Była gwiazda Rakowa Częstochowa zwraca uwagę na pewien szczegół. "To nie kończy sprawy"
Raków Częstochowa przegrał pierwszy mecz czwartej rundy eliminacyjnej Ligi Mistrzów z FK Kopenhaga (0:1), jednak wciąż ma szansę na awans do fazy grupowej. Tak uważa Paweł Skrzypek. Były zawodnik Rakowa, człowiek, który grając w reprezentacji Polski, zatrzymał Włocha Gianfranco Zolę, mówi: - Widzę szansę, bo FK Kopenhaga nie jest lepsza niż Karabach czy Limassol. Według mnie to tamci przeciwnicy mieli nawet większą jakość niż Duńczycy. Kluczowe będzie wyciągnięcie właściwych wniosków.
Dariusz Ostafiński: Po pierwszym meczu Rakowa Częstochowa z FC Kopenhaga przeczytałem, że mistrz Polski przegrał pechowo.
Paweł Skrzypek, były piłkarz Rakowa Częstochowa i reprezentacji Polski: Czy pechowo? Na pewno bramka była nieszczęśliwie stracona, przypadkowo, ale nie rozpatrywałbym samej porażki w kategoriach pecha.
To jak?
Raków nie zagrał tego, co powinien zagrać. To był problem, dlatego nasza drużyna przegrała. Bo jakby Raków zagrał swoje, to, co dotąd grał u siebie, to zdominowałby rywala. Tego jednak zabrakło. Niektórzy zawodnicy nie mówię, że przeszli obok meczu, ale popełnili błąd w doborze obuwia.
To znaczy?
Choćby Cebula. Nie potrafił się dostosować do warunków. Paru innych też. Raków ma piłkarzy grających dobrze technicznie, ale w tym meczu oni nie potrafili utrzymać równowagi. Tacy zawodnicy, jakich ma Raków wolą grać w lanych butach, a nie takich odlewanych z metalowymi kołkami. Jak chodzi o Cebulę, to jestem na sto procent pewien, że to miało miejsce, że źle dobrał obuwie.
Defensywa Rakowa, pomijając straconą samobójczą bramkę, spisała się dobrze.
Tak i to pomimo tego, że w obronie grał Kovacevic zamiast Arsenica. Raków ma w defensywie wszystko doprowadzone do perfekcji, więc tam jedna wymiana, niczego nie zakłóca. Z drugiej strony szkoda absencji Arsenica, bo on daje jakość z przodu. W trakcie meczu robi trzy do pięciu rajdów, z których coś wynika. U Kovacevica na razie tego nie ma. W defensywie był solidny, pewny, ale to na razie tyle. Choć pewnie z każdą kolejną szansę on będzie lepszy.
W rewanżu do poprawy jest gra ofensywna.
W pierwszym meczu Raków oddał jeden czy dwa strzały światło bramki i zdecydowanie nie pokazał tej swojej jakości. Nie potrafił się zaadaptować do warunków. Już jednak powiedziałem, dlaczego tak się stało, dlaczego techniczni zawodnicy mieli problem z utrzymaniem równowagi, a już nie mówię o grze z piłką przy nodze. Te źle dobrane buty wiele tłumaczą, bo ja nie sądzę, żeby piłkarze Rakowa nagle zapomnieli, jak się gra.
Czyli wystarczy, że teraz ubiorą odpowiednie buty i jest nadzieja.
Myślę, że jeśli ten mankament zostanie wyeliminowany, to gra ofensywna będzie lepsza. Jednak nadzieję na dobry wynik pokładam nie tylko w butach, ale i też w tym, że w dotychczasowych meczach trener Dawid Szwarga wyciągał wnioski i na ten drugi mecz potrafił znaleźć optymalne zawodników. Dobierał odpowiednią taktykę, do niej zawodników i drużyna w rewanżu funkcjonowała lepiej niż w pierwszym spotkaniu z danym rywalem.
Czyli 0:1 nie musi oznaczać końca przygody z Ligą Mistrzów?
Widzę szansę, bo FK Kopenhaga nie jest lepsza niż Karabach czy Limassol. Według mnie to tamci przeciwnicy mieli nawet większą jakość niż Duńczycy. Kluczowe będzie wyciągnięcie właściwych wniosków. Raków na pewno je wyciągnie, bo musi, jak chce wejść. W Częstochowie na pewno nie są minimalistami i nie zadowolą się Ligą Europy. To nie byłoby im wybaczone. Ja nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że 0:1 w pierwszym spotkaniu kończy sprawę.
A nie jest trochę tak, że Raków, który dotąd zaskakiwał, gdy okazało się, że szansa jest na wyciągnięcie ręki, przegrał mecz w głowie.
Nie, ja tak nie uważam. Jak dla mnie, to zabrakło atutów przede wszystkim w ofensywie. Strzałów było jak na lekarstwo. Tak się nie da wygrać. Teraz to musi wyglądać inaczej. Dobrze by było, jakby wrócił do składu Arsenic, bo on sporo dawał ofensywie. Jean Carlos też by się przydał, bo potrafi zrobić różnicę. Tudor i Cebula muszą się z kolei poprawić w stosunku do pierwszego meczu.
Problem polega na tym, że Kopenhaga jest na plusie, że nie musi ryzykować, odkrywać tyłów.
Przy tym Kopenhaga jest dobrze zorganizowana w defensywie. Poprzeczka na pewno jest zawieszona wysoka. Raków musi jednak postarać się i narzucić swój styl. Szybko strzelić bramkę i dalej grać swoją, czyli wyrafinowaną technicznie piłkę. Jak nasi będą wygrywać indywidualne pojedynki, jak we wcześniejszych meczach, to nie powinno być źle. Tylko szybko muszą trafić, bo to da im spokój. A Kopenhaga na pewno się nie zamknie we własnym polu karnym, bo gra u siebie. Oni nie będą czekać, też będą chcieli rozstrzygnąć sprawę na swoją korzyść, więc zaatakują, a to szansa dla Rakowa.
A jak się podoba Raków trenera Szwargi?
Ta zmiana nie odbiła się na grze, a fachowość trenera Szwargi cenię. Jak powiedziałem, w rewanżu potrafił znaleźć receptę na przeciwnika, a Raków zwykle w drugim meczu grał lepiej niż w pierwszym. Wiadomo, jakie były temperatury na Cyprze i w Azerbejdżanie, ale szkoleniowiec przygotował na to zespół. Taktyka też była świetnie dobrana. Dobrze dobierał taktykę, wymieniał tych zawodników, którzy w jakiś sposób zawiedli.
Czy widzi pan jakiś spadek jakości w stosunku do tego, co było za trenera Papszuna?
Trener Szwarga współpracował z Papszunem. I to była taka współpraca na wysokim poziomie. Zresztą nowy szkoleniowiec został namaszczony przez Marka. Kontynuuje jego pracę i ja mam nadzieję, bardzo bym tego chciał, żeby po latach posuchy znów polski zespół zagrał w Lidze Mistrzów. Kto wie, może trafi się na Real lub Barcelonę.
Szkoda tylko, że Raków nie ma stadionu.
Tu tylko można westchnąć. Mam nadzieję, że ten temat zostanie szybko wyjaśniony, że pojawi się koncepcja rozbudowy. To nie jest jednak perspektywa roku, ale dwóch, trzech lat. Trzeba będzie na to czekać. Myślę, że gdyby teraz Raków awansował do Ligi Mistrzów i trafił na rywali, o których mówiłem, to trzeba by zrobić ukłon w stronę Stadionu Śląskiego. Byłoby grzechem grać z jakąś wielką firmą dla 12 tysięcy. A na Śląskim pewnie pojawiłby się komplet. Bilety na Real czy Barcelonę sprzedałyby się zapewne w dwa dni.
A pan wie, czemu tego stadionu nie ma?
Myślę, że nikt nie wierzył w to, że Raków będzie w stanie osiągać takie wyniki, walczyć o Ligę Mistrzów. Jakby parę lat temu ktoś uwierzył, jakby za tym poszły rozmowy, to doszłoby do rozbudowy. Teraz nie ma co jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Teraz trzeba szybko działać, bo myślę, że Raków przez lata może być naszą topową, eksportową drużyną. Nie zanosi się na to, żeby Michał Świerczewski chciał się rozstać. Na razie jest skupiony na budowie. Widać jego pociągnięcia i wpływ na to co się dzieje. Jest w Rakowie mocny zespół na lata, który potrzebuje własnego domu, bo to mu pomoże.
Przejdź na Polsatsport.pl