Kadra U17 po Syrence. Teraz marsz po zaszczyty
Reprezentacja Polski do lat 17 przyciąga coraz większą uwagę kibiców w Polsce. Aż roi się w niej od utalentowanej piłkarsko młodzieży, sztab szkoleniowy z trenerem Rafałem Lasockim od dawna ma zdecydowany pomysł na tę drużynę, a starsi o rok koledzy pokazali, jak grać, by liczyła się z nimi cała Europa.
Oczywiście w sporcie nie zawsze dwa dodać dwa równa się cztery, można też zrozumieć skromne podejście do możliwości swoich podopiecznych sztabu szkoleniowego, ale nie sposób dyskutować z faktami, że objawia się właśnie Europie kolejny cudowny rocznik młodych polskich piłkarzy. Dlaczego są to fakty, a nie opinie? Niemal każdy z powołanych na niedawny turniej o Puchar Syrenki albo już gra, albo ociera się o poziom seniorski w swoich klubach. Poza jednym wyjątkiem nie ma zawodnika, który grałby na co dzień w swoim nominalnym roczniku, od wielu lat dorastają oni u boku starszych kolegów. W większości przypadków młodzi piłkarze mają podpisane umowy z agentami, dzięki czemu łatwiej przepychać im się w pełnym konkurencji piłkarskim świecie, przez co mają też liczne zagraniczne propozycje, z których na razie skorzystał tylko jeden zawodnik, ale kolejne transfery są tylko kwestią czasu.
ZOBACZ TAKŻE: Piłkarski skandal w Częstochowie? "Sędziowie minęli się z powołaniem"
Wreszcie sztab szkoleniowy ma duży komfort, bo ich wybrańcy trenują u grają najwyżej w kilku miejscach w Polsce. Łatwiej zatem o ich obserwację i zasięgnięcie opinii klubowego trenera. Cały potencjał reprezentacji Polski do lat 17 tkwi tak naprawdę w zaledwie pięciu polskich klubach. Najwięcej kadrowiczów ma Górnik Zabrze – aż sześciu. To akurat nie dziwi, bo zabrzanie zostali w zeszłym sezonie mistrzem Polski do lat 17, mając w składzie przede wszystkim rok młodszych zawodników. W finałowym dwumeczu pokonali Legię Warszawa, a tam było aż pięciu obecnych kadrowiczów, czyli uzbierała się cała jedenastka powołanych na turniej o Puchar Syrenki. Latem Kacper Potulski przeniósł się do niemieckiego Mainz, więc de facto legionistów pozostało czterech. Trzech żelaznych reprezentantów, choć bywało i więcej, ma Lech Poznań, jednego mniej Zagłębie Lubin, w kadrze są też dwa rodzynki ze Stali Rzeszów i Wisły Kraków, przy czym Filip Baniowski został powołany w zastępstwie Adriana Przyborka z Pogoni Szczecin i to jego należy spodziewać się na eliminacje Euro na przełomie września i października.
Wszystko to dopiero wstęp, by powiedzieć, jak mocny personalnie jest to zespół. Niektórzy trenerzy pracujący na co dzień w klubach, ale i ci udzielający się na rzecz federacji, uważają nawet, że silniejszy od rocznika 2006, który kilka miesięcy temu sięgnął po brązowy medal mistrzostw Europy. Wśród nich był również rok młodszy Igor Brzyski z Lecha Poznań, który leczył ostatnio kontuzje, a teraz może stać się fundamentem podczas kolejnego występu na Euro. Wszystko to przy założeniu, że zespół awansuje do kolejnej rundy eliminacji, ale jak w ogóle wyrażać taką obawę, skoro wśród rywali jest Szwecja, Łotwa i Mołdawia, a dwa zespoły dostają przepustkę do dalszych gier. Paradoksalnie większym wyzwaniem będzie październikowy turniej towarzyski na Cyprze, gdzie obok gospodarzy biało-czerwoni będą się konfrontować także z Holandią i Portugalią, ale tam najpewniej znów zobaczymy tych, którzy zostaną później rzuceni do walki o medalowe zaszczyty.
