa inauguracji Ekstraklasy i pierwszych konfrontacji Rakowa, Legii, Lecha i Pogoni tylko pogłębia kryzys wizerunkowy PZPN-u, jaki wybuchł po aferze z zabraniem skazanego za korupcję Mirosława Stasiaka na mecz z Mołdawią.

 

- Przede wszystkim, jako trener kadry narodowej, Fernando Santos powinien jeździć na mecze ligowe. Pamiętam, jak pan Kazimierz Górski jeździł po całej Polsce i łowił, powiem panu, diamenty – młodych chłopaków – podkreślał w rozmowie z Polsatem Sport król strzelców MŚ 1974 r. Grzegorz Lato.

 

- Liczyliśmy na to, że Fernando Santos bardziej się włączy w sprawy dotyczące polskiej piłki. Jako pracownik PZPN-u zainteresuje się bardziej drużynami młodzieżowymi. Wszystko zależy od kontraktu, jaki trener Santos podpisywał i od umiejętności wyegzekwowania jego zapisów. Ja nie chcę dolewać oliwy do ognia, ale myślę, że przyzwoitość nakazuje, żeby zaangażowanie selekcjoner było większe – mówił nam bez ogródek legendarny selekcjoner Antoni Piechniczek.

PZPN postanowił zmienić dyrektora komunikacji

Cezary Kulesza lansuje tezę, że jest ostrzej traktowany przez media niż jego poprzednik Zbigniew Boniek. Próbuje zganiać wszystkie problemy na porażkę piłkarzy z Mołdawią, na co nie ma bezpośredniego wpływu. I faktycznie, jego wpływ na to, czy piłkarze przejdą obok drugiej połowy meczu z Mołdawianami był żaden. Prezes PZPN-u ma za to, a przynajmniej powinien mieć, całkowitą kontrolę nad tym, kogo zatrudnia federacja na kluczowych stanowiskach. Jak choćby dyrektora komunikacji związku. Aleksandra Kostrzewska, która dwa lata temu, w momencie zatrudniania jej w PZPN-ie na tym eksponowanym stanowisku, nosiła nazwisko Rosiak, zostanie zapamiętana na długo. Choćby z tego, że gdy wybuchał kryzys za kryzysem, to jej nigdy nie było w akcji. Awantura o kontakty byłego selekcjonera Czesława Michniewicza z „Fryzjerem”, tąpnięcie związane z zatrudnieniem „Gruchy” jako ochroniarza Roberta Lewandowskiego, gigantyczne zamieszanie związane z kłótnią o premie z publicznych pieniędzy, podczas MŚ, czy afera z zabraniem na pokład Mirosława Stasiaka. Przy każdej z tych spraw dyrektor komunikacji powinien być na pierwszej linii frontu, a nie w cieniu, czy na urlopie, gdy na federację sypały się zasłużone gromy za Stasiaka.

 

Pani Aleksandra zasłynęła także tym, że dopiero przy skandalu wokół Stasiaka dowiedziała się o istnieniu afery korupcyjnej w polskiej piłce. Niemniej zaimponowała pomysłem zamiany terminów meczów z Niemcami i Mołdawią.

Zaskakujące zachowanie Kuleszy na pytanie i panią dyrektor

Siłą rzeczy na usta ciśnie się pytanie, kto i z jakiego powodu wpadł na pomysł zatrudnienia tej pani? Gdy jesienią 2021 r. zarząd PZPN-u powołał Aleksandra Rosiak na stanowisko dyrektora departamentu komunikacji mediów, zapytałem prezesa Cezarego Kuleszę o to, skąd taki pomysł. Jego reakcja była zaskakująca: przekazał telefon Piotrowi Szeferowi, ówczesnemu dyrektorowi biura zarządu PZPN, który był także nieformalnym szefem kampanii wyborczej Kuleszy.

 

Czy PZPN nauczył się na tym niewątpliwym błędzie? W miejsce Aleksandry Kostrzewskiej, do gaszenia pożarów wizerunkowych, zatrudnił Tomasza Kozłowskiego. Dziennikarza, który jeszcze w lipcu kierował działem politycznym "Faktu”. Wtajemniczeni twierdzą, że za zatrudnieniem  Kozłowskiego stoi Publicon – firma, która prowadzi marketing PZPN-u.

 

W takiej atmosferze Fernando Santos będzie przygotowywał wrześniową kampanię, związaną z meczami z Wyspami Owczymi i wyjazdowym z Albanią. – Po porażce z Mołdawią już żaden z tych meczów nie zapowiada się na spacerek – śmieje się przez łzy Grzegorz Lato.

 

Choć ewentualna porażka z Albańczykami może przekreślić nasze szanse na zajęcie drugiego miejsca w grupie eliminacji do ME 2024 r. w Niemczech i zepchnąć nas do barażów, Cezary Kulesza zapewnia, że nie zwolni Fernando Santosa. Nadal w niego wierzy.

 

Istotne też, by Portugalczyk poprawił komunikację z piłkarzami. Dotychczas niemal z nimi nie rozmawiał, poza oficjalnymi odprawami.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Francja - Belgia. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie