"To był jeden wielki skandal". Trener GKS Tychy oburzony po meczu
Piłkarze GKS, po czterech zwycięstwach, przegrali w Gdyni z Arką 0:2 i ponieśli pierwszą porażkę w 1. lidze. - To co się wydarzyło w tym meczu, to był jeden wielki skandal. Sędzia całkowicie popsuł te zawody - powiedział trener tyszan Dariusz Banasik.
Przed meczem z Arką zawodnicy GKS mieli na koncie komplet czterech zwycięstw, z których trzy odnieśli na wyjeździe. W Gdyni ich udana passa została jednak przerwana.
- Najchętniej w ogóle nie komentowałbym tego meczu. Nie ulega wątpliwości, że przegraliśmy zasłużenie, ale moja ocena jest taka, że to, co się wydarzyło w Gdyni, to był jeden wielki skandal. Sędzia całkowicie popsuł te zawody. W sumie od samego początku wszystkie decyzje były przeciwko nam. Kiedy byliśmy w pełnym składzie, rywale nie oddali strzału na bramkę. Mecz był wyrównany, ale grając w osłabieniu straciliśmy gola - skomentował Banasik.
ZOBACZ TAKŻE: Trzy awanse już ma w CV. "Ktoś, kto to ułożył, zrobił nam przysługę"
Trener GKS nie ukrywa, że po meczu w Gdyni jest zażenowany.
- Moja teoria jest brutalna, ale może zdobyliśmy do tej pory za dużo punktów i trzeba było szybko sprowadzić nas na ziemię. I pan Małyszek to zrobił. Nie boję się również odpowiedzialności za to, co powiem. Ten pan trzeci raz z rzędu mi sędziował i trzeci raz mnie wyrzucił. Na przedmeczowej odprawie analizowaliśmy sędziego, uczulałem zawodników, że daje średnio sześć kartek na mecz, często też pokazuje czerwone. To nic nie dało, zostaliśmy sprowokowani. Nie wyobrażam jednak sobie, aby na tym poziomie były takie mecze - podkreślił.
Według szkoleniowca ekipy z Górnego Śląska, gościom należały się dwa rzuty karne.
- W pierwszej sytuacji bramkarz Arki demoluje naszego zawodnika, który ma siniaki i poobijane żebra. Sędzia nawet nie podbiega do VAR, bo uznał, że to się do tego nie kwalifikuje. Druga sytuacja to kiedy nasz obrońca atakowany był od tyłu. Karny ewidentny. Arka jest tak silną drużyną, że może sobie spokojnie sama poradzić i nie potrzebuje pomocy. Gospodarze zagrali po raz pierwszy w tym sezonie na zero z tyłu, ale z mocną pomocą - dodał.
Pierwsza połowa toczyła się w ospałym tempie. Jedyne, w dodatku negatywne emocje, miały miejsce w 36. minucie. Najpierw za odepchnięcie chłopca do podawania piłek czerwoną kartką ukarany został Dominik Połap (chłopak przetrzymał piłkę pod nogą, ale w żaden sposób nie usprawiedliwia to zachowania prawego obrońcy przyjezdnych), a za chwilę na trybuny odesłany został trener GKS.
Tym samym szkoleniowiec gości dołączył do prowadzącego Arkę Wojciecha Łobodzińskiego, który zobaczył czerwoną kartkę w poprzedniej wygranej 3:2 konfrontacji w Rzeszowie ze Stalą.
- Czerwona kartka dla naszego zawodnika jak najbardziej zasłużona, natomiast to, co się stało po tym wydarzeniu, to jakiś kabaret. Cała ławka Arki wybiegła, nawet jej trener przepychał naszych zawodników. Ja zareagowałem, opuściłem strefę zmian i dostałem czerwoną kartkę. Nie rozumiem tych przepisów. Biorę to na siebie, kartkę dostałem zasłużenie, ale nie wiem dlaczego działa to tylko w jedną stronę. Trener gospodarzy też powinien otrzymać czerwoną kartkę - ocenił.
Banasik ma nadzieję, że arbiter Jacek Małyszek z Lublina zostanie ukarany przez PZPN. Głównie za to, jak odnosił się do jego zawodników.
- Nie pamiętam sytuacji, aby sędzia mówił do młodych chłopaków "spier...", albo "zaje... ci kartkę". To jest absolutnie niedopuszczalne i niewytłumaczalne. Tego nie akceptuję i do tego mam największe zastrzeżenia. Natomiast ja od mojej kartki nie będę się odwoływał, tylko poczekam na wyrok. Kara i prawo jest tylko w jedną stronę, wobec trenerów, a sędziowie będą za chwilę prowadzić kolejny mecz - zauważył.
Druga połowa stała na zdecydowanie lepszym poziomie. Gospodarze wykorzystali liczebną przewagę i zdobyli dwie bramki. W 52. minucie ładnym uderzeniem popisał się Olaf Kobacki, a w 83. minucie wynik ustalił Karol Czubak. W tej sytuacji fatalnie zachował się Mateusz Radecki, któremu piłkę w polu karnym wyłuskał Kacper Skóra, a król strzelców poprzedniego sezonu dopełnił formalności.
Żółto-niebiescy odnieśli na własnym stadionie zwycięstwo po długiej przerwie. Poprzednio triumfowali w Gdyni 3 marca, kiedy 4:0 pokonali Resovię.
- Byliśmy bardzo dobrze przygotowani do meczu z GKS i wiedzieliśmy czego spodziewać się po tym zespole. Zagraliśmy bardzo dobre zawody, a szczególnie odpowiedzialnie w obronie. W pierwszej połowie można było odnieść wrażenie, że za mało ryzykujemy, ale takie były konsekwencje nakreślonego przez nas planu. Fantastycznie broniliśmy, a nasz bramkarz nie musiał wykazać się interwencją. Szczególnie jednak cieszy postawa po przerwie - podsumował asystent trenera Arki Tomasz Grzegorczyk.
Przejdź na Polsatsport.pl