Zdarza się więc najlepsze, co tylko można sobie wyobrazić – konfrontacja galowego składu z najsilniejszymi w Europie w poszukiwaniu ewentualnych usterek, które można by naprędce naprawić. Przy czym usterka oznacza co najwyżej niuanse taktyczne, formacyjne i komunikacyjne. Personalnie nic nie powinno się zmienić, zresztą sami zawodnicy, którzy stanowią o sile reprezentacji do lat 17 już teraz świadomi są, jak dużo czasu spędzą poza klubem oraz szkołą i większość z nich zaraz po turnieju o Puchar Syrenki zaczęła awansem przygotowywać się do licznych edukacyjnych absencji. Dla formalności przypomnijmy tylko, że w turnieju rozgrywanym w Grodzisku Mazowieckim i Sulejówku biało-czerwoni pokonali Walię 7:2, Gruzję 4:2 i Rumunię 3:2. O przebiegu tych meczów nie ma nawet co pisać, wyniki doskonale oddają skalę dominacji, a gol strzelony przez Stanisława Gierobę z 50 metrów jest esencją przewagi i umiejętności Polaków.
Kolejną korzyścią dla tej reprezentacji jest niemal stała jej grupa. Właściwie poza chłopcami rekomendowanymi przez departament skautingu zagranicznego jest bardzo niewielu nowych graczy, którzy wchodziliby do zespół na dłużej. Nawet 50-osobowa konsultacja – co wydaje się przejrzeniem tego rocznika aż do spodu – z początku tego roku wniosła niewiele nowego. Sztab szkoleniowy wie, że ma do czynienia z prawdziwymi Kozakami, na których zawsze może liczyć, z kolei ci, którzy czekają na dalszych miejscach w selekcji są świadomi, jak niewielkie mają szanse, by wskoczyć do tego pociągu. Wystarczy spojrzeć do powołań konsultacyjnych sprzed dwóch lat w Szamotułach i Wałbrzychu, kiedy dopiero tworzyła się ta grupa – byli na nich wszyscy oprócz Kamila Jakóbczyka i Oskara Pietuszewskiego, który jest rok młodszy i wówczas nikt nie myślał o nim w kategorii awansu do starszych. Sztab szkoleniowcy ma więc kolejny atut – zna swoich graczy na wylot, nikt dla nikogo nie jest zagadką, a wspólne zgrupowania powinny zaprocentować na imprezie docelowej. W przypadku 2007 rocznika będą to, niestety, tylko mistrzostwa Europy, bo mistrzostwa świata dla U17 odbywają się co cztery lata.
Sporo wiadomo o zawodnikach, czas na słów kilka o sztabie szkoleniowym. Jego szefem jest Rafał Lasocki, były reprezentant Polski z doświadczeniem ponad 100 występów w Ekstraklasie. Od wielu lat pracuje dla PZPN, ale to dopiero pierwsze mistrzowskie wyzwanie, przed jakim staje, wcześniej pracował ze starszymi chłopcami, ale plany i sukcesy trzeba było odłożyć z powodu pandemii. Trenerowi Lasockiemu pomaga Marcin Łazowski, który na co dzień pracuje w Akademii Pogoni Szczecin i uchodzi za jednego z największych fachowców w piłce młodzieżowej. Za bramkarzy odpowiada były reprezentant Polski Arkadiusz Onyszko. I to kolejny atut, że grupa ta ma tak doświadczonych szkoleniowców. Sami zawodnicy także są tego świadomi, z dużym respektem podchodzą do swoich przełożonych, zasady funkcjonowania grupy zostały określone już na początku współpracy.
Oddajmy teraz głos trenerowi Lasockiemu.
