Zbigniew Boniek skomentował bitwę Rakowa o Ligę Mistrzów. Padło słowo aplauz!
- Gdyby w kilku sytuacjach Raków lepiej dograł ostatnią piłkę, to nie przegrałby tego meczu. Ale i tak na podsumowanie powiem tak: aplauz dla Rakowa, bo walczy z honorem o Champions League. Natomiast warto pojechać do Kopenhagi i trochę zaryzykować. Żeby nie mieć później żadnego uczucia zmarnowanej szansy – powiedział nam wiceprezydent UEFA Zbigniew Boniek, po pierwszej konfrontacji Rakowa z FC Kopenhagą (0-1), w fazie play off eliminacji do Ligi Mistrzów.
Michał Białoński, Polsat Sport: Raków przez większość meczu dominował, ale po przypadkowej bramce przegrał z FC Kopenhaga 0-1, znacząco oddalając się od Ligi Mistrzów. Uważa pan, że ma realną szansę na odrobienie strat w Danii?
ZOBACZ TAKŻE: Raków Częstochowa oddalił się od Ligi Mistrzów! Zdecydował pechowy gol
Zbigniew Boniek: Jeżeli chodzi o Raków, to możemy mówić o nim tylko i wyłącznie pozytywnie. Mistrz Polski ma przecież zapewnioną grę co najmniej w fazie grupowej Ligi Europy. Absolutnie ma także nadal szanse na Champions League, tym bardziej, że ten pierwszy mecz pokazał, że Kopenhaga może ma więcej doświadczenia i ogłady, potrafi utrzymywać się przy piłce, ale Raków wcale nie jest drużyną gorszą.
Nie wiem jak FC Kopenhaga wykorzysta atut własnego boiska, bo ma pewne doświadczenie międzynarodowe, ale we wtorek wynik mógł się obrócić także w drugą stronę, czyli 1-0 dla Rakowa.
Szkoda pierwszych minut meczu, które się naszej drużynie nie udały.
Na początku spotkania Raków miał straszny respekt w stosunku do przeciwnika. Przez to rywale w tej fazie meczu oblegali połowę gospodarzy. Skończyło się to zupełnie przypadkowym golem. Później mecz był wyrównany i nasza drużyna również mogła strzelić bramkę. Raków pokazał, że absolutnie jest drużyną na solidnym, europejskim poziomie, jak Kopenhaga i kilka innych drużyn.
Oczywiście, szkoda kilkucentymetrowego spalonego, ale tu nie ma za bardzo o czym mówić, bo spalony albo jest, albo go nie ma. Gdyby to chodziło o spalonego przy golu dla Kopenhagi, to mówilibyśmy, że nie ma o czym dyskutować, bo był spalony.
Czyli do Rakowa nie można mieć pretensji po tej porażce?
Na pewno nie. Po trzech rundach eliminacji nabrał pewności siebie. W ostatnich minutach Kopenhaga broniła się dość rozpaczliwie, dała się zepchnąć w pole karne. Gdyby w kilku sytuacjach Raków lepiej dograł ostatnią piłkę, to nie przegrałby tego meczu. Ale i tak na podsumowanie powiem tak: aplauz dla Rakowa, bo walczy z honorem o Champions League. Nie stoi jeszcze na straconej pozycji, aczkolwiek nie jest faworytem rewanżu. Raków ma zapewnioną Ligę Europy. Natomiast warto pojechać do Kopenhagi i trochę zaryzykować. Żeby nie mieć później żadnego uczucia zmarnowanej szansy.
Niedosytu?
Tak, żeby nie było dywagacji w stylu: „A może, gdybyśmy bardziej zaatakowali, a może to, a może tamto”. Oczywiście, Raków ma mądrego trenera, który na pewno ustali, czy w Kopenhadze to ryzyko będzie się mu kalkulować o pierwszej, czy od 50. minuty. Podkreślam – Raków absolutnie nie stoi na straconej pozycji. Oczywiście, szkoda porażki 0-1 w pierwszym meczu, bo wydaje mi się, że najbardziej sprawiedliwym rezultatem w tym meczu byłby remis. Przecież Kopenhaga nie strzeliła bramki po jakiejś pięknej akcji, tylko zupełnie przypadkowo, po rykoszecie.
Czy można upatrywać nadzieję w tym, że do rewanżu powinien wyzdrowieć Zoran Arsenić, który jest kapitanem i szefem częstochowskiej defensywy? Już po końcowym gwizdku nie pozwalał drużynie na opuszczanie głów, tylko budził ducha walki przed rewanżem.
Nie wydaje mi się, żeby w Rakowie był jakiś jeden piłkarz, który może decydować o postawie całej drużyny. Siłą Rakowa jest mądrość, taktyka, a przede wszystkim kolektyw.
Kamil Grabara nie musiał bronić żadnej stuprocentowej okazji, ale bramki nie puścił. Jak pan go ocenia? To kandydat na powrót do reprezentacji Polski?
Już mi się nawet nie chce bawić w takie dywagacje. Gdy Sonny Kittel strzelił jedną bramkę, to pół Polski chciało go ciągnąć do reprezentacji. Kamil Grabara jest bardzo dobrym bramkarzem Kopenhagi. Powoływanie go czy nie, to problem selekcjonera Fernando Santosa. To, że Grabara jest dobry, to wszyscy o tym wiedzą.
Przejdź na Polsatsport.pl