Jakub Bednaruk ocenia i stawia sprawę jasno. "Ten mecz przymknął nam drzwi"

Jakub Bednaruk ocenia i stawia sprawę jasno. "Ten mecz przymknął nam drzwi"
fot. PAP
Polskie siatkarki awansowały do 1/8 finału mistrzostw Europy.

Polskie siatkarki wyszły z grupy, wygrywając: 3:0 ze Słowenią, 3:1 z Węgrami, 3:0 z Belgią i 3:1 z Ukrainą. Efekt psuje przegrana 1:3 z Serbią, przez którą trafiliśmy do gorszej drabinki. Jak wygramy z Niemkami, to wpadniemy na Turcję. - Gdzie musimy zagrać na 120 procent swoim umiejętności, bo będziemy grać z najlepszą drużyną na świecie. Jak wygramy, to medal będzie smakował lepiej - zauważył nasz ekspert Jakub Bednaruk.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Kończymy grupę z czterema wygranymi i porażką z Serbią. Jak by pan to ocenił?


Jakub Bednaruk, były siatkarz i trener: Na czwórkę z plusem, może nawet pięć minus. Przed turniejem taki wynik bralibyśmy w ciemno. Jest niedosyt po porażce z Serbią, bo wygrana ustawiłaby nas w korzystniejszej sytuacji, a tak to mamy trudną drabinkę. Jeśli wygramy z Niemkami, to trafiamy na Turcję, najlepszy zespół na świecie.


Nie brzmi to dobrze.

 

Myślę jednak, że dobrze byłoby przyłożyć trochę lodu na nasze rozgrzane głowy. Nam apetyty mocno wzrosły po trzecim miejscu w Lidze Narodów i dwóch wygranych sparingach z Turcją. Warto jednak pamiętać, że w Lidze Narodów te najlepsze zespoły dopiero na sam koniec pokazały najlepszą siatkówkę. Nie mówię, że kobieca reprezentacja jest słaba, ale nie oczekujmy, że będzie grała pięknie i wszystko wygrywała. Męska kadra tak potrafi, żeńska jeszcze nie, bo ona się wciąż rozwija.


Tak też mówią same zawodniczki.

 

I jakbym miał stawiać zarzuty, to bym powiedział, że ta nasza drużyna nie gra równo przez cały mecz. Robi przy tym masę błędów. W ciągu dwóch do czterech minut potrafi wpaść w taki amok, że źle się do ogląda. Na szczęście potem wraca do dobrego grania. Powtórzę jednak raz jeszcze, nie oczekujmy, że tam będzie zawsze pięknie i skutecznie. Obniżmy trochę oczekiwania i powiedzmy sobie, że jesteśmy w dobrym miejscu. Tam, gdzie się spodziewaliśmy.


Rozumiem, że lepiej by było, jakbyśmy jednak z tą Serbią wygrali?

 

Mam w głowie ten mecz. Dla mnie on był najważniejszy. Nie, tyle ze względu na siłę zawodnika, ile z powodu lepszej drabinki. Najbardziej boli mnie to, że Serbia była do ogrania. Nie zagrała w tym dniu wielkiej siatkówki i szkoda, że tego nie wykorzystaliśmy.

 

Przed nami mecz z Niemkami.


Które zagrają bez Hanny Orthmann, a ona to połowa drużyny. Nam się z Niemkami ciężko gra, ale powinniśmy sobie poradzić. A potem już czeka nas ćwierćfinał z Turcją, najlepszą na świecie ekipą, który innym uciekał nie o łeb, ale o całą długość, jakby zastosować terminologię z toru wyścigów konnych na Służewcu. Każda z naszych dziewczyn musi zagrać z Turcją na 120 procent, a i to nie zagwarantuje nam wygranej. Jak one zagrają maksa, to nie mamy szans.


To marna perspektywa.

 

Tak i nasze siatkarki, to nawet nie powinny sobie tym teraz zawracać głowy. Niech one się martwią meczem z Niemkami, a my sobie analizujmy to, co dalej. Jak powiedziałem, na razie jest cztery plus lub pięć minus.

 

A co pan powie, jak z Turcją faktycznie odpadniemy.

 

Jakby nie daj Boże odpadły, to bym musiał wrócić do meczu z Serbią, bo on mógł nam dać medal. Wygrywając, ominęlibyśmy Turcję, która zaczęła z małym zaangażowaniem, ale już weszła na właściwe obroty. Nie chciałbym jednak, żebyśmy wpadli w taki ton, że te mistrzostwa zakończą się dla nas na Turcji. Nie ma zespołu nie do ogrania. Podtrzymuję wszystko, co mówiłem o Turczynkach, ale my musimy patrzeć na swoją grę. A nuż się uda i przeskoczymy. Wtedy ten medal będzie lepiej smakował. Potrzebujemy dobrej gry, odrobiny szczęścia i szansa jest.


Wrócił pan do meczu z Serbią, to i ja wrócę. Dlaczego to przegraliśmy? Zawiodła głowa, czy forma dnia? Warto wiedzieć, skoro to spotkanie było takie ważne.

 

Tak się po prostu zdarza. My lubimy ułatwiać sobie ocenę, mówiąc, że albo przygotowanie fizyczne było słabe, albo trzeba nam psychologa. Sport jest dużo bardziej skomplikowany. Na pewno mecz z Serbią był dla naszych ciężki mentalnie. Dla Serbek też. Obie drużyny wiedziały, że wygrana pozwoli uniknąć Turcji i myślały o tym. To był taki mecz, który otwierał drzwi lub trochę je przymykał, dlatego było nerwowo z obu stron, dlatego nie było jakości. I myślę sobie, że Serbki wygrały, bo one zagrały więcej takich spotkań, częściej biły się o medale. Dzięki temu doświadczeniu, pomimo słabości, zdołały wycisnąć z tego maksa. Nam zabrakło umiejętności grania dużych spotkań.


Zaczął pan od tego, że trochę to pytanie o głowę i psychologa nie ma sensu, ale przyznaje pan, że Turcja siedziała nam w głowie.

 

Siedziała, ale jednak kluczowa była umiejętność grania dużych meczów. Tego się można nauczyć tylko poprzez to, że trochę tych spotkań się zagra. Serbki zagrały więcej, dlatego mimo jednego bardzo słabego seta i braku jakości, one sobie poradziły. A my musimy wyciągnąć wnioski i ustabilizować formę. Stysiak gra równo i dobrze, Korneluk też, ale już Wołosz, Stencel i skrzydłowe falują. Raz jest lepiej, raz gorzej, a z Turcją się tak nie da. Wtedy musimy zagrać najlepszą siatkówkę, jaką potrafimy.


A to, że wygraliśmy niedawno dwa z trzech sparingów z Turcją, to działa na naszą korzyść?

 

Może to naszym doda trochę pewności siebie, ale znaczenie to nie ma żadnego. To były testy, sprawdzanie. Wprowadzanie Asi Wołosz do grania. Turczynki wychodząc na mecz z nami, o tamtych sparingach nie będą myślały ani trochę. Bo to spotkanie, to będzie inna bajka. I dobrze, żebyśmy to zrozumieli, żeby nie było potem kolejnych rozczarowań.

Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie