Drugi dzień mistrzostw świata, dwa medale dla Polski!
Dwa srebrne medale w konkurencjach nieolimpijskich wywalczyli polscy kajakarze drugiego dnia finałów mistrzostw świata rozgrywanych w Duisburgu - Justyna Iskrzycka w K1 1000 m oraz czwórka kanadyjkarzy na dystansie 500 m.
To był kolejny udany dzień polskich reprezentantów, bowiem do dwóch medali kwalifikację olimpijską na jedynce 1000 m dołożył Wiktor Głazunow. Dla niego finał w tej konkurencji miał słodko-gorzki smak. Zawodnik AZS AWF Gorzów Wlkp. jeszcze na 200 m przed metą płynął na czele stawki, ale potem rywale włączyli drugi bieg. Utytułowany Niemiec Sebastian Brendel ostatnim pociągnięciem wiosła wyprzedził Głazunowa o zaledwie 0,02 sekundy. Triumfował Czech Martin Fuksa.
- Oczywiście, że taka porażka trochę boli, ale przypomnę, że Wiktor jeszcze dwa lata temu przypływał 25 metrów za tymi zawodnikami. Dziś wpada na metę niemal równo z nimi. Wcześniej też nie był w stanie prowadzić wyścigu, musi nauczyć się wygrywać końcówki, ale potrzebuje jeszcze kilka takich biegów. Jestem przekonany, że jest w stanie przywieźć medal z Paryża - powiedział PAP trener kadry kanadyjkarzy Marek Ploch.
Głazunow po swoim finale miał zaledwie pół godziny na regenerację i przygotowanie do kolejnego startu w czwórce na 500 m. Biało-czerwoni w składzie: Głazunow, Aleksander Kitewski, Tomasz Barniak i Norman Zezula sięgnęli po wicemistrzostwo świata, przegrywając tylko z Hiszpanami. Wprawdzie czwórek kanadyjkowych nie ma w programie olimpijskim, ale dla Plocha jest to ważna konkurencja.
- Ten medal czwórki pokazuje też siłę całej kadry i naszego programu. Że tych zawodników mamy więcej niż jednego, czy dwóch. Poza tym, to zawsze powód do radości dla chłopaków. Hiszpanie, którzy z nami wygrali, tę czwórkę pływają non stop, a my razem byliśmy cztery razy na wodzie. Wierzę jednak, że w końcu sięgniemy po złoto - podkreślił szkoleniowiec.
Kwalifikacji olimpijskiej nie udało się wywalczyć dwójce kanadyjkowej - Sylwii Szczerbińskiej i Katarzynie Szperkiewicz. Polki musiały wyprzedzić tylko jedną załogę w finale (awans na igrzyska uzyskało osiem najlepszych osad), lecz to zadanie okazało się jednak zbyt trudne.
- Nie ukrywam, że patrząc na stawkę finału, to zdawałem sobie sprawę, że ciężko będzie z kimkolwiek wygrać. Ja przypomnę, że Kasia i Sylwia to zupełnie nowa dwójka, pływały ze sobą z trzy tygodnie przed mistrzostwami. Szansy na igrzyska nie straciły, za rok mamy kwalifikacje kontynentalne, gdzie dwie najlepsze osady pojadą do Paryża - wyjaśnił Ploch.
Z kolejnym medalem mistrzostw świata do kraju wróci Iskrzycka, dla której jedynka na 1000 m zawsze była ulubioną konkurencją. Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Tokio przegrała tylko z Australijką Alyssą Bull.
Łączny dorobek biało-czerwonych w zawodach to pięć medali. Oprócz Głazunowa, kwalifikację olimpijską wywalczyła już kobieca czwórka (Karolina Naja, Anna Puławska, Adrianna Kąkol i Dominika Putto), która zdobyła wicemistrzostwo na dystansie 500 m.
W sobotę rozegrane zostaną półfinały m.in. w olimpijskich konkurencjach dwójek K2 500 m kobiet oraz K2 i C2 500 m mężczyzn z udziałem polskich reprezentantów. Ostatnie finały zaplanowano na niedzielę.
Przejdź na Polsatsport.pl