– Zbliżamy się do punktu kulminacyjnego naszej selekcji. Na turniej o Puchar Syrenki powołałem piłkarzy, których zadaniem było udowodnić, że to miejsce im się należy. Wielu z nich powoływanych jest od początku i rozgrywają mecze reprezentacyjne regularnie. Zdaję sobie sprawę, jak wiele się zmieniło w postrzeganiu drużyn młodzieżowych. Jeszcze dwa lata temu nikt nie mówiłby o potencjalnym sukcesie na Euro, powodem do radości byłby sam awans. Teraz wiem, że będziemy mierzyć się z presją oczekiwań, jaką podsycił medalowy występ na Euro starszej drużyny. Jesteśmy gotowi na tę presję. Coraz młodsi chłopcy wchodzą na profesjonalny poziom, co jest znakiem czasów. Marzy mi się, żeby dostawali regularne szanse. Jeśli będą stanowić o sile swoich klubów, tym więcej skorzysta na tym nasza reprezentacja. Co ma być wizytówką mojego zespołu? Zapraszam na nasze mecze. Nasz styl nie zmienia się od kategorii U15. Podobnie pracowaliśmy z innymi drużynami z roczników 2006 i 2005. Oczywiście musimy iść w zgodzie z założeniami federacji, ale każdy z trenerów chce dodać coś od siebie, co będzie widoczne na boisku. Będziemy też korzystać z doświadczeń kadry 2006, bo grzechem byłoby tego nie robić. Czas pokaże, na co nas naprawdę stać.
W PZPN wszyscy są świadomi siły tej grupy. Kiedy drużyna z 2006 roku sięgała po brązowy medal mistrzostw Europy, prezes PZPN Cezary Kulesza nie krył w rozmowie z nami oczekiwań wobec kolejnych grup starających się i jadących na Euro. Wyjazd na tę imprezę uznaje za minimum, jakie musi wypełniać każda z młodzieżowych drużyn narodowych, co z kolei przełoży się na ocenę każdego z selekcjonerów. Zapytaliśmy wiceprezesa ds. szkolenia Macieja Mateńkę, co sądzi o grupie trenera Lasockiego w obliczu zbliżających się wyzwań.
- Reprezentacja U17 idzie śladem drużyny Marcina Włodarskiego. Każdy, kto śledził poczynania rocznika 2006, z pewnością dostrzeże podobieństwa w grze chłopców o rok młodszych. Jest to konsekwencja filozofii przyjętej przez PZPN, czyli gry proaktywnej. Gdzie widać podobieństwa? Gramy wysokim pressingiem, stwarzamy dużo sytuacji bramkowych, budujemy akcje pod presją przeciwnika, ofensywna gra powoduje częste pojedynki indywidualne naszych obrońców, którzy zmuszeni są do gry jeden na jeden. Strzelamy dużo goli i podobnie jak u starszych kolegów, zdobywa duża liczba zawodników. Warto zaznaczyć, że na tym etapie budowania zespołu szansę gry dostaje wielu zawodników. W turnieju o Puchar Syrenki każdy z powołanych piłkarzy dostał szansę gry od pierwszej minuty, a pomiędzy pierwszym i drugim meczem nastąpiło aż dziewięć zmian w wyjściowej jedenastce. To pokazuje, że szkolenie w klubach jest na coraz wyższym poziomie, a projekty prowadzone przez PZPN pozwalają na wyselekcjonowanie szerokiej grupy zawodników. Cieszymy się z postawy zespołu trenera Lasockiego, ale widzimy też elementy, które trzeba jeszcze poprawić. Styl gry w ciągu roku bardzo się zmienił. Wynika to z tego, że chłopcy muszą przyzwyczaić się do takiego sposobu gry i nie bać się podejmowania ryzyka.
Także Marcin Dorna, dyrektor sportowy PZPN ma o drużynie do lat 17 jak najlepsze zdanie i potwierdza wszystkie pochwały dotyczące niebywałej jakości tej grupy: - Turniej o Puchar Syrenki, ale i poprzednie towarzyskie spotkania pokazały, że to zespół o bardzo dużym potencjale. Jego znak rozpoznawczy to umiejętność zdobywania dużej liczby goli, co pokazuje wielki potencjał ofensywny indywidualnie każdego z chłopców. Cieszy mnie wdrożenie jednego młodszego zawodnika, jakim jest Oskar Pietuszewski. Pamiętajmy, że teraz nie było zawodników, którzy zdecydowanie podniosą jakość grupy w eliminacjach. Mam na myśli Adriana Przyborka, który gra w Ekstraklasie i europejskich pucharach w barwach Pogoni Szczecin, oraz Igora Brzyskiego. Sam jestem ciekaw, jak wejdą w zespół rówieśniczy będąc na co dzień w rywalizacji ze starszymi od sienie. Podsumowując, w futbolu perfekcja jest niemożliwa, zawsze jest coś do poprawy. Teraz trzeba potwierdzić swoją siłę w kwalifikacjach. Należy też pamiętać, że drużyna Marcina Włodarskiego, o potencjale której powiedziano już wszystko, zaczęła eliminacje od porażki z Czarnogórą, później musiała z tego wychodzić na prostą. Zamykając temat, drużyna trenera Lasockiego jest gotowa na wyzwania.
