Marek Magiera: Pomocna dłoń ze szwedzkiej strony
Reprezentacja Polski siatkarek przygotowuje się do meczu 1/8 finału mistrzostw Europy. O prawo gry w ćwierćfinale Polki zagrają w niedzielę z Niemkami. Już pierwszego dnia pobytu naszej kadry w Brukseli nie obyło się bez przygód.
A wszystko za sprawą zamieszania, które wyniknęło z tytułu wyznaczenia godzin treningów dla poszczególnych ekip. – Podczas rozgrzewki przed meczem z Ukrainą dowiedzieliśmy się, że nasz mecz w dalszej fazie mistrzostw zagramy w niedzielę, a nie tak jak było planowane wcześniej w poniedziałek – mówi Szymon Szlendak, menedżer reprezentacji Polski. – Wszystko za sprawą Belgijek, które prawem gospodarza wybrały sobie termin swojego meczu, ale o to pretensji nie mieliśmy.
ZOBACZ TAKŻE: Jakub Bednaruk ocenia i stawia sprawę jasno. Ten mecz przymknął nam drzwi
Na szybko ułożyliśmy plan treningowy pasujący do nowych okoliczności i w piątek rano skorzystaliśmy z hali treningowej, a siłownię z kolei zaplanowaliśmy na sobotni poranek, gdyż otrzymaliśmy informację od organizatorów, że nasz trening na hali meczowej w Brukseli rozpocznie się o 18.00. W piątek popołudniu z oficjalnego biuletynu zawodów dowiedzieliśmy się, że ostatecznie mamy trenować w porze obiadowej, po godzinie 13.00. Na to nie mogliśmy się zgodzić. Na szczęście z pomocą przyszli nam przedstawiciele belgijskiej federacji oraz reprezentacja Szwecji, która zamieniła się z nami godzinami treningowymi.
Ktoś może powiedzieć, że to szczegół, ale to nie do końca tak jest o czym doskonale nie raz przekonała się komentatorka Polsatu Sport, była reprezentantka Polski Joanna Kaczor-Bednarska.
– Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to błaha sprawa, ale tak nie jest – opowiada. – Na tym najwyższym poziomie każdy szczegół ma znaczenie, a trenerzy przygotowania fizycznego mają wyliczony czas do złapania „piku” co do minuty. To samo tyczy się umownych ciężarów na siłowni. Wiadomo, że inne obciążenia są dzień, czy dwa dni przed meczem, a inne w dniu meczu, czy ewentualnie w przedmeczowej aktywacji.
W podobnym tonie wypowiada się trener przygotowania fizycznego reprezentacji Polski Bartosz Grofik.
– Na tym poziomie nie może być przypadku, rzeczywiście wszystko jest dokładnie zaplanowane – mówi. – Taka jest specyfika tej pracy. Podobnie jak indywidualne prowadzenie zawodniczek. Wiadomo, że na turniejach część gra więcej, część mniej i trzeba tutaj wszystko wypośrodkować. Dlatego, to gdzie trenujemy i w jakim czasie ma ogromne znaczenie dla utrzymania optymalnej dyspozycji.
– Przyznam szczerze, że ciężko jest zrozumieć retorykę CEV, która drużynom grającym dwa dni później przydziela godziny treningów zbliżone do godzin meczowych, a drużynom, które grają dzień wcześniej i potrzebują najbardziej tych popołudniowych, wieczornych treningów proponuje się poranne godziny treningu – dodaje Szlendak. – Poza tym informowanie drużyn tak późno o zmianach grafiku jest niedopuszczalne na zawodach tej rangi. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze i tym razem sztywne zasady CEV nie przeszkodzą nam w optymalnym przygotowaniu się do arcyważnego meczu.
Początek niedzielnego spotkania Polska – Niemcy zaplanowano na godzinę 20.00. Wcześniej, o godz. 17.00 Belgia zagra z Turcją.
Przejdź na Polsatsport.pl