Sebastian Świderski zdradził szokujące kulisy kongresu CEV. "To gra polityczna"
Polska, Ukraina, Estonia, Litwa i Łotwa nie biorą udziału w Kongresie Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej ze względu na obecność przedstawicieli Rosji i Białorusi - poinformował na Twitterze Polski Związek Piłki Siatkowej. Głos w tej sprawie w rozmowie z Polsatem Sport zabrał Sebastian Świderski, prezes PZPS.
Na stronie internetowej Europejskiej Konfederacji Piłki Siatkowej (CEV) nie ma wzmianki o bojkocie, na który zdecydowało się łącznie pięć krajów. Jest za to obszerny materiał, że kongres w Brukseli "zakończył się owacją na stojąco dla prezydenta CEV Aleksandara Boricica, który zamknął sesję emocjonalnym przemówieniem podkreślającym imponującą transformację, jaka dokonała się w tej organizacji pod jego kierownictwem od 2015 roku". 75-letni Serb sprawuje władzę drugą kadencję.
- Bardzo się zdziwiliśmy, gdy usłyszeliśmy, że federacje rosyjskie i białoruskie będą brały aktywny udział w kongresie. Nasza federacja wraz z kilkoma innymi od razu wyraziły duże zaniepokojenie, a następnie zrezygnowaliśmy z udziału w kongresie. Federacja europejska tłumaczyła, że to sport, a nie polityka i dopuściła obie te federacje. To była dziwna, antysportowa decyzja - stwierdził Świderski.
ZOBACZ TAKŻE: Ósme mistrzostwa Europy Kurka! Czy pamiętasz poprzednie turnieje słynnego siatkarza?
Świderski zdradził kulisy kongresu, podczas którego udało się między innymi zmienić uchwalone wcześniej kontrowersyjne zasady na temat tego, kto może kandydować na prezesa CEV.
- Polska ma swojego kandydata na prezesa w przyszłorocznych wyborach do federacji europejskiej. Według nas ten kandydat jest zagrożeniem dla obecnego prezesa i jego kandydata. Według mnie wszystko było robione po to, żeby wyeliminować nas z tego kongresu. Walczyliśmy również o usunięcie zapisu, zgodnie z którym kandydować może tylko osoba mająca minimum czteroletnie doświadczenie w zarządzie federacji. Cieszymy się, że głosowanie ostatecznie udało się wygrać. To wygrana bitwa, a wojna jeszcze trwa - dodał były siatkarz.
- To zaszło za daleko, wbrew regulaminom. Nie zostawimy tego. Wprowadzenie punktów po zatwierdzeniu agendy, zmiany, nieodczytanie naszej prośby i zmienianie jej pod siebie - to jest dla nas za dużo. Dzieją się rzeczy, które nie powinny mieć miejsca - powiedział.
Były reprezentant Polski twierdzi, że tego typu zagrywki mogą mieć polityczne dno.
- To może mieć drugie dno, a propos Rosji i przyszłorocznych igrzysk. Rok temu zostali wyłączeni ze wszystkich rozgrywek, a teraz nagle są na kongresie i mają prawo głosu. Nawet w statucie jest zapisane, że gdy federacja nie bierze udziału w rozgrywkach przez rok, nie bierze udziału w głosowaniu. Rosja i Białoruś zostały dopuszczone do głosu. To gra polityczna federacji europejskiej i granie na przyszłość. Przyszłość, która dla nas jest nieznana i zaczynam się tym niepokoić - ocenił.
Podczas czerwcowego posiedzenia Komitetu Wykonawczego Międzynarodowej Federacji Siatkówki (FIVB) w Dominikanie oficjalnie potwierdzono, że utrzymana została w mocy decyzja o wykluczeniu ze wszystkich rozgrywek reprezentacji Rosji i Białorusi.
Przejdź na Polsatsport.pl