Można więc powiedzieć, że takie dwa roczniki, jak 2006 i teraz 2007, są wielkim szczęściem i nadzieją dla polskiej piłki. Ale nie byłoby tego bez trenerów klubowych. Jednym z tych, który ma najwięcej powodów do radości, jest Dariusz Rolak, przez ręce którego przechodzili wszyscy legioniści z kadry.
- Zawsze cieszę się, że zawodnicy z Legii są w kadrze. Jeśli powoływani są chłopcy, których trenujesz lub trenowałeś, satysfakcja jest jeszcze większa – mówi trener Rolak. – O każdym z nich mogę mówić w superlatywach, skupiając się na graczach z pola. Weźmy Kacpra Potulskiego, który jest już w Mainz. Ma świetne warunki fizyczne, lubi grę w kontakcie, przewiduje wydarzenia boiskowe. Potrafi też dobrze wprowadzić piłkę. Duży potencjał, o czym świadczy, jak szybko był przesuwany do roczników wyżej w naszej akademii. Lepiej znam Mateusza Szczepaniaka. Szybki zawodnik z bardzo dobrym przyspieszeniem. Dobrze kontroluje piłkę, ma technikę użytkową, świetnie drybluje. Widać po nim radość, kiedy dotyka piłkę. Umie finalizować sytuacje, wydaje mi się, że lepiej funkcjonuje w systemie ze skrzydłowymi niż na wahadle, jak gra reprezentacja. To bardzo lubiany chłopak. Teraz jest już w rezerwach seniorskiej Legii. Stanisław Gieroba bardzo dobrze atakuje wolne przestrzenie, schodzi także do rozegrania, umie sam wykreować sytuacje bramkowe, zawsze ma ich sporo. Już w pierwszej kolejce rozgrywek Centralnej Ligi Juniorów do lat 17 zdobył cztery gole. Jakub Adkonis ma z kolei cechy lidera, może pełnić rolę kapitana. Ciężko pracuje dla zespołu, wypełnia puste sektory, zwłaszcza w defensywie. Jest dobrym łącznikiem między atakiem a obroną. Ma wiele atutów. Żeby nie było tak słodko, każdy z nich ma elementy do poprawy, wierzę, że będzie się rozwijał.
I właściwie każdy trener, z którym rozmawialiśmy w samych komplementach mówi o drużynie do lat 17, przed którą kilka wzywań w tym roku i to najistotniejsze, jakim jest Euro, kolejnej wiosny. Po raz pierwszy możemy powiedzieć jednak, że jesteśmy spokojni. Z takimi zawodnikami o przyszłość polskiej piłki też nie należy się martwić.
Uczestnicy turnieju o Puchar Syrenki:
Lista powołanych zawodników: Jakub Adkonis (Legia Warszawa), Filip Baniowski (Wisła Kraków), Michał Bobier (Legia), Mateusz Dziewiatowski (Zagłębie Lubin), Stanisław Gieroba (Legia), Michael Izunwanne (Austria Wiedeń), Kamil Jakóbczyk (Lech Poznań), Jakub Jaroszuk (Jagiellonia Białystok), Hubert Jasiak, Mateusz Jeleń, Bartosz Kriegler (wszyscy Górnik Zabrze), Patryk Mazur (Stal Rzeszów), Dawid Mazurek (Górnik), Oskar Pietuszewski (Jagiellonia), Cyprian Popielec (Zagłębie), Kacper Potulski (1. FSV Mainz 05), Mateusz Pruchniewski (Lech), Matias Pruszko (RSC Charleroi), Dominik Sarapata (Górnik), Igor Stankiewicz (Lech), Mateusz Szczepaniak (Legia), Dawid Szwiec (Górnik).
Przejdź na Polsatsport.pl