Jacek Gmoch szczerze o Legii: Trafi na rywala, który powie "sprawdzam”
Plusem Legii jest to, że drużyna się skonsolidowała po dobrych wynikach, jak pokonanie na wyjeździe Austrii Wiedeń. Dodatkowo pomagają zmiany, jakie wprowadza Kosta Runjaić. Oczywiście może się zdarzyć, że legioniści, prędzej czy później, trafią na przeciwnika, który powie: „Sprawdzam”. Remis 3-3 z Midtjylland dobrze wróży przed rewanżem, ale Legia musi się lepiej zabezpieczać przed kontrami Duńczyków – powiedział nam Jacek Gmoch, który z reprezentacją Polski zajął piąte miejsce na MŚ 1978 r.
Michał Białoński, Karol Białoński, Polsat Sport: Z jednej strony uzyskany na wyjeździe remis 3-3 z Midtjylland jest krzepiący w kontekście do rewanżu w Warszawie, ale z drugiej, martwi fakt, że z pierwszych dwóch stałych fragmentów Duńczycy strzelili Legii dwie bramki. Jaka jest pana opinia po pierwszej konfrontacji?
ZOBACZ TAKŻE: Duńskie media nie miały wątpliwości. Tak określiły mecz FC Midtjylland - Legia Warszawa
Jacek Gmoch, były selekcjoner reprezentacji Polski: Utrata bramek po stałych fragmentach gry jest to pewien problem. Mówiąc w skrócie, wydaje mi się, że przeciwnik w tym meczu był wygodny dla Legii.
Dlaczego?
Dlatego, że Midtjylland odpuściło połowę boiska, szczególnie to było widać w pierwszej części gry, widać to było po podziale czasu posiadania piłki. Już w meczach ligowych przy trenerze Runjaiciu widziałem, że Legia stosowała wysoki pressing i bardzo dobrze to wychodziło. Natomiast warszawianie muszą poprawić pracę w defensywie, po stracie piłki. Najbardziej modelowym działaniem w tym zakresie są drużyny prowadzone przez Pepa Guardiolę, które wiedzą, iż w 4.8 sekundy po stracie muszą odzyskać piłkę. To zabezpiecza je przed kontratakiem. Tymczasem wyraźnie było widać, jak Midtjylland odpuszcza krycie na połowie boiska, szczególnie w pierwszej fazie meczu.
Kontrataki Duńczyków były bardzo niebezpieczne. Żeby się przed nimi zabezpieczyć, to trzeba błyskawicznie zatrzymywać akcję rywala, stosując pressing wysoki. Tak trzeba grać zwłaszcza wtedy, gdy linia defensywna jest trochę wolniejsza. W Manchesterze City przy wysokim pressingu bramkarz pełni rolę niemal libero, dzięki czemu drużyna zabezpiecza się dodatkowo pułapkami ofsajdowymi.
Plusem Legii jest to, że drużyna się skonsolidowała po dobrych wynikach, jak pokonanie na wyjeździe Austrii Wiedeń. Dodatkowo pomagają zmiany, jakie wprowadza Kosta Runjaić. Oczywiście może się zdarzyć, że legioniści, prędzej czy później, trafią na przeciwnika, który powie: „Sprawdzam”.
Co pan ma na myśli?
Szybkie przerwanie akcji przeciwnika, zanim zagrozi bramce. Legia musi nad tym popracować i jej trenerzy na pewno to widzą i będą się starali o wyeliminowanie tego mankamentu. Być może trzeba mieć w pierwszej linii zawodników o dużej wytrzymałości szybkościowej.
U 34-letniego Tomasa Pekharta trudno mówić o tym elemencie. Czy w kontekście do rewanżu nie widzi pan obaw?
Na pewno one są. Midtjylland gra bardzo dobrze kontratak, czego najlepszym przykładem była trzecia bramka dla Duńczyków, w trakcie której obrona Legii kompletnie się pogubiła. Midtjylland na pewno nie zmieni stylu gry w Warszawie, gdyż grę na kontratak ma rozpisaną na najdrobniejsze detale.
Pociecha jest w tym, że dzisiejsza Legia nie jest już tą z kadencji trenera Czesława Michniewicza, która dobrze grała w Europie, ale gubiła się w Ekstraklasie. Dziś Legia ma już szeroką kadrę, 30 zawodników, choć w defensywie przydałyby się jeszcze wzmocnienia. Trener Runjaić zmienia skład w trakcie meczu, ale po epoce koronawirusa wszyscy stosują pięć zmian, co pomaga drużynom utrzymać intensywność. Dziś w Legii z ławki wchodzą Rosołek i Kramer, który wypalił, jak trzeba i mieliśmy bramkę na 3-3. W moim pojęciu, przydałby się jeszcze jeden lider linii pomocy. Na razie Josue jest tam absolutnym hegemonem, ale warto by mieć kogoś, kto go odciąży.
Spore możliwości ma Marc Gual, który strzelił pierwszą bramkę. Wynik 3-3 przed rewanżem jest dobry i Legia powinna awansować u siebie. Tym bardziej, że już w tym sezonie parokrotnie potrafiła skutecznie stosować wysoki pressing. Jestem przekonany, że jej sztab zabezpieczy się przed kontratakami Duńczyków.
Mam pytanie o mentalność piłkarzy Legii. Czasem mają krótki lont. Samosąd Josue kosztował żółtą kartkę, po faulu Wszołka rywalowi polała się krew, mogło się skończyć wykluczeniem.
Nie chcę opiniować zawodników, ale faktycznie, to ważny element. Znamy Josue. Być może ta jego wybuchowość na boisku była wielkim minusem w jego karierze, przez co ona nie potoczyła się tak, jakby wskazywały na to umiejętności tego piłkarza. On sam nad tym pracuje, ale za łatwo traci kontrolę nad emocjami. Przecież jest kapitanem, liderem. Każdy o tym wie i każdy tę słabość Josue stara się wykorzystywać, prowokując go. To praca dla trenera mentalnego. Josue, jeśli chce pomóc drużynie, a musi to robić, nie może szukać rewanżów po faulach. To jest wbrew interesowi drużyny! Takie próby rewanżu są egoistyczne. Najważniejsze, że Josue zdaje sobie z tego sprawę, mówi o tym w wywiadach. Pracuje nad tym, ale poprawa łatwo mu nie przychodzi. W piłce nożnej odporność na ból to bardzo ważna cecha.
Jak pan ocenia szanse Rakowa Częstochowa? Mistrz Polski przegrał u siebie z FC Kopenhagą 0-1, choć miał sporo sytuacji na wyrównanie.
Kopenhaga to bardzo dobra drużyna. Od lat prezentuje solidny, stabilny poziom. W Kopenhadze nie będzie łatwo, ale życzę Rakowowi jak najlepiej, bo przydałby nam się jeden zespół w Lidze Mistrzów, a drugi w Lidze Konferencji. To byłby zysk dla całej polskiej piłki, nawet dla reprezentacji, dla całego piłkarskiego biznesu. Nie chodzi tylko o większe wpływy, ale też o awans w rankingu lig Europy. Trzeba się wyrwać z poziomu, w jakim zbyt długo tkwimy, by czerpać zyski z wyższej półki. Ja już teraz dostrzegam progres. Starał się awansować również Lech.
Ale odpadł z niżej notowanym, znacznie biedniejszym Spartakiem Trnava. Może ćwierćfinaliście ostatniej edycji Ligi Konferencji zabrakło koncentracji i pokory?
Okazuje się, że od Słowacji, choć to tak niewielki kraj, też się musimy uczyć. Szkoda tej porażki.
Na oceny Rakowa za wcześnie, ale przy poprzednim trenerze Marku Papszunie, wyniki w lidze były lepsze.
Ale Dawid Szwarga zapewnił drużynie co najmniej Ligę Europy.
Dlatego nie pora na ocenę tego trenera. Poczekajmy, życzmy mu jak najlepiej w rewanżu z Kopenhagą!
Przejdź na Polsatsport